Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dla niego integracja?

Szymon BASIŃSKI <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Bartek jest wesołym dzieckiem. Jego najlepszym przyjacielem jest pies, którego dostał od rodziców.
Bartek jest wesołym dzieckiem. Jego najlepszym przyjacielem jest pies, którego dostał od rodziców.
Janusz Gil, burmistrz Połańca: - Najważniejsze jest dobro dziecka. Powinniśmy zrobić wszystko, by zapewnić mu prawidłowy rozwój i kształcenie. Dlatego
Janusz Gil, burmistrz Połańca: - Najważniejsze jest dobro dziecka. Powinniśmy zrobić wszystko, by zapewnić mu prawidłowy rozwój i kształcenie. Dlatego cofnąłem decyzję wydaną przez dyrekcję przedszkola. Sz. Basiński

Janusz Gil, burmistrz Połańca: - Najważniejsze jest dobro dziecka. Powinniśmy zrobić wszystko, by zapewnić mu prawidłowy rozwój i kształcenie. Dlatego cofnąłem decyzję wydaną przez dyrekcję przedszkola.
(fot. Sz. Basiński)

Niepełnosprawny Bartek w tym roku nie został przyjęty do przedszkola integracyjnego w Połańcu, do którego chodził od czterech lat. Dyrektor placówki argumentuje, że Bartek wymaga indywidualnej opieki. Matka chłopca takiej ocenie kategorycznie się sprzeciwia.

Konflikt rodziców z dyrekcją przedszkola trwa już ponad rok. Ale ostatnio wyraźnie się zaostrzył. Dyrektor przedszkola złożyła bowiem wniosek o ograniczenie praw rodzicielskich, bo - jak twierdzi - o dziecko nikt nie dba, nie jest leczone i rehabilitowane. - Bartek jest zadbany, niczego mu nie brakuje, a w sierpniu byłam z nim na turnusie rehabilitacyjnym - mówi Urszula Gad, matka chłopca. Finał sprawa znajdzie w sądzie.

ROK KONFLIKTU

Każda ze stron wysuwa szereg zarzutów przeciwko sobie. Obie twierdzą, że chodzi o dobro dziecka.

- Bartek jest dzieckiem specjalnej troski i posiada orzeczenie lekarskie, że do 10 roku życia ma uczęszczać do przedszkola zintegrowanego. By ułatwić mu pobyt wśród innych, był w tej samej grupie z siostrą - mówi pani Urszula.

Przez trzy lata nie było problemu. - Nasz dramat rozpoczął się od momentu, kiedy pani dyrektor bez naszej wiedzy rozdzieliła moją córkę i syna i przydzieliła do innych grup od 1 września 2005 roku. Dzieci się załamały, nie chciały chodzić do przedszkola, płakały - opowiada pani Urszula.

Rodzice napisali pismo do dyrekcji z prośbą o przywrócenie dzieci do jednej grupy. Bezskutecznie. - Interweniowaliśmy w kuratorium, ale otrzymaliśmy odpowiedź, że wszystko jest w porządku - opowiada Urszula Gad.

RZECZNIK POMÓGŁ

Rodzice nie dali za wygraną. Zwrócili się do rzecznika praw dziecka. Interwencja przyniosła skutek, bo Bartek został przeniesiony do grupy sześciolatków, gdzie mógł dalej uczyć się z siostrą. Wydawało się, że to koniec udręki. Tymczasem na początku lutego zaczął obowiązywać nowy statut przedszkola i inne kryteria przyjmowania dzieci.

Prośba rodziców o przyjęcie Bartka do placówki w roku szkolnym 2006/2007 została odrzucona z powodu "nie złożenia wymaganej dokumentacji medycznej dotyczącej stanu zdrowia syna".

- Pani dyrektor żądała dokumentów, które nie są do wiadomości publicznej, czyli historii choroby. Przecież stanowi ona tajemnicę lekarską i pacjenta - mówi pani Urszula. - Odwołaliśmy się od tej decyzji. 21 czerwca komisja diagnostyczna, której przewodniczyła dyrektor przedszkola, postanowiła nie przyjąć Bartusia do przedszkola. W uzasadnieniu stwierdzono, że obserwuje się niepokojące objawy w zachowaniu dziecka, które zagrażają jego zdrowiu i bezpieczeństwu. Ponadto, ich zdaniem, nastąpił regres w jego rozwoju, co ma powodować, że dziecko wymaga indywidualnej opieki, której przedszkole nie jest w stanie zapewnić - mówi matka dziecka.

SĄD I... SZKOŁA

Prawdziwy szok Urszula Gad przeżyła pod koniec sierpnia. Wtedy dowiedziała się, że sprawę syna rozpatrzy sąd. Wpłynął bowiem wniosek pani dyrektor przedszkola o ograniczenie praw rodzicielskich.

- Bartek jest zadbany, niczego mu nie brakuje - mówi pani Urszula. - Jeszcze w okresie płodowym walczyliśmy o jego życie. Ratowali go specjaliści z Centrum Zdrowia w Łodzi. Po urodzeniu przeszedł dwie skomplikowane operacje, dzięki którym żyje. Teraz ktoś nas oczernia o zaniedbania. To skandal - oburza się matka chłopca.

Na temat sprawy nie chce wypowiadać się dyrektor połanieckiej placówki Wiesława Ślusarczyk. - Wszystko jest w gestii sądu. To on rozstrzygnie, kto ma rację - ucina krótko.

Sprawą kształcenia Bartka zajął się również burmistrz Połańca Janusz Gil, który uchylił decyzję dyrektorki przedszkola i nakazał przyjąć chłopca do placówki. Od postanowienia włodarza miasta upłynęły trzy tygodnie, nim dyrekcja przedszkola podjęła odpowiednie kroki.

Jednak matka Bartka postanowiła nie czekać. Dzięki przychylności dyrekcji szkoły podstawowej dziecko od poniedziałku rozpoczęło naukę w szkole.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie