Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawarzył sobie radny Piwowarczyk

Rafał BANASZEK <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Radny miejski Marian Piwowarczyk potwierdza, że wypił prawie półtora piwa z pieprzem, ale wtedy - jak mówi - nie miał żadnego dyżuru.
Radny miejski Marian Piwowarczyk potwierdza, że wypił prawie półtora piwa z pieprzem, ale wtedy - jak mówi - nie miał żadnego dyżuru. R. Banaszek

Mariana Piwowarczyka, radnego miejskiego i jednocześnie dozorcę w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, zgarnęła policja sprzed bramy na Czarnieckiej Górce, gdzie pracował. Istniały podejrzenia, że przyszedł do pracy pod wpływem alkoholu. Na drugi dzień został dyscyplinarnie zwolniony z pracy.

Takie sceny działy się w ubiegłym tygodniu w czwartek we Włoszczowie. - Przyszedł pijany do pracy - opowiada Czesław Łosin, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, który w czwartek po południu pojechał na Czarniecką Górkę, żeby zobaczyć, jak wygląda sytuacja na stacji ujęcia wody podziemnej. - Chwiał się, miał niewyraźną mowę, czuć było od niego alkohol - opisuje prezes zachowanie swojego pracownika. - Miał problemy, żeby znaleźć klucze do bramy. Nawet mówił do mnie na "ty", choć żaden pracownik w firmie tak się do mnie nie zwraca - twierdzi Czesław Łosin, który wtedy wezwał na miejsce policjantów. Ci zgarnęli radnego sprzed bramy. - Chcieli go zbadać alkomatem, ale odmówił - wyjaśnia Jerzy Wiśniewski, pełniący obowiązki komendanta powiatowego włoszczowskiej policji. - Zaproponowali mu badanie krwi i badanie przez lekarza w szpitalu, na co także się nie zgodził. Nie chciał wysiąść z radiowozu. Stawiał opór - dodaje Wiśniewski.

Policja bezradna

Nie wiedząc, co w takiej sytuacji należy zrobić, dyżurny Komendy Powiatowej Policji zadzwonił do prokuratora, żeby zasięgnąć jego opinii, czy policja może siłowo doprowadzić radnego na badanie krwi. - Udzieliłem policjantowi życzliwej rady, nie jako prokurator, tylko osoba prywatna, żeby odwieźli delikwenta do domu - twierdzi włoszczowski prokurator, który zastrzega sobie anonimowość. - On nie popełnił przestępstwa, tylko wykroczenie pracownicze - dodaje.

- Ten radny powinien od razu zostać dyscyplinarnie zwolniony z pracy - uważa prokurator. - Przełożony powinien odsunąć go od obowiązków. Jeśli nie chciał się poddać badaniu na zawartość alkoholu w organizmie, powinien iść do domu - wyjaśnia prokurator i dodaje, że policja nie mogła przymusowo doprowadzić radnego do jego zbadania. Według prokuratora, nie było także potrzeby zabierania radnego do izby wytrzeźwień, bo - jak twierdzi prokurator - nie awanturował się ani nie leżał w miejscu publicznym. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ktoś z Włoszczowy zrobił zdjęcia, jak Marian Piwowarczyk wyglądał tego dnia. Fotografie te ma przewodniczący Rady Miejskiej.

Nie przyjął

W ubiegły piątek radny miejski Marian Piwowarczyk został dyscyplinarnie zwolniony z pracy w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. - Zwolnienia jednak nie przyjął do wiadomości, rzucił je na stół i wyszedł - informuje Czesław Łosin, prezes PGKiM i dodaje, że Marian Piwowarczyk może pożegnać się z pracą. - Nie podpisałem żadnego protokołu wypowiedzenia umowy o pracę, bo jest niezgodny z prawem - ripostuje Marian Piwowarczyk.

- To niedopuszczalne, żeby pracownik przychodził do pracy pijany - uważa Czesław Łosin. - Tym bardziej że Piwowarczyk, jako dozorca odpowiadał za ujęcie wody dla tysięcy ludzi z Włoszczowy i okolic. Urządzenia w każdej chwili mogły stanąć - wyjaśnia prezes Łosin. - Nigdy go nie złapałem na pijaństwie w zakładzie, ale miałem kilka sygnałów, że źle się zachowuje - dodaje prezes.

