Piłkarze KSZO Ostrowiec zakończyli jesień na pozycji lidera, mimo to w fatalnych nastrojach zaczęli urlopy. Klub ma problemy finansowe, po rezygnacji Zdzisława Kapki nie ma już prezesa, a przyszłość drużyny jest wielką niewiadomą.
Prezes Zdzisław Kapka i nowi właściciele KSZO przed sezonem podkreślali, że celem zespołu jest awans. I wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku...
CHIMERYCZNY "KELI"
KSZO zaczął rozgrywki pod wodzą Andrzeja Wiśniewskiego, po nim zespół przejął Wiesław Wojno. Za kadencji obu szkoleniowców grał nierówno - mobilizował się na mecze z mocnymi zespołami, a gubił punkty w spotkaniach z drużynami, z którymi powinien wygrywać, choćby z ŁKS Łomża, czy Ponidziem Nidą Pińczów. Zmienna była też forma Kelechi Iheanacho, który zdobył siedem bramek i był najlepszym strzelcem KSZO. W meczu ze Startem Otwock potrafił strzelić cztery gole, ale trafiały mu się spotkania, w których seryjnie marnował dogodne okazje. -To największa chimera w drużynie - podsumował go trener Wojno.
KTO ICH ŚCIĄGNĄŁ?
Ważnymi ogniwami KSZO w tej rundzie byli Rafał Kwapisz, Łukasz Matuszczyk, Adrian Frańczak, Marcin Dziewulski, Krystian Kanarski, po wyleczeniu kontuzji duże możliwości potwierdził Mieczysław Sikora, największy postęp zrobił Michał Stachurski. Jak widać - nie licząc Sikory - ciężar gry spoczywał na zawodnikach ze "starej" kadry. To już wymownie świadczy o transferach, które w większości nie były trafione. Bo jak wytłumaczyć sens ściągnięcia Mateusza Bigosińskiego z Lecha Poznań, który nawet w rezerwach nie grał regularnie i był słabszy od kilku młodych zawodników KSZO Junior? Kompletnym nieporozumieniem okazało się też pozyskanie Vladimira Kaluderovicia, Adriana Sadowskiego, Kamila Puchały, zawiódł Robert Speichler, a Adam Cieśliński przez całą rundę leczył kontuzję i tak naprawdę nie wiadomo, na co go stać.
PROBLEMY Z VOEGE
Mimo to cel sportowy został osiągnięty, KSZO jest liderem i ma duże szanse na awans. Znacznie gorzej wygląda sytuacja finansowa klubu. Piłkarze czekają na pensje, które powinni dostać do 10 listopada, mają kilka zaległych premii. Nie zgodzili się na obniżenie kontraktów o 15 procent - taką propozycję złożył im Zdzisław Kapka, dwa dni przed swoją dymisją. Na trudną sytuację klubu ma wpływ to, że obiecanego wsparcia finansowego nie udzieliło szwajcarsko-niemieckie konsorcjum Voege. KSZO trafił więc w ręce Tadeusza Dąbrowskiego, co skrzętnie było ukrywane przez włodarzy klubu, a wyszło na jaw dopiero w czwartek. -W ramach udziałowców, którzy mieli współfinansować klub, odkupiłem udziały od pana Zbigniewa Grombki. Ale była to transakcja, która później miała być ostateczna, już z kapitałem szwajcarsko - niemieckim. Grupa kapitałowa, w związku z krachem na giełdzie, podjęła jednak decyzję, że nie będzie współfinansować klubu. Ja też zostałem pozostawiony przed faktem dokonanym - tłumaczył się Dąbrowski.
KTO KUPI KSZO?
Tadeusz Dąbrowski jest w stanie odsprzedać udziały miastu za przysłowiową złotówkę. Prezydent Ostrowca Jarosław Wilczyński przyznał, że mógłby przejąć klub, ale pod jednym warunkiem - bez długów. A jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zadłużenie już znacząco przekroczyło milion złotych. W najbliższych dniach powinniśmy się przekonać, co będzie z KSZO, czy zmieni się właściciel, klub wyjdzie na prostą, celem zespołu pozostanie awans, czy też budżet zostanie okrojony tak, że najlepsi zawodnicy rozwiążą kontrakty i drużyna będzie walczyć o utrzymanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?