Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieprawidłowości w zarządzaniu szpitalem w Sandomierzu? Starosta kieruje sprawę do prokuratury

Klaudia Tajs
Jak tłumaczył Marcin Piwnik, sandomierski starosta jego największe zastrzeżenia budzą sposoby aneksowania umów i wysokości odpłatności przez firmę, która dzierżawi spalarnię odpadów - pierwszy z lewej.
Jak tłumaczył Marcin Piwnik, sandomierski starosta jego największe zastrzeżenia budzą sposoby aneksowania umów i wysokości odpłatności przez firmę, która dzierżawi spalarnię odpadów - pierwszy z lewej. Klaudia Tajs
Jest zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego już dyrektora sandomierskiego szpitala, w zakresie podpisania umowy na dzierżawę spalarni odpadów, jaka działa przy lecznicy. Zawiadomienie to pokłosie drugiej części audytu prowadzonego w lecznicy na wniosek starosty. Umowa na dzierżawę spalarni, to nie jedyny bulwersujący temat, jaki wyszedł podczas kontroli.

Prowadzony w sandomierskim szpitalu audyt składa się z trzech części. Pierwszy dotyczył gospodarki finansowej, a wytyczne pokontrolne już zostały wprowadzone przez nowego dyrektora lecznicy doktora Marka Kosa. Druga część audytu, dotyczyła gospodarki mieniem szpitala i to właśnie te wyniki stały się podstawą do działań starosty.

Jak tłumaczy Marcin Piwnik, sandomierski starosta jego