Załatwił zwolnienie

Marian Piwowarczyk dziwi się, że nikt w firmie nie chciał przyjąć jego chorobowego, które przyniósł na drugi dzień po zajściu z policją. Ze zwolnieniem była ciekawa historia. Chorobowe radny Piwowarczyk dostarczył dopiero na drugi dzień po fakcie, czyli 11 sierpnia (z tą samą datą na zwolnieniu). - Poszedł do lekarza w piątek rano, żeby mu wypisał zwolnienie od 10 sierpnia, bo twierdził, że go boli żołądek - mówi Czesław Łosin. - Lekarz mu uwierzył. Wystawił mu zwolnienie od czwartku na trzy dni. Lekarz był zaskoczony, gdy w piątek zadzwoniłem do niego i powiedziałem mu, że dzień wcześniej radnego zabrała policja, bo był pijany - opowiada prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.

Józef Zdański, lekarz z poradni ogólnej włoszczowskiego szpitala, który wypisywał zwolnienie Marianowi Piwowarczykowi, potwierdza, że został oszukany - jak mówi - pierwszy raz w ciągu 32 lat jego pracy zawodowej. - Panu bym nie wypisał chorobowego za jeden dzień wcześniej, bo nie znam pana. Ale z Piwowarczykiem było inaczej. To mój długoletni pacjent. Dla mnie był wiarygodnym człowiekiem. Dopiero później dowiedziałem się, że mnie oszukał. Gdybym wiedział, że była z nim taka historia, nie dałbym mu tego zwolnienia - przyznaje doktor Zdański i uważa, że zwolnienie lekarskie prawdopodobnie nie uratuje Mariana Piwowarczyka, bo wystawione jest z datą, kiedy tego samego dnia przestał być pracownikiem PGKiM, otrzymując wymówienie z pracy w trybie natychmiastowym.

Piwo z pieprzem

- Złożę zawiadomienie do Sądu Pracy, że niesłusznie zostałem zwolniony - zapowiada Marian Piwowarczyk. - Złożę też wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania przeciwko Łosinowi i przeciwko niezgodnemu z prawem wypowiedzeniu umowy. Moim bezpośrednim przełożonym jest Czesław Dominik, kierownik Zakładu Wodociągów, a nie Łosin. Dlaczego jego nie wezwano na miejsce? Co ja zawiniłem? Bandytą jestem!? Zrobili na mnie nagonkę - twierdzi radny miejski.

- Ja nie byłem wtedy na dyżurze. W tym dniu miałem chorobowe - broni się Marian Piwowarczyk. - Dostałem zatrucia żołądka i poszedłem do lekarza. Dał mi zwolnienie. Bolał mnie żołądek, więc wypiłem może półtora piwa z pieprzem. Mam cukrzycę, więc nie mogę pić. 25 lat nie piję. Nie jestem pijakiem. Nie czuję się winny - dodaje radny.

Marian Piwowarczyk ma żal do policji, że go zgarnęli do radiowozu prawie z ulicy - jak "bandytę". - Dochodzę do bramy, żeby psu dać jeść, a tu Łosin czeka na mnie z policją. Co się tu dzieje? - pytam. A on mi na to, że jestem pijany. Kazali mi otworzyć bramę, ale nie zrobiłem tego, bo powiedziałem, że nie jestem w pracy. Policja zabrała mnie z ulicy. Nie szamotałem się. Żeby mnie zdenerwować, policjanci wyprowadzali mnie z równowagi - opowiada radny Piwowarczyk.

Chciał wszystkich ustawiać…

Co na to przełożony radnego z gminnego samorządu? - Na pewno nie jest to miłe, jak ktoś pije w pracy - uważa Tadeusz Burdziński, przewodniczący Rady Miejskiej we Włoszczowie. - Chciał wszystkich ustawiać, żeby byli czyści, a sam jaki daje przykład? Jest osobą dość popularną. A ludzie obserwują radnych. Ja nie będę wyciągał konsekwencji z zachowania radnego. Powinien sam zastanowić się nad swoim zachowaniem - twierdzi przewodniczący Rady Miejskiej.

Burmistrz Włoszczowy Józef Grabalski, który niemal na każdej sesji jest atakowany słownie przez radnego Piwowarczyka i krytykowany za wszystko, nie chce absolutnie komentować tej sprawy.

Policja nic nie mogła zrobić

Prokurator Dariusz Rakoczy, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach: - Nie było prawnej możliwości poddania go badaniu na zawartość alkoholu. Od tego jest pracodawca, żeby odsunąć pracownika od obowiązków, jeżeli istnieją podejrzenia, że jest w pracy pod wpływem alkoholu i nie chce się dobrowolnie poddać badaniu. To wykroczenie pracownicze. Jeżeli nie stwarzał zagrożeń nie było też potrzeby zabierania go do izby wytrzeźwień. Ale, moim zdaniem, odwożenie radnego do domu było daleko idącą uprzejmością. /rab/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie