Nie wypalajcie traw! Włoszczowscy strażacy biją na alarm

Największy pożar wybuchł w sobotę w Brzozowej, w gminie Secemin, gdzie spaliło się około 12 hektarów trawy i 3 hektary poszycia leśnego. Zagrożone były okoliczne stodoły. W województwie świętokrzyskim od początku roku odnotowano już około 250 interwencji związanych z wypalaniem traw i pozostałości rolnych.

SAME SZKODY, ŻADNYCH KORZYŚCI

- Wypalanie traw czy ściernisk, wbrew obiegowym opiniom, wcale nie poprawia żyzności gleby i powoduje szybszy i bujniejszy odrost młodej trawy. Efektem bezmyślnego wypalania są wielomilionowe straty materialne, nieodwracalne straty w środowisku naturalnym oraz wypadki z ludźmi, kończące się poważnymi poparzeniami, a nawet śmiercią.

- Ofiarami tych zdarzeń są niejednokrotnie sami sprawcy podpaleń, jak również osoby postronne oraz strażacy biorący udział w akcjach ratowniczych - twierdzi Dariusz Gieroń, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej we Włoszczowie.

- Wypalanie traw to jeden z najbardziej brutalnych sposobów niszczenia środowiska, typowy dla naszego kraju - alarmują leśnicy i ekolodzy. - Wbrew pozorom, nie daje on żadnych korzyści, a wręcz przeciwnie - przynosi tylko szkody tak dla przyrody, jak i samego człowieka.

CO GROZI WYPALACZOM

Wypalanie traw oprócz tego, że jest niebezpieczne, jest także niedozwolone. Grozi za to mandat, a skrajnych przypadkach nawet więzienie. Rolnik może też utracić część lub całość unijnych płatności obszarowych do gruntów.

- Jeżeli takiej osobie zostanie udowodnione celowe wypalanie traw, agencja może obniżyć o 20 procent wszystkie rodzaje dopłat. W skrajnych przypadkach stwierdzenia uporczywego wypalania traw, można pozbawić rolnika całej kwoty płatności bezpośrednich w danym roku - wyjaśnia Grzegorz Dziubek, kierownik Biura Powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa we Włoszczowie.