Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie opłaca się czytać lektur

Piotr Burda
Lektury pozostały jedynie na egzaminie maturalnym. Ale na jak długo?
Lektury pozostały jedynie na egzaminie maturalnym. Ale na jak długo?
Czy będzie konkretna lektura, czy nie? To pytanie zadają sobie gimnazjaliści, którzy będą pisać test humanistyczny. Jak się okazuje czytanie lektur im się nie opłaca.

Komentarz Elżbiety Waszkuć, doradcy metodycznego z języka polskiego z Samorządowego Ośrodka Doradztwa Metodycznego i Doskonalenia Nauczycieli w Kielcach

Elżbieta Waszkuć
Elżbieta Waszkuć Aleksander Piekarski

Elżbieta Waszkuć
(fot. Aleksander Piekarski)

Komentarz Elżbiety Waszkuć, doradcy metodycznego z języka polskiego z Samorządowego Ośrodka Doradztwa Metodycznego i Doskonalenia Nauczycieli w Kielcach

Tak niedawno przetoczyła się przez Polskę wielka dyskusja na temat uczniowskiej listy lektur. Wywołana została zmianami wprowadzonymi przez ministra R. Giertycha, potem była związana z pracami nad tak zwaną "nową podstawą programową", w której obowiązkowe teksty lektur zostały bardzo ograniczone, a w zapisach dokumentu opatrzone gwiazdką.
Bez względu na to, co myślałam o różnych rozwiązaniach lekturowych, cieszyłam się. Fala polemik świadczyła, że nie jest nam obojętne, co czytać mają nasze dzieci. Że spierając się o listę lektur, spieramy się o model wychowania, o to, co ma nas - Polaków łączyć, jakie będą literackie podstawy naszej tożsamości. Ważne było i to, że zakładamy, że w ogóle nasze dzieci czytać mają. "Cała Polska czyta dzieciom"- powodzenie akcji mogłoby świadczyć o tym, że mamy do czynienia z narodowym priorytetem.
Szkoła wśród wielu zadań ma "motywować do poznawania literatury oraz różnorodnych tekstów kultury wzbogacających wiedzę ucznia o człowieku, życiu i świecie z perspektywy współczesności i z odniesieniem do przeszłości" ( zapis z podstawy programowej obowiązującej tegorocznych absolwentów gimnazjum). Egzamin gimnazjalny - to bardzo dobra sytuacja wspierająca motywację ucznia.
W tym kontekście kształt egzaminów waży na postępowaniu tak uczniów, jak i nauczycieli. Nie mam wątpliwości, że moje koleżanki i koledzy świetnie zdają sobie sprawę z roli lektury, lecz w imię egzaminacyjnego sukcesu ucznia będą inaczej rozkładać akcenty w swej pracy. Dla uczniów to oczywisty sygnał.
Wydaje się więc, że narodowy spór o lekturę był niepotrzebny. Jeśli w sytuacji egzaminacyjnej uczniowie nie będą musieli powoływać się na konkretne teksty literackie i potwierdzać ich znajomości, to nie spodziewajmy się, że poczytają sobie Mickiewicza, a potem porozmawiają na ten temat na gadu-gadu.

Dlaczego brakuje lektur na egzaminach gimnazjalnych? Bo dwa lata temu odważył się na to Marek Legutko, ówczesny szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. I to był jego ostatni egzamin gimnazjalny.
W 2008 roku ostatnie i najważniejsze pytanie dotyczyło charakterystyk dwóch bohaterów lektur gimnazjalnych "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego i "Syzyfowych prac" Stefana Żeromskiego. Po egzaminie zawrzało, bo okazało się, że wielu uczniów nie omawiało tych lektur, albo bardzo słabo znało ich treść. Oberwało się dyrektorowi komisji, którego odwołała Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej.
Zastąpił go Krzysztof Konarzewski i już w następnym roku pojawiła się rozprawka, w której gimnazjaliści mieli opisać różne sposoby podróżowania. Łaskawie zaznaczono, że mogą przy tym wykorzystać przykłady z literatury. Trudno było o prostszy temat. Od razu odbiło się to na wyższym wyniku. W raportach Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej czytamy, że z rozprawki sprzed dwóch lat uczniowie uzyskiwali średnio 41 możliwych punktów do zdobycia. W ubiegłym roku zdobyli już 47 procent. Wynik się poprawił, wszyscy więc mogą być zadowoleni. Najbardziej ci, którzy nie czytają lektur.
Krzysztof Konarzewski, dyrektor CKE, który w grudniu gościł w Kielcach na XV Konferencji Diagnostyki Edukacyjnej, zaklinał się, że lektury wrócą na egzamin. To był chyba tylko "straszak", bo kilka dni temu w wywiadzie dla "Dziennika Polskiego" stwierdził. - Nie powtórzymy błędu sprzed dwóch lat. To nie było szczęśliwe pytanie. Zdaniem dyrektora Krzysztofa Konarzewskiego jest za mało lektur gimnazjalnych, aby pojawiały się na egzaminie.
O skomentowanie słów dyrektora poprosiliśmy przedstawicieli łódzkiej komisji egzaminacyjnej, obejmującej nasze województwo. Jan Korczyński uchylił się od jakiejkolwiek odpowiedzi, odsyłając do swojej dyrektorki w Łodzi. Danuta Zakrzewska, szefowa łódzkiej OKE przysłała taką odpowiedź. - Egzamin gimnazjalny bada, w jakim stopniu uczeń opanował umiejętności ważne w życiu codziennym i przydatne w zdobywaniu wiedzy w szkole, np. wyszukiwanie i wykorzystywanie informacji, sprawdza wiadomości istotne dla przedmiotów humanistycznych, przedmiotów matematyczno-przyrodniczych oraz dla języka obcego nowożytnego, pozwala na porównanie osiągnięć danego ucznia z osiągnięciami innych gimnazjalistów, określa mocne strony ucznia, bądź sygnalizuje słabe. Nic i nikt nie zwalnia nauczycieli od realizacji podstawy programowej, czyli wykonywania swoich obowiązków wobec uczniów, a do nich należy m. in. motywowanie do czytania książek i sprawdzanie znajomości lektur obowiązkowych - pisze Danuta Zakrzewska. Jej wypowiedź to w dużej mierze skopiowana broszura ze strony internetowej komisji. Aby to zauważyć, wystarczy wrzucić kilka słów do internetowej wyszukiwarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie