Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie taki to miał być sezon, czyli jak Nida spadła do okręgówki. Pierwsza część podsumowania sezonu 2017/2018 drużyny z Pińczowa

Bartłomiej Bitner
Bartłomiej Bitner
W sezonie 2017/2018 rywale wybili Łukaszowi Mice (z prawej) i jego klubowym kolegom grę w IV lidze świętokrzyskiej.
W sezonie 2017/2018 rywale wybili Łukaszowi Mice (z prawej) i jego klubowym kolegom grę w IV lidze świętokrzyskiej. Dawid Łukasik
Nie taki miał być sezon 2017/2018 dla Towarzystwa Sportowego 1946 Nidy Pińczów. Zamierzano uplasować się co najmniej w środku osiemnastozespołowej stawki w IV lidze, tymczasem klub z hukiem zleciał do klasy okręgowej. Czy za taki stan rzeczy odpowiedzialni są tylko piłkarze?

Podsumowanie ostatniego sezonu Nidy powinniśmy zacząć i zakończyć na liczbach. To one w końcu oddają obraz drużyny po 34 meczach o punkty. Tak też się stanie, jednak z tego względu, że ostatnie spotkanie spowodowało degradację, skupimy się również na okołopiłkarskich aspektach.

Najpierw trochę suchej statystyki. Drużyna z Pińczowa zdobyła 33 punkty. Wygrała 9 meczów, 6 zremisowała, a aż 19 przegrała. Nasi gracze strzelili 31 goli, a stracili 45. Na swoim stadionie pińczowianie ugrali 21 „oczek” – dało je 6 zwycięstw i 3 remisy, bo 8 pojedynków przegrali. Przed własną publicznością zaledwie 13 razy posyłali piłkę do bramki, a przeciwnicy dokonali tego piętnastokrotnie. Z kolei z 17 wyjazdów Nida przywiozła w sumie 12 punktów. To drugi najgorszy wynik w całej lidze, na który złożyły się 3 wygrane i 3 remisy. Aż 11 delegacji kończyło się porażkami. Na obcych stadionach nasi piłkarze trafili łącznie 18 razy, a straconych goli przywieźli 30.

Liczby słabe, by powiedzieć – beznadziejne. Co się na nie złożyło? Przede wszystkim nieskuteczność. Indolencja w ataku piłkarzy Nidy była czasami wprost porażająca. Pudła z pięciu metrów, uderzenia w bramkarza z bliskich odległości, wreszcie nie trafianie w piłkę w dogodnych sytuacjach. Nawet i to ostatnie widzieli kibice na meczach, dlatego ich drużyna miała ogromny problem z wygrywaniem.

Idealnym tego przykładem było spotkanie w 31 kolejce z Łysicą Bodzentyn. Nie chcemy do niego wracać, ale… musimy. Pińczowianie zmarnowali w nim aż siedem „setek” i zamiast cieszyć się po ostatnim gwizdku sędziego z wygranej, musieli smucić się z remisu. To właśnie ten remis i strata dwóch punktów pogrzebały w ostatecznym rozrachunku Nidę.

Jasne, gwoździem do trumny był ostatni mecz, z Unią Sędziszów. To on – dzięki utrzymaniu w III lidze Wisły Sandomierz, która gdyby zleciała do IV ligi, do okręgówki spadałyby cztery ekipy – zadecydował o wszystkim. I choć w przekroju całego sezonu sędziszowianie prezentowali się jeszcze gorzej od pińczowian, to jednak w decydującym momencie byli w stanie udźwignąć presję, zaś naszym graczom stres spętał nogi. Jednak to mizeria w napadzie była tym głównym powodem niepowodzenia i ostatecznej klęski.

31 goli w 34 meczach to wynik wstydliwy. Nida razem z Hetmanem Włoszczowa była pod względem najgorsza w lidze i dość powiedzieć, że sam król strzelców Mirosław Kalista z Łysicy nastukał 27 bramek. Najskuteczniejszym piłkarzem żółto-niebieskich okazał się Łukasz Mika. Strzelił jednak zaledwie 6 goli, w tym dwa z rzutów karnych. Lecz co istotne – to przecież nie napastnik, tylko dobiegający powoli do końca przygody z piłką 38-letni pomocnik. Napastnicy Nidy mieli fatalnie ustawione celowniki, a Krystian Sornat, który zimą dołączył do naszego zespołu i miał być lekiem na nieskuteczność, tylko dwa razy pokonał bramkarza rywali. Pozostali strzelcy goli dla naszej drużyny, to: Konrad Ciacia (3), Piotr Gajda (3), Dominik Sobczyk (3), Karol Dudzik (2), Michał Krzak (2), Marcel Motyl (2), Norbert Wołczyk (2), Marcin Szafraniec (2), Dawid Kowalczyk (1), Wiktor Nogacki (1) i Dawid Skowera (1).

- Brak dobrego napastnika był najbardziej odczuwalny – przyznaje Łukasz Mika, kapitan Nidy. – Ale na zły wynik wpływ miało też słabe podejście do gry. W czasie meczów prezentowaliśmy zaangażowanie, które według mnie nie było stuprocentowe. W efekcie spuściliśmy klub do okręgówki po, jak się okazuje, 28 latach. Czego poza tym zabrakło do utrzymania? Oprócz goli i atakującego także zawodnika z mocnym charakterem, takiego wojownika. W decydującym momencie po prostu zabrakło nam jaj – nie owija w bawełnę „Miki”.

Jednak żeby był dobry napastnik, musi znaleźć się na niego kasa. Nie chodzi tu rzecz jasna o kokosy, ale za czapkę gruszek trudno skusić klasowego jak na IV ligę gracza. Tymczasem Nidzie brakuje poważnego sponsora, który byłby w stanie zapewnić znaczną część rocznego budżetu klubu. Większość pieniędzy łoży bowiem miasto, a wiadomo, że nie są to oszałamiające kwoty.

Niebawem ciąg dalszy podsumowania sezonu 2017/2018 w wykonaniu Nidy Pińczów.

POLECAMY RÓWNIEŻ:



Piękne WAGS podczas world cup 2018 w Rosji [ZDJĘCIA]





Sprawdź co wiesz o zasadach piłki nożnej. QUIZ






DREAM TEAM - zobaczcie naszą polską drużynę marzeń!




TOP 8 Najlepiej ubrani trenerzy na Mundialu 2018



ZOBACZ TAKŻE: REGIONALNY PUCHAR POLSKI. Był gwiazdą Lecha. Właśnie zdobył puchar z Polonią

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie