Nauka w akademiku - niemożliwe?

Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi nam na myśl, gdy słyszymy słowo ,,akademik" to "miejsce wiecznych imprez". Taki obraz cieszy wielu studentów, ale do czasu. W końcu przychodzi moment, kiedy trzeba usiąść i zacząć się uczyć. Tylko jak to zrobić, kiedy ze wszystkich stron słychać wrzaski i muzykę?

- Ma się wtedy wrażenie jakby po korytarzu biegało stado dzikich słoni. Jednak są sposoby, by w tej atmosferze pochłaniać wiedzę do kolokwium czy nawet sesji - twierdzi studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, mieszkanka akademika "Fama".

- Gdy mam zamiar się uczyć biorę książkę, siadam na łóżku, zakładam słuchawki odtwarza MP3 i włączam muzykę na ful - opowiada Paulina, studentka fizjoterapii na wydziale Nauk o Zdrowiu UJK. - To jest jakieś rozwiązanie, bo słyszę jednostajny dźwięk, a nie niekontrolowane okrzyki. Wtedy mogę się skupić - dodaje.

Natomiast Kasia, twierdzi, że dobrym sposobem jest po prostu zejście na świetlicę. - Zawsze tam idę, gdy muszę się uczyć. Świetlica jest na parterze, obok recepcji, więc tam nikt nie imprezuje - mówi. - Pierwsze piętro też raczej jest ,,oazą spokoju". Wszyscy bawią się na piętrach najbardziej oddalonych od recepcji i tym samym na dole jest zacisznie - podkreśla z uśmiechem Kasia.
- Moim sposobem na pochłanianie wiedzy jest tak zwane przeczekanie - opowiada student IV roku Zarządzania - Najlepiej uczy mi się nocą, więc najzwyczajniej czekam, aż imprezowiczom braknie sił bądź skończy się alkohol. Biorę wtedy krzesło do łazienki, by nie zapalać światła i nie budzić współlokatorów, którzy mimo zamieszania usnęli. Siadam wygodnie i przyswajam wiedzę - dodaje.

Mieszkanie w akademiku nie musi wiązać się z niezaliczonym egzaminem. Każdy student ma swoją indywidualną metodę nauki. Nieważne jak i gdzie. Najważniejsze by przyniosło pozytywny efekt. A jakie są Wasze metody na naukę w hałasie? Czekamy na Wasze wypowiedzi na forum.