Rysunki Anny Król zwracają uwagę znawców sztuki.
(fot. Dawid Łukasik)
Anna mieszka w Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Żeromskiego w Kielcach od blisko 10 lat. Ma własny pokój, który raczej jest pracownią niż pokojem. - Jest mi bardzo dobrze - mówi z uśmiechem. - Wiele osób mi zazdrości.
Wychowywała się prawie sama, bo mam wcześnie trafiła do domu opieki. Z czasów mieszkania w internacie pamięta jak wyrzuciła przez okno reprodukcje, które wisiały na ścianach pokoju. - Były bardzo brzydkie - wyjaśnia. Dyrektor kazał mi je odokupić, ale łatwiej było namalować.
Znacznie gorzej wspomina czasy szkoły średniej, kiedy sama musiała utrzymać się z niewielkiej renty. - Pieniądze kończyły się koło 20-go i przez 10 dni nic nie jadłam. To było okropne.
Wtedy nie rysowała, chociaż zawsze lubiła szkicować. - Odkąd pamiętam rysowałam, wszystko wokół - dodaje. - Ale wtedy nie mogłam. Nic mi się nie chciało. Kiedy człowiek jest głodny myśli tylko o tym żeby dotrwać do jutra.
Po maturze Anna wybrała policealną szkołę medyczną. - Zaćmiło mnie kiedy składałam papiery - przyznaje. - Do wyboru była terapia i dietetyka i ja wybrałam dietetykę. To nie było dla mnie.
Zrezygnowała szybko a kiedy trafiła do szpitala, bo stan jej zdrowia się pogorszył postanowiła wrócić do rysowania. - W ramach terapii, której nie chciałam się uczyć - uśmiecha się. Na kartkach papieru szkicowała pacjentów z sali, z korytarza. Bardzo się te rysunki podobały więc rozdawała je chętnie.
Zwycięska grafika ozdobiła ogólnopolski kalendarz PFRON.
(fot. Dawid Łukasik)
To wtedy uświadomiła sobie, że najlepszym wyjściem będzie dla niej mieszkanie w Domu Pomocy Społecznej. - Wiedziałam, że sama sobie rady nie dam, a tak bardzo miałam dosyć samotności - wyjaśnia.
W Domu Pomocy Społecznej była od dawna jej chora mama. - Ucieszyłam się bardzo, że mogę być koło niej - mówi o dniu, kiedy dostała przydział na Żeromskiego. Tam mogła rysować i malować, dyrektor docenił jej talent, kupił farby. Prace: rysunki i obrazy wędrowały do znajomych. - A za kilka dostałem nawet jakieś pieniądze, mogłam kupić pędzle z wiewiórczego włosa - mówi zadowolona podkreślając, że bardzo dużo zawdzięcza temu domowi. Tu ma do dyspozycji komputer. - Teraz by posłuchać muzyki nie muszę kupować płyt, ściągam sobie Mp3, oglądam obrazy i świat.
O twórczości Anny Król zrobiło się głośno za sprawą nowej dyrektor Domu Pomocy Społecznej Elżbiety Szczepaniak. To ona wysłała na konkurs "Europa moich marzeń" jej grafikę. Praca okazała się najlepsza w województwie a Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych umieścił ją na kalendarzu, który rozesłał po całej Polsce.
- Prace Ani pokazywane na kiermaszach zawsze sprzedawane są pierwsze, ale ta nagroda to było dla nas wszystkich ogromne zaskoczenie - przyznaje dyrektorka. Upewniła mnie jednak w tym, co przeczuwałam, że Ania ma ogromny talent i warto nią zainteresować profesjonalistów.
Spakowała więc rysunki i obrazy Anny i poszła do Biura Wystaw Artystycznych z prośbą o ocenę. - Widziałam sceptycyzm, bo przecież Biuro to miejsce dla profesjonalistów a nie takich amatorów, ale rysunki Ani zaskoczyły i dyrektorkę i obecnego przy naszej rozmowie Marka Wawro, bardzo znanego kieleckiego artystę - mówi dyrektor.
Potwierdza to Stanisława Zacharko kierująca Biurem Wystaw Artystycznych. - Anna ma świetną kreskę, widać w niej charakter i talent - mówi. Wtóruje jej Marek Wawro, który dostrzegając pewne podobieństwo do samego siebie, w czasach kiedy zaczynał tworzyć obiecał pomóc Annie i uczyć ją.
- Ona ma talent, rysuje bardzo ładnie, tak rzadko dzisiaj spotykaną wibrującą kreską. Jej prace są emocjonalne, ale ze świetną kompozycją. Przypomina mi Durera, Dwurnika. Ma też coś z wrażliwości Nikifora - mówi dodając, że podziwia jej zdolność do odtwarzania szczegółów. - Ma wspaniale zadatki na grafika.
Anna Król będzie miała wystawę w Kielcach, w Biurze Wystaw Artystycznych. - Poprosiłam by przez rok pracowała gromadząc rysunki. Kupimy jej dobry papier by miała na czym pracować - mówi Zacharko. Marek Wawro wesprze ją merytorycznie.
Anna jest ucieszona, ale i zdziwiona tym, że jej prace wywołały takie poruszenie. W rodzinie ma kilka osób, które także malują i rysują, taka umiejętność nie wydaje jej się niczym szczególnym. Ale i ona nabiera poczucia wartości. - Cale życie kopiowałam czyjeś pomysły, obrazy a tak mniej więcej od roku powiedziałam sobie, że nigdy więcej. Teraz będą rysować to, co mam w głowie - mówi.
(fot. Dawid Łukasik)
Tak powstał rysunek przedstawiający kielecki targ. - To miejsce gdzie chodziłam bardzo często współczując ludziom, którzy bez względu na pogodę stoją i handlują. Postanowiłam to narysować. Najpierw chodziłam po targu i telefonem fotografowałam. Zrobiłam ze 160 zdjęć i siadłam do rysowania.
(fot. Dawid Łukasik)
Rzeczywiście na ogromnym rysunku jest mnóstwo scenek z całego placu targowego. Anna ze wzruszeniem mówi o dużym, wyhaftowanym obrazie przedstawiającym Wenecję, w której nigdy nie była. - Zaczęłam ją wyszywać, kiedy w sąsiedztwie rozpoczęła się budowa filharmonii. Codziennie rano widziałam jak o 7 rano do dźwigu wchodzi człowiek, wtedy i ja zaczynałam pracę. Kończyłam kiedy on schodził - o 21. Tak cię czułam jakbym budowała razem z nimi - mówi Anna i dodaje, że dzięki rysowaniu czuje się bardziej wolna. - Mogę robić coś po swojemu, mogę się rozwijać - tłumaczy.
Twórczość to także obrona przed chorobą. - Trzeba coś robić żeby nie myśleć o niej - mówi Anna i od razu dopowiada: - Zdrowy tego nie doceni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?