Nasz wilk Geralt zaginął na wschodzie Polski. Naukowcy wciąż go szukają. Co się stało?

16 listopada 2021 roku, w Puszczy Świętokrzyskiej na terenie Nadleśnictwa Suchedniów naukowcom z Fundacji SAVE, od 17 lat zajmującej się badaniem świętokrzyskiej populacji wilków, udało się schwytać półtorarocznego samca, ważącego 34 kilogramy. Pochodził z najstarszej w naszym regionie watahy. Założono mu obrożę z nadajnikiem, regularnie wysyłającym sygnały z danymi o lokalizacji i aktywności zwierzęcia, dzięki temu badacze otrzymywali cenne informacje o Geralcie. Wiadomo, że najpierw pozostawał w świętokrzyskich lasach, pomagał też rodzinie dokarmiać szczenięta. Potem ruszył na wędrówkę. Poszedł na wschód. Przepłynął Wisłę i udał się aż na Ukrainę. Jego brat, Gagat, również noszący obrożę, wybrał przeciwny kierunek, udał się na południe. Geralt dotarł w okolice Lwowa, Gagat doszedł do samej Pragi.

Po powrocie z Ukrainy Geralt zamieszkał na terenie województwa lubelskiego. Niestety, niedawno zaginął, jego obroża przestała przesyłać sygnał. - Ostatnie dane przesłane przez obrożę Geralta pochodziły z Nadleśnictwa Mircze, położonego niedaleko wschodniej granicy Polski. Kilka dni temu dostaliśmy z tego terenu nagranie przedstawiające wilka, na którym być może znajduje się obroża - poinformowała Fundacja SAVE. Na jego poszukiwanie pojechali badacze, pomagają im myśliwi i leśnicy z Zamojszczyzny. - Otrzymujemy wiele informacji o obserwowanych wilkach, ale do tej pory nie udało się potwierdzić, że to Geralt. Wciąż szukamy - mówi Joanna Toczydłowska z Fundacji Save.

Nowoczesne obroże telemetryczne są wytrzymałe i mało awaryjne, choć możliwości, że urządzenie zostało uszkodzone, nie można wykluczyć. Nie wiadomo, czy Geralt żyje, czy zginął i w jakich okolicznościach. Niestety, w całej Polsce zdarzają się przypadki nielegalnego zabijania wilków. Tak było w okolicach Daleszyc, gdzie znaleziono waderę ze stalową pętlą na szyi i śladami postrzału z bliskiej odległości z broni śrutowej. W pobliżu Kierza Niedźwiedziego, na granicy województw świętokrzyskiego i mazowieckiego odnaleziono wilka schwytanego w kłusownicze wnyki, zwierzę udało się uratować, wróciło na wolność. W listopadzie 2021 roku, krótko po schwytaniu Geralta, na Śląsku zginął inny świętokrzyski wilk, Scyzor. Ani jego ani obroży, która powinna nadawać sygnał, mimo starań nie znaleziono.

Na teren województwa świętokrzyskiego wilki po około 50 latach nieobecności, spowodowanej przez wytępienie przez ludzi, wróciły ponad 17 lat temu. Ich liczebność stale rośnie, obecnie na naszym terenie może żyć nawet setka tych chronionych prawem drapieżników. Najliczniej występują na północy regionu. Co roku wilcze rodziny wyprowadzają kolejne pokolenia i to dość liczne (nawet do 8 szczeniąt), jednak śmiertelność, głównie z przyczyn naturalnych i w wyniku zderzeń z autami jest duża. Młode osobniki opuszczają rodzinne strony, szukając partnerów i partnerek do założenia własnych watah. Jak podkreślają naukowcy, wilki boją się ludzi i unikają kontaktu z nimi. U nas, odkąd znów się pojawiły, odnotowano kilka udokumentowanych przypadków zagryzienia przez wilki psów i jeden zwierząt hodowlanych (w obu przypadkach państwo wypłaca odszkodowania za straty). Groźne dla ludzi mogą być jedynie wilki chore na wściekliznę i hybrydy tych dzikich zwierząt z psami.