Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz ksiądz w Indiach. Wyjątkowe święta

Dorota Kułaga [email protected]
Ksiądz prałat Henryk Jagodziński z ambasadorem Tomaszem Łukaszukiem (obok księdza z prawej) i studentami polonistyki na Uniwersytecie w New Delhi.
Ksiądz prałat Henryk Jagodziński z ambasadorem Tomaszem Łukaszukiem (obok księdza z prawej) i studentami polonistyki na Uniwersytecie w New Delhi. archiwum prywatne
Ksiądz prałat Henryk Jagodziński, który pochodzi z diecezji kieleckiej, opowiedział nam o wyjątkowym spotkaniu wigilijnym w Indiach. Od września pracuje w Nuncjaturze Apostolskiej w New Delhi.

Ksiądz Henryk Jagodziński, który pochodzi z powiatu jędrze-jowskiego, od września tego roku pracuje w Nuncjaturze Apostolskiej w stolicy Indii New Delhi. O ile zdrowie mu pozwoli, minimum przez trzy lata będzie pełnił funkcję sekretarza Nuncjatury Apostolskiej.

Kilka dni temu kapłan pochodzący z diecezji kieleckiej uczestniczył w wyjątkowym wieczorze opłatkowym. Wzięli w nim udział pracownicy Ambasady i Instytutu Polskiego w New Delhi, a także przedstawicielstwa Unii Europejskiej w Indiach i Dhace.

Spotkanie świąteczne odbyło się w ogrodzie rezydencji

W roli gospodarzy wystąpili Tomasz Łukaszuk, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Indii, z żoną Marią Łukaszuk.

- Spotkanie odbyło się w ogrodzie rezydencji. Chociaż jest grudzień, to temperatura przypominała koniec maja, początek czerwca w Polsce - mówił nam 46-letni ksiądz prałat Henryk Jagodziński, który pochodzi z Małogoszcza.

Ambasador Tomasz Łukaszuk przypomniał o wielkiej wadze tradycji w polskiej kulturze, gdzie szczególne miejsce zajmują święta Bożego Narodzenia. W tym kontekście zacytował fragment wiersza księdza Jana Twardowskiego: „Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia? Dlatego, żeby podawać sobie ręce. Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie. Dlatego, żeby sobie przebaczać”.

Mówił też o wielkiej wadze, jaką przywiązuje do spotkań z rodakami w Indiach. Oczywiście złożył przybyłym świąteczne
życzenia.

Jak w Polsce - były pierogi, zupa grzybowa i barszcz z uszkami

- W trakcie spotkania, zgodnie z polską tradycją, łamaliśmy się opłatkiem, składając sobie życzenia. Następnie do zgromadzonych dzieci przybył święty Mikołaj. Przed wręczeniem prezentów odbyły się wspólne tańce, pląsy i zabawy. Także z pewnym niedosytem dzieci pożegnały świętego Mikołaja, z którym dalej chciały się bawić. Oczywiście, nie zabrakło ładnie ubranej choinki. A jak staropolski obyczaj nakazuje, po uroczystej części z życzeniami i opłatkiem, rozpoczęła się tradycyjna wieczerza wigilijna z polskimi potrawami. Chociaż kucharze byli tutejsi, to jednak udało im się stanąć na wysokości zadania. Smaki były prawie takie, jak w Polsce. Był tradycyjny barszcz czerwony z uszkami, zupa grzybowa i oczywiście znane na obu półkulach polskie pierogi z grzybami i kapustą. Nie mogło oczywiście zabraknąć marynowanego śledzia, który dumnie leżał na półmiskach, jakby to było gdzieś nad Wierną Rzeką, Silnicą, czy Nidą. A na deser podany był bardzo dobry sernik - opowiadał nam ksiądz Henryk Jagodziński, kapłan z diecezji kieleckiej, który wcześniej pracował w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej w Rzymie.

Dodajmy, że jest on autorem kilku książek, między innymi: „By łamać chleb i składać dziękczynienie: kapłaństwo w pismach niektórych Ojców Apostolskich”, „Wiara kapłana”, „Na przedmurzu chrześcijaństwa. Błogosławiony kardynał Alojzije Stepinac i Chorwacja”, „Polskie drogi nadziei”.

Chociaż przez chwilę mogli się poczuć jak w ojczyźnie

Na polską wigilię w ambasadzie przybyli także studenci polonistyki Uniwersytetu w Delhi. Również i oni nie mogli się oprzeć czarowi polskiej kuchni i chętnie korzystali z jej uroków.

- Co prawda w New Delhi nie ma polskich organizacji polonijnych, ale za to są Polacy, którzy potrafią spotkać się razem. Część z nich pracuje w polskiej ambasadzie i w konsulacie, część przebywa czasowo ze względu na pracę, a część ze względów rodzinnych osiadła na stałe w stolicy Indii. Na tym spotkaniu było też wiele rodzin mieszanych, których dzieci doskonale mówiły po polsku. Może dlatego, że od kraju dzieli ich tyle kilometrów, Polacy z chęcią przychodzą na spotkania, na których mogą spotkać się z rodakami i przez chwilę poczuć się jak w ojczyźnie - powiedział nam ksiądz prałat Henryk Jagodziński.

Tam gdzie są Polacy, w wigilię zawsze jest też opłatek

„Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie, ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny, najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie...” - te słowa Cypriana Kamila Norwida przywołał w czasie świątecznego spotkania w ambasadzie ksiądz prałat Henryk Jagodziński.

- Tak to już w życiu bywa, że pewne rzeczy dopiero zaczynamy rozumieć w odpowiednim kontekście. Podobnie jest z tymi słowami Cypriana Kamila Norwida, naszego wieszcza narodowego. Stają się w pełni zrozumiałe, gdy są rozważane z daleka od kraju ojczystego. Zostały one napisane na emigracji, z tęsknoty do tego chleba biblijnego, w którym zamknięte są najtkliwsze uczucia. Gdzie są Polacy, tam jest opłatek w wieczór wigilijny. Dla przedstawicieli innych narodów nie do końca zrozumiałe jest to misterium polskiej wigilii. Co w tym jest takiego, że ludzie gniazda wspólnego tak się wzruszają w tym dniu? Aby to zrozumieć trzeba po prostu to przeżyć, w tym wspólnym gnieździe trzeba się urodzić i wzrastać, aby nasiąknąć dziedzictwem dawnych czasów, wzruszyć się podniosłością obecnej chwili, i łamiąc się opłatkiem wyrazić pełne nadziei życzenia na przyszłość - podkreślił w czasie spotkania w ambasadzie w New Delhi polski kapłan pochodzący z Kielecczyzny.

W święta będzie msza, zabrzmią nasze piękne kolędy

Na zakończenie uroczystości ksiądz Henryk Jagodziński zaprosił wszystkich zgromadzonych na polską mszę świętą bożonarodzeniową, którą 25 grudnia o godzinie 11.30 odprawi w kaplicy Nuncjatury w New Delhi. Oczywiście, zabrzmią polskie kolędy, które były już też śpiewane podczas spotkania opłatkowego w ambasadzie. Takie jak „Bóg się rodzi”, „Dzisiaj w Betlejem”, „Cicha noc”, „Wśród nocnej ciszy”, czy „Lulajże Jezuniu”.

W czasie spotkania w ambasadzie ksiądz Henryk Jagodziński złożył też ambasadorowi, jego żonie, zaproszonym gościom z Instytutu Polskiego i wszystkim przybyłym rodakom bożonarodzeniowe życzenia.

- Cieszę się niezmiernie, że jako ludzie gniazda wspólnego znaleźliście czas na to spotkanie, aby i w New Delhi, zapachniało polską wigilią. Szczególnie w dniu wigilijnym, odkrywamy lepszą cząstkę siebie, odkrywamy, że mamy serce i dla Pana Boga i dla drugiego człowieka. Człowiekowi do życia nie wystarczy tylko odpowiednia temperatura i pożywienie. Potrzebuje również racji istnienia: dla kogo albo po co żyć. Boże Narodzenie tę wiarę przywraca i umacnia. Uświadamia nam jedno, że Boża miłość większa jest niż ludzka słabość. Trzeba tylko jednego, otwarcia się na tę łaskę, która do nas przychodzi. Życzę wam wszelkich możliwych serdeczności, niech się spełnią wasze marzenia, niech te nadchodzące święta będą równie radosne i głębokie, jak te przeżywane w Polsce, a Boże Dziecię niech błogosławi naszą ojczyznę, nas i naszych bliskich - powiedział w trakcie spotkania w New Delhi ksiądz prałat Henryk Jagodziński, który pracuje w Nuncjaturze Apostolskiej w Indiach, ale Kielecczyzna cały czas jest mu niezwykle bliska, ma do niej ogromny sentyment.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie