Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepodległa Kielecczyzna. 103 lata temu sytuacja w regionie była katastrofalna. Jak wyglądała walka o wolność?

Tomasz Trepka
Tomasz Trepka
12 sierpnia 1918 rok , Powitanie w Kielcach Józefa Piłsudskiego wkraczającego na czele Legionów. Prawdopodobnie przy zbiegu ulic Krakowskiej i Gagarin
12 sierpnia 1918 rok , Powitanie w Kielcach Józefa Piłsudskiego wkraczającego na czele Legionów. Prawdopodobnie przy zbiegu ulic Krakowskiej i Gagarin NAC
Jak wyglądała walka mieszkańców regionu świętokrzyskiego o wolność i pierwsze lata niepodległości? Niektóre powiaty już kilkanaście dni przed 11 listopada 1918 roku znalazły się w polskich rękach. Przejmowanie władzy przez Polaków z rąk austriackiego okupanta przebiegało zazwyczaj szybko i spokojnie.

Polskie Kielce, Ostrowiec, Sandomierz…

Na początku listopada 1918 roku wybuchł w Kielcach strajk powszechny. Kilka dni później władzę w mieście objął socjalista Franciszek Loeffler, jako komisarz Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej w Lublinie. „W następnych dniach z budynków, w których dotychczas znajdowały się urzędy austriackie, usunięto emblematy i napisy w języku niemieckim. Oddziały wojskowe oraz funkcjonariusze milicji przystąpili do rozbrajania wojskowych, którzy nie byli Polakami […]. Polacy przejmowali stanowiska zajmowane dotychczas przez okupantów” – opisywano sytuację w mieście na początku listopada 1918 roku w książce „Kielce przez stulecia”.

W piątek, 1 listopada 1918 roku Milicja Miejska oraz wojsko przystąpiły do rozbrajania wojskowych innych narodowości wyjeżdżających lub przejeżdżających przez Kielce. Jeszcze tego samego dnia prezydent miasta i prezydent wydziału powiatowego sejmiku kieleckiego Marian Grzegorzewski poinformował mieszkańców miasta oraz powiatu o złożeniu broni przez austriackich oficerów. 2 listopada 1918 roku major Karol Dziekanowski objął pełnię władzy wojskowej w mieście. Oprócz tego zajęto znajdującą się kasę powiatową, składy żywności, magazyny kolejowe i pozostałe zakłady będące do tej pory pod wojskowym zarządem.
Dramatyczny był jednak 11 listopada 1918 roku. Doszło wówczas w Kielcach do zajść antyżydowskich. Zamieszki, wywołane informacjami o żądaniach ludności żydowskiej zapewnienia jej daleko idącej autonomii, zostały spacyfikowane przez wojsko. Starcia trwały również następnego dnia. „[…] Rozruchy antyżydowskie w poniedziałek i we wtorek budzą w każdym szlachetnym sercu polskim oburzenie i obrzydzenie – bić bezbronnych, często chłopców nawet, to rzecz nieludzka i godna bezsprzecznie potępienia. Winowajcy tego winni być ukarani: prokuratura nasza wszczęła śledztwo. Należy pamiętać o tym, aby usunąć czynniki, które doprowadziły do tych ekscesów” – pisano na łamach „Gazety Kieleckiej”.

Już 15 października 1918 roku, rada miejska w Ostrowcu Świętokrzyskim powołała Komitet Bezpieczeństwa, którego naczelnym zadaniem miało być dopilnowanie porządku w mieście oraz sprawne przejęcie władzy od austriackich władz okupacyjnych. Trzy dni później, 18 października 1918 roku skład komitetu został powiększony do 25 osób. Jednocześnie rada miejska stwierdziła, że „naród polski winien wziąć losy w swoje ręce, ażeby powołać do życia wolną i niepodległą Polskę”. 3 listopada 1918 roku mieszkańcy, członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej oraz milicji przeprowadzili sprawną akcję rozbrajania w Ostrowcu Świętokrzyskim ostatnich żołnierzy austriackich pozostających w mieście. Był to element szerszej akcji wypowiedzenia posłuszeństwa w całym mieście. W przedsięwzięciu wzięli udział harcerze, uczniowie szkół, straż pożarna oraz robotnicy. Niestety nie wszystko przebiegło zgodnie z oczekiwaniami lokalnego społeczeństwa. W toku rozbrajania zginął uczeń czwartej klasy szkoły przyfabrycznej w Klimkiewiczowie – Bolesław Wiśniewski. Powszechnie panowała obawa przed brakiem stabilnej i odpowiedzialnej władzy. Jeszcze tego samego dnia wyłoniono Tymczasowy Komitet Kierowniczy na czele z Feliksem Załęckim. Jego zasadniczym celem stało się zabezpieczenie obiektów opuszczonych przez okupanta austriackiego. 20 listopada komisarzem ludowym w Ostrowcu Świętokrzyskim, mianowanym przez rząd w Lublinie, został Bolesław Fedorowski.

Rząd Jędrzeja Moraczewskiego utworzony 17 listopada 1918 roku,
Rząd Jędrzeja Moraczewskiego utworzony 17 listopada 1918 roku, domena publiczna

Już pod koniec października 1918 roku pod polską kontrolą znalazł się między innymi Jędrzejów. Powiatowy Komitet Obywatelski ogłosił przejęcie władzy nad miastem i powiatem. Wkrótce wybrano pierwszego starostę, którym został Włodzimierz Wielowieyski. Pełnił tę funkcję zaledwie kilka dni, bowiem 7 listopada 1918 roku powołano nowego komisarza ludowego na powiat jędrzejowski, którym został Andrzej Waleron, a po nim Józef Kruk. Władzom polskim w Jędrzejowie podporządkowali się nawet ostatni przebywający w mieście żołnierze austriaccy.

W nocy z 31 października na 1 listopada do Końskich wkroczył oddział Polskiej Organizacji Wojskowej pod wodzą komendanta obwodu, nauczyciela gimnazjalnego Jerzego Gorzkowskiego.

„Trudno doprawdy ściśle określić moment, w którym Sandomierzanie uznali się za obywateli prawdziwie niepodległego państwa polskiego. Pełne rozmachu były trzydniowe uroczystości już między 11 a 13 października [1918 roku] na wieść o proklamowaniu przez Radę Regencyjną niepodległości i zjednoczenia wszystkich ziem polskich” – pisał Jan Rydel w monografii poświęconej dziejom Sandomierza. Ostateczne przejęcie władzy nastąpiło 4 listopada 1918 roku. Stwierdzono wówczas, że „w mieście oraz w powiecie panuje spokój oraz zapał do pracy”. Utworzono doraźne władze administracyjno-wojskowe, na czele których stanął porucznik doktor Jan Kański, a jego zastępcą został podporucznik Orski. Dowódcą lokalnego oddziału Polskiej Organizacji Wojskowej był Stanisław Derejski.

3 listopada 1918 roku nastąpiło rozbrojenie ostatnich urzędników austriackich i przejęcie miasta przez Polaków w Opatowie. „Rozbrojenie okupantów odbyło się w Opatowie w dniu 2 czy też 3 listopada 1918 roku. Około 8 rano zebrani na rynku urzędnicy austriaccy przygotowali się do jakiejś uroczystości” – pisano w książce „Dawne dzieje Opatowa”. 3 listopada 1918 roku Austriacy w mieście już praktycznie nie przebywali. „Wszędzie pełno było członków Polskiej Organizacji Wojskowej z karabinami. Rozbrajanie w mieście musiało być bardzo szybko i składnie przeprowadzone, gdyż - jak mówiono naokoło - Austriacy w mieście są już rozbrojeni.”
Przejęcie władzy od Austriaków w Wierzbniku miało miejsce 6 listopada 1918 roku. Najprawdopodobniej również w tym okresie nastąpiło rozbrojenie okupantów w Staszowie. Także na początku listopada 1918 roku teren powiatu włoszczowskiego znalazł się w polskich rękach. Nie oznaczało końca walki.
Walka o niepodległość nie zakończyła się w listopadzie 1918 roku. Trwała kolejne lata, a najtrudniejsze – budowa polskiej państwowości – miało dopiero nadejść. Władze miejskie oraz powiatowe zmuszone były radzić sobie z olbrzymią ilością powierzonych zadań – monitorować nastroje społeczne, dbać o kwestie bezpieczeństwa i aprowizację, warunki materialne oraz stan zdrowia mieszkańców.

Rozpaczliwy obraz Buska i Jędrzejowa

Fatalna sytuacja panowała w większości miast regionu. „Miasteczko z brukami pełnymi wybojów, nieskanalizowane, bez oświetlenia, rzadko kiedy czyszczone, pozbawione mieszkań przedstawia smutny typ miasteczka w Polsce” – tak opisywano stolicę ówczesnego powiatu stopnickiego – Busko. W mieście brakowało również normalnego szpitala. Ten działał jedynie w okresie, kiedy do miasta zjeżdżali kuracjusze. W razie nagłych kłopotów zdrowotnych mieszkańcy zmuszeni byli szukać pomocy w Stopnicy lub Chmielniku.
W innych miastach sytuacja nie przedstawiała się lepiej. „Potrzeb, bolączek w Jędrzejowie jest bardzo dużo: brak bruków, chodników, oświetlenia, łaźni, szpitala – drogi i mosty pomiędzy miastem, a przedmieściami są w stanie rozpaczliwym. Zmian na lepsze dopatrzeć się trudno. Obecnie, po kilkumiesięcznej przerwie i apatii […] rada ma rozpatrywać projekt oświetlenia miasta i założenia elektrowni miejskiej. Rozwój miasta oraz jego zmiany liczebne uzależnione są w znacznej mierze od urządzeń użyteczności publicznej – jak chodniki, oświetlenie, szpital itd. Jędrzejów nie mając tychże raczej odstrasza, aniżeli przyciąga nowoprzybyłych. Należące do miasta przedmieścia […] mają charakter czysto wiejski i nie poczuwają się do łączności z miastem. Z urządzeń miejskich, jakie względnie będą, przedmieścia korzystać nie będą, przez co reprezentanci tychże w radzie miasta zwalczają każdy projekt zmierzający do zaprowadzenia jakichkolwiek bądź, a nawet koniecznych urządzeń widząc w nich jedynie nowe dla siebie ciężary”.

Najgorzej w Końskich?

Według starostwa powiatowego w Końskich sytuacja w regonie była jedną z najgorszych w całym województwie kieleckim. Ówczesny starosta Marian Węgleński pisał nawet, że w zakresie dostępu do materiału opałowego, sytuacja w 1920 roku była znacznie gorsza od tej panującej w czasie I wojny światowej.
Ciężka sytuacja finansowa w powiecie odbijała się również na warunkach mieszkaniowych. „Warunki bytowania klasy robotniczej powszechnie są wiadome, także rozpisywać się o nich nie warto. Jednakowoż nie mogę nie zaznaczyć warunków mieszkaniowych, w jakich są postawieni urzędnicy w Końskich. Referent karny starostwa mieszka z rodziną złożoną z siedmiu osób w jednym pokoiku, gdzie leży chora matka” – podawano.

„Zły stan aprowizacji jest, śmiało można powiedzieć, głównym powodem rozgoryczenia i niezadowolenia ludności […]. Położenie z każdym miesiącem gorsze” – stwierdzono w raportach z powiatu koneckiego z 1920 roku. Szczególnie odczuwano napływ repatriantów i zdemobilizowanych żołnierzy. Nie tylko ze względu na trudności w zapewnieniu im pomocy. Problemem okazały się liczne choroby, które przenosili ze sobą. „Epidemie ze zdwojoną siłą szturmują nasz powiat” – pisano jeszcze w 1922 roku. Kilka lat po odzyskaniu niepodległości w powiecie koneckim występował poważny problem bandytyzmu. W 1920 roku na straży bezpieczeństwa regionu stało ponad 120 funkcjonariuszy, jednak ich wyszkolenie było na bardzo niskim poziomie. „Stosunki bezpieczeństwa w powiecie […], pomimo dobrej woli organów policji i ich usilnej pracy, w miarę sił, zdolności i środków […] pozostawia wiele do życzenia”.
W dokumentach zachował się opis Końskich z 1923 roku. Jak przedstawiała się sytuacja miasta? „Ulice w śródmieściu zbudowane są wyłącznie są domami murowanymi, jedno-piętrowymi. Na krańcach miasta – drewnianymi, parterowymi […]. Ulice prawie wszystkie zabrukowane. Chodniki kamienne znajdują się tylko na ulicach głównych i są bardzo zniszczone. Ulice oświetlone elektrycznością. […]. Mały rynek z prowizorycznymi straganami, jatki i rzeźnie miejskie […]. Wodociągów i kanalizacji nie ma. Są urządzone kąpiele i wanny parowe […]. Mały ogródek w śródmieściu zadrzewiony, tuż przy mieście duży park prywatny. 1 apteka prywatna, szpital państwowy epidemiczny mogący pomieścić 200 osób. Większych inwestycji w mieście w latach 1918-1921 nie dokonywano. Zmian w infrastrukturze miejskiej prowadzono przede wszystkim dzięki robotom publicznym, przy których zatrudniano dziennie do kilkudziesięciu bezrobotnych. Mimo to, ze względu na szalejące ceny towarów ludność znalazła się w olbrzymich tarapatach. Podkreślano, że szczególnie trudna sytuacja dotknęła robotników. Jedynym beneficjentem wzrastających cen mieli być rolnicy, którzy za towary pierwszej potrzeby stawiali zaporowe ceny. W powiecie zła sytuacja finansowa miejscowej ludności dotknęła wszystkie grupy społeczne i zawodowe”

Opatów – „typowe miasteczko żydowskie”
Na ziemi opatowskiej zajęto się kwestiami priorytetowymi. „Po zniesieniu okupacji […] cała energia społeczeństwa zwróciła się w kierunku organizowania tak długo hamowanego życia społecznego” – oceniano w jednym z raportów. Jedną z nich była odbudowa komunikacji w całym regionie, przy której znajdowali prace liczni bezrobotni. „Podjęte roboty doraźne na początku 1919 roku były korzystniejsze od wydawania zapomóg poszukującym pracy” – pisano. W ten sposób naprawiono około 75 kilometrów dróg w powiecie.
Jednym z zagrożeń dla mieszkańców powiatu opatowskiego były choroby zakaźne. „Ludność miejscowa w zasadzie nie uznaje żadnych zarządzeń sanitarnych” – rysowano pesymistyczny obraz w raporcie za 1920 rok. Mimo to, do tego typu działalności ówczesne władze przywiązywały duże znaczenie. Wójtowie zostali zobligowani, by w przypadku pojawienia się choroby wzywali wykwalifikowaną osobę, która przeprowadzi czynności dezynfekcyjne na koszt powiatu. O bezpieczeństwo ludności miały dbać grupy dezynfekcyjne rozlokowane między innymi w Opatowie oraz Ożarowie. Prowadziły one nie tylko działania odkażające, ale również nadzorowały stan urządzeń sanitarnych w regionie.

Obok monitorowania nastrojów społeczeństwa, jednym z priorytetów pozostawały kwestie bezpieczeństwa mieszkańców. W drugiej połowie 1920 roku władze w Opatowie zdecydowały się na powołanie w całym powiecie Straży Obywatelskiej. Jej głównym zadaniem było pełnienie funkcji porządkowych. Starostwo powiatowe z dużymi obawami patrzyło na sytuację bezpieczeństwa w 1921 roku. Wielu policjantów rezygnowało z pracy, gdyż ta nie gwarantowała odpowiedniego wynagrodzenia. Odbiło się to niekorzystnie na bezpieczeństwie mieszkańców.

Jak wyglądało życie w niepodległym Opatowie? „Ogólny wygląd miasta mniej więcej taki sam jaki ma większość naszych polskich miasteczek, zamieszkałych przeważnie przez ludność żydowską. Kontrasty w budynkach, wystawach sklepowych, brak drzew i często gęsto rzucające się „corpus delicti” [dosłownie: dowody świadczące o przestępstwie] pogwałcenia przepisów sanitarno-epidemiologicznych, świadczą o ludności, której względy estetyczne zasłania ciężka walka o codzienny kawałek chleba, a szarzyzna życia nie pozwala rozwinąć się twórczej sile i fantazji. Budowle murowane stanowią około 45% ogólnej zabudowy, ulice brukowane za wyjątkiem położonych na krańcach miasta. Chodniki z płyt kamiennych posiadają tylko dwie ulice. Na rynku znajduje się niewielki skwer obsadzony starymi drzewami. Wewnętrznej komunikacji miasto nie posiada […]. Od czasu wojny oświetlenia ulic miasto nie posiada […]. Miasto wodę otrzymuje ze studzien” – charakteryzowano stolicę powiatu opatowskiego.

Ostrowiec: pożary i walące się domy

Ostrowiec wchodził w niepodległą Polskę jako miasto w powiecie opatowskim. Liczył wówczas około 15 tysięcy mieszkańców. Już wtedy musieli sobie oni radzić z wieloma trudnościami – brakiem kanalizacji oraz z dostępem do wody. W 1919 roku wybudowano miejskie studnie, a rok później również łaźnię, gdzie można było poddać się dezynfekcji. Istotnym problemem pozostała odbudowa zniszczonego przez okupanta przemysłu. Największy miejski zakład – huta, została prawie doszczętnie rozgrabiona. Wywieziono znaczną część urządzeń, a tego czego nie można było zabrać, w tym między innymi piece do wytopu – wysadzono w powietrze. Szacowano, że straty wyniesiony w wyniku rabunkowej polityki wyniosły ponad 3,5 miliona złotych.
Bardzo poważnym problemem dla miasta był brak nowych domów mieszkalnych oraz stan już obecnych. „Od roku 1914 budowa domów mieszkalnych w mieście praktycznie ustała. Domy z roku na rok walą się. Od roku 1919 do 1922 pożar w mieście zniszczył jedenaście nieruchomości, a w ich miejscu nowe nie powstały. Ludność do miasta stale napływa” – oceniono sytuację w Ostrowcu.
Jak wyglądało życie w mieście niedługo po odzyskaniu niepodległości? Na początku 1922 roku miasto liczyło blisko 22 tysiące mieszkańców o przewadze ludności zatrudnionej w przemyśle. Ostrowiec Świętokrzyski nie posiadał jeszcze wówczas oświetlenia. Nie był to jednak jedyny problem. „Stare miasto było w wyjątkowo złych warunkach budowlanych i sanitarnych, całe dzielnice bez podwórek, ustępów i śmietników, domy walą się. Stare miasto częściowo zabrukowane, zaś przyłączone przedmieścia bez bruków i chodników. W ogóle w mieście chodników mało, częściowo betonowe, częściowo z piaskowca w złym stanie” – opisywano sytuację panującą w Ostrowcu. Mieszkańcom brakowało również wodociągów oraz kanalizacji. Na miejscowym rynku odbywały się targi oraz jarmarki, gdzie spędzano zwierzęta gospodarskie. „Hal targowych nie ma” – stwierdzono. Nie było wielu miejsc przeznaczonych do odpoczynku. Dopiero planowano wybudowanie większego parku miejskiego. Jeszcze większą trudność musiał sprawiać brak szpitala, choć użytkowano budynek dla pacjentów, u których stwierdzono choroby zakaźne. „Brak szpitali w Ostrowcu wobec przepełnienia szpitali w miastach sąsiednich Opatowie i Radomiu miasto bardzo odczuwa” – pisano w raporcie sytuacyjnym przygotowanym przez władze powiatowe w Opatowie.

Katastrofa Kazimierzy Wielkiej i Pińczowa

W katastrofalnym stanie znajdowała się południowa część obecnego województwa świętokrzyskiego. Okupacyjne władze rosyjskie przez dziesiątki lat XIX oraz na początku XX wieku nie starały się o rozwój stref przygranicznych ze względu na możliwość zniszczenia tych terenów podczas ewentualnego konfliktu zbrojnego. Odzyskanie przez Polskę niepodległości zaktywizowało lokalnych działaczy samorządowych oraz politycznych. W Skalbmierzu dążono do odzyskania praw miejskich. Była to jedna z niewielu szans na rozwój oraz zbudowania naturalnej przeciwwagi dla Kazimierzy Wielkiej, która swoją pozycję w regionie zawdzięczała cukrowni Łubna. Jednym z największych orędowników rozwoju Skalbmierza był jego pierwszy burmistrz – Antoni Baum.
W odrodzonej Polsce sytuacja Kazimierzy Wielkiej oraz miejscowości wchodzących w skład dzisiejszego powiatu kazimierskiego była znacznie gorsza od innych obecnych miast powiatowych, które same mogły rozporządzać zdobytymi funduszami. Już w 1919 roku zdaniem części radnych sejmiku powiatu pińczowskiego, Kazimierza Wielka oraz inne okoliczne miejscowości były pomijane w rozdziale środków finansowych. Domagano się między innymi wybudowania szpitala. Była to jednak duża trudność dla przeżywającego problemy powiatu. „Budowa i urządzenie szpitala w Kazimierzy Wielkiej będzie kosztowała 2 miliony koron. Budynku do wynajęcia w tej wiosce nie ma. Nie ma także i placu, na którym można by rozpocząć budowę szpitala […]. Sejmik po niedługim czasie musiałby szpital w Kazimierzy Wielkiej zamknąć” – ogłoszono w trakcie jednego z posiedzeń sejmiku.
Podobnie źle wyglądała sytuacja w Pińczowie. „Pod tym względem nie ma gorszych powiatów w Polsce. Mamy jedynie 27 kilometrów dróg bitych, reszta to drogi ziemne, które z nastaniem niesprzyjających warunków atmosferycznych są nie do przebycia. Powiat jest wtedy zalany błotem i odcięty od reszty świata. Nic dziwnego, że powiat, który ze względu na urodzajną glebę powinien być jednym z bogatszych, jest bardzo upośledzony” – mówił starosta pińczowski Stanisław Nowak.

Ile lat na odbudowę Sandomierszczyzny?

Również ziemia sandomierska została dotknięta przez działania wojenne. W regionie znajdowało się około 700 zniszczonych gospodarstw z blisko dwoma tysiącami wymagających odbudowy budynkami. Władze lokalne planowały w 1919 roku, że odbudowa powiatu ze zniszczeń potrwa nie mniej niż 5 lat. Sytuacja gospodarcza na ziemi sandomierskiej również nie była dobra. W 1919 roku powiat nie posiadał żadnych pieniędzy na inwestycje, brakowało ich nawet na pensje dla urzędników. Jedynym wyjściem okazało się zaciągnięcie znacznej pożyczki od władz centralnych w Warszawie. W związku z tymi brakami, wieś w pierwszych latach niepodległej Polski przeżywała znaczne trudności. – Produkcja rolna w całym powiecie wyraźnie upadła i to w pierwszym rzędzie u większej własności. Przyczyną tego jest brak nawozów sztucznych i zwierząt pociągowych […]. Daje się odczuwać ogólny brak narzędzi rolniczych – oceniono w jednym z raportów.

W pierwszej kolejności władze powiatowe interesowały się takimi produktami jak nafta, cukier, zboże oraz sól, a w okresie zimowym również węglem i drzewem opałowym. W pierwszych latach odrodzonej Polski prawdziwą zmorą była walka z chorobami zagrażającymi zdrowiu i życiu ludności. Jak radzono sobie z rozprzestrzeniającymi się epidemiami? „Do zwalczania chorób zakaźnych stosuje się izolację chorych i dezynfekcję mieszkań oraz odzieży, czego dokonuje kolumna dezynfekcyjna utrzymywana kosztem sejmiku powiatowego pod dozorem lekarza powiatowego” – pisano. Pomimo starań czynionych przez władze zagrożenie epidemiami nadal było bardzo duże.
Z wieloma trudnościami radził sobie Staszów, który znalazł się w powiecie sandomierskim. W pierwszych latach niepodległości miasto nie posiadało kanalizacji, wodociągów, i jak większość podobnych miasteczek, nie był również oświetlony. Mieszkało w nim blisko 8,5 tysiąca osób. Wybudowano jednak szpital i otwarto aptekę. Staszów mógł się pochwalić własnym kinem. Niedługo po odzyskaniu przez Polskę niepodległości na terenie powiatu sandomierskiego działy jedynie dwie takie placówki – w Sandomierzu i Staszowie. Władze miasta starały się o utworzenie powiatu ze stolicą w Staszowie. Było to jednak niezwykle trudne. Zasadniczym problemem był brak perspektyw rozwoju ze względu na nie posiadanie większych zakładów przemysłowych, które na terenie obecnego powiatu staszowskiego praktycznie nie istniały. Kilka fabryk znajdowało się tylko w Rytwianach. Jeszcze przed ogłoszeniem niepodległości, już 30 października 1918 roku rada miejska Staszowa przygotowała pierwszy projekt powołania powiatu staszowskiego.

Przekształcić Kamienną w miasto

Jednym z pierwszych zadań jakie postawiły przed sobą władze osady Kamiennej, która znalazła się w powiecie koneckim, było uzyskanie praw miejskich. Wybrana w 1919 roku rada podjęła starania zmierzające do przekształcenia osady w miasto. Przygotowano specjalny dokument, w który podkreślano miejski charakter ówczesnej zabudowy, dużą liczbę mieszkańców osady, która liczyła około 11 tysięcy osób oraz infrastrukturę przemysłową.

W 1920 roku władze powiatu w Końskich określały sytuację w Kamiennej jako najtrudniejszą w całym podległym sobie regionie. „Część robotników kolejowych pozostaje pod wpływami komunistów, ludność zaś pochopna jest do zaburzeń z uwagi na istotnie krytyczne położenie aprowizacyjne. Sytuację komplikuje ponadto fakt, iż osada Kamienna – de facto miasto – posiada ustrój gminy wiejskiej, skutkiem czego tak zwane zebrania gminne zwoływane dla omówienia bieżących spraw przekształcają się na wiece o nieobliczalnym zupełnie charakterze i przebiegu” – pisano w jednym z raportów sytuacyjnych. Dała o sobie znać wspomniana katastrofalna sytuacja aprowizacyjna. Obok starań zmierzających do przekształcenia Kamiennej z osady w miasto, podjęto również działania na rzecz utworzenia powiatu skarżyskiego.

Z podobnymi problemami radzono sobie w obecnym powiecie starachowickim. Już w listopadzie 1918 roku rada miejska Wierzbnika wystąpiła z postulatem przyłączenia do niego osady Starachowice. Tą kwestią zajęto się również w lutym 1919 roku. Wraz z upływem lat Wierzbnik oraz Starachowice stawały się „jednolitym organizmem” z całym systemem powiązań społeczno-ekonomicznych. 18 kwietnia 1931 roku rada miejska w Wierzbniku podjęła decyzję o przyłączeniu całych Starachowic, jednocześnie proponując zmianę nazwy miasta na Wierzbnik-Starachowice.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie