Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemiecka fiesta w Brazylii

Redakcja
Niemcy wychodzili z szatni Maracany z puszkami piwa w rękach (Kevin Grosskreutz dodatkowo dzierżył butelkę szampana) i gromkim śpiewem na ustach. Nowi mistrzowie świata wreszcie mogli odrzucić wszelkie konwenanse i cieszyć się tak szaleńczo, jak tylko mieli ochotę.

Długo, bardzo długo nie wychodzili, bo bawili się we własnym gronie. Własnym w tym wypadku oznaczało wspólnie z kanclerz Angelą Merkel i prezydentem Joachimem Gauckiem. Najazd niemieckich polityków na Rio de Janeiro okazał się ze wszech miar udany. Znana ze swoich emocjonalnych reakcji na boiskowe wydarzenia pani kanclerz zerwała się na równe nogi i mocno biła brawo w loży, gdy Mario Goetze pogrążył Argentynę w dogrywce. Wcześniej zdążyła spotkać się w Rio z Władimirem Putinem. Najgorętszym tematem rozmowy z prezydentem Rosji była sytuacja na Ukrainie, ale po finale spotkanie nabrało dodatkowego smaczku. Wszak właśnie w imperium Putina za cztery lata Niemcy, pierwsi Europejczycy, którzy wygrali w Ameryce Południowej, będą bronić swojego czwartego tytułu.

Joachim Loew po trudnych latach, w których musiał walczyć nie tylko z zagranicznymi rywalami, ale i opozycją we własnym kraju, osiągnął to, co przed nim udało się tylko legendarnym selekcjonerom. Do tytułu w 1954 roku drużynę narodową doprowadził Sepp Herberger, dwadzieścia lat później dokonał tego Helmut Schoen, a w 1990 roku Franz Beckenbauer jako trener powtórzył osiągnięcie ze swojej piłkarskiej kariery.

U Loewa podczas mundialu w Brazylii za każdym razem w podstawowym składzie wychodziło aż sześciu piłkarzy Bayernu Monachium. O wyniku w finale przesądził siódmy, który trafił do Bawarii ubiegłego lata. - To był dla mnie trudny rok, więc teraz nie wierzę w to, co się dzieje - przyznał Goetze, były piłkarz Borussii Dortmund. Jego śladem podążył Robert Lewandowski. Nie mógł wybrać sobie lepszego towarzystwa.

Opoką mistrzów był Manuel Neuer, za co otrzymał Złote Rękawice. W ataku Niemcy też nie próżnowali. Aż pięciu napastników z tego kraju ma obecnie co najmniej dziesięć goli strzelonych na mistrzostwach świata. Thomas Mueller dogonił Helmuta Rahna, jedenaście bramek ma Juergen Klinsmann, czternaście Gerd Mueller, a rekordzistą wszech czasów z szesnastoma golami został po meczu z Brazylią Miroslav Klose.

Nieco bardziej skomplikowane okazało się rozstrzygnięcie plebiscytu na najlepszego piłkarza mistrzostw. Ciekawe, że ten tytuł przed dwunastu laty w Korei Płd. i Japonii otrzymał Oliver Kahn, bramkarz przegranych w finale Niemców, a mianem MVP turnieju zakończonego w niedzielę w Brazylii obdarzono Leo Messiego, lidera zespołu, który okazał się gorszy w ostatnim meczu akurat od ekipy znad Renu.

Messi w sześciu meczach prowadzących do finału dryblował 82 razy, więcej niż ktokolwiek inny na mundialu. I strzelił trzy gole zza pola karnego - był jedynym piłkarzem, który zdołał dokonać tej sztuki w Brazylii. Czterokrotnie był też wybierany graczem meczu, a to także rekord. - Zasłużył na tytuł najlepszego - powiedział Alejandro Sabella, ale trener Argentyńczyków nie mógł mieć jakichkolwiek wątpliwości, skoro od początku do końca ufał swojemu liderowi bezgranicznie. I dzięki niemu doszedł aż do finału, co selekcjonerowi dało dużą satysfakcję. - Nie przegraliśmy. Wygraliśmy srebrne medale - powtarzał zanim opuścił Maracanę. Messi być może dojdzie do tego samego przekonania, gdy ochłonie. Na razie jest niewyobrażalnie rozczarowany.
Krzysztof Kawa, Rio de Janeiro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie