Nie pozwólmy 27-letniej Ani stracić ręki. Został miesiąc na uzbieranie pieniędzy

O Ani pisaliśmy miesiąc temu. Przez epidemię dziewczyna czekała na szokująca diagnozę kilka miesięcy! Teraz potrzebna jest pilna operacja, ale obecnie na Narodowy Fundusz Zdrowia wykonuje się tylko zabiegi ratujące życie, do których operacja ręki się nie zalicza. Dziewczyna szybko musi uzbierać 25 tysięcy złotych na zabieg w prywatnej klinice. Data już wyznaczona – 2 lipca. Został więc jedynie miesiąc na uzbieranie całej kwoty.

Przerażająca diagnoza - martwica
Wszystko zaczęło się 3 października 2019 roku, kiedy to Ania zaczęła mieć problemy z nadgarstkiem prawej ręki. - Bolał, był zapuchnięty. Byłam leczona na zapalenie błony maziowej i pochewki ścięgnistej nadgarstka, brałam silne leki przeciw zapalne. Niestety mimo leczenia, ból oraz obrzęk nasilał się z dnia na dzień – wspomina 27-latka.

25 marca Ania odebrała wynik rezonansu, który ją przeraził. Ze względu na koronawirusa konsultacje medyczne odbywały się tylko telefoniczne. - Po wielu prośbach udało mi się dostać prywatnie do lekarza i usłyszałam diagnozę: "Jałowa martwica kości księżycowatej”. Następnie zostałam poinformowana, że trzeba wykonać zabieg regenerujący kość. Problem był tylko jeden. Nikt nie był w stanie go wykonać w tamtym czasie… Prywatne, specjalistyczne kliniki zostały zamknięte, a na Narodowy Fundusz Zdrowia nikt nie mógł udzielić mi pomocy i wykonać zabiegu podania szpiku kostnego, aby zregenerować kość. Wykonywane są tylko operacje ratujące życie zaznacza Ania. - Dostałam receptę i pomoc od fizjoterapeuty polegająca na nakłuwaniu nadgarstka, aby ukrwić kość – dodaje.

Wyniszczone kości nadgarstka
6 maja 2020 roku 27-latka została przyjęta przez lekarza ortopedę w prywatnej klinice pod Krakowem. - Niestety usłyszałam, że choroba postępuje bardzo szybko, mam zmiany o typie Kienbocka w stadium IIIa/IIIb według Lichtmana z rotacyjnym podwichnięciem kości łódeczkowatej. Jest to stadium, w którym zmiany w kości księżycowatej są nieodwracalne, żaden zabieg nie odbuduje kości – wspomina zmartwiona.

Okazało się, że aby zahamować postęp i niszczenie pozostałych kości nadgarstka konieczny jest zabieg operacyjny. Co ważne, musi być wykonany jak najszybciej, ponieważ każdy dzień zwłoki zwiększa ryzyko powstania martwicy pozostałych kości nadgarstka.

Nadzieją droga operacja
Ze względu na zawód Ani (jest księgową w biurze rachunkowym) oraz młody wiek, doktor zaproponował jej kosztowny zabieg operacyjny polegający na usunięciu zmienionej martwiczo kości i wszczepieniu protezy. Celem operacji jest osiągnięcie bezbólowego ruchu w granicach 30-40 stopni zgięcia grzbietowego nadgarstka. Dodatkowo wymagana będzie długotrwała, równie kosztowna rehabilitacja.

- Ze względu na panującą sytuację na całym świecie i zamówienie protezy z zagranicy, całkowity koszt leczenia przekroczy 25 tysięcy złotych. Taka kwota niestety jest poza moim zasięgiem - mówi Ania i dodaje, że niełatwo jest prosić o pomoc, ale jest w sytuacji bez wyjścia. - Zawsze sama radziłam sobie ze wszystkimi problemami, zawsze powtarzałam " kto da radę, jak nie ja”. Przyszedł czas, że bez pomocy innych jednak sobie nie poradzę – podkreśla nasza rozmówczyni.

Zostało tylko 30 dni
W ostatnim czasie 27-latka usłyszała od lekarza bardzo dobrą wiadomość – już 2 lipca bieżącego roku może się odbyć operacja ratująca jej rękę. To za 30 dni, tylko miesiąc. Niestety, nad dobrą wiadomością zawisły też ciemne chmury. Na dzień 1 czerwca na zrzutce dla Ani jest nieco ponad 6 tysięcy złotych. To stanowczo za mało. Wciąż potrzeba jeszcze 20 tysięcy i armii wielkich serc, którym los Ani nie jest obojętny. Nie pozwólmy, by tak młoda dziewczyna straciła sprawną rękę.

By pomóc wystarczy wejść na stronę zrzutka.pl/wgyz9n i wpłacić dowolną kwotę. Pamiętajmy, że w takich przypadkach każda złotówka ma ogromne znaczenie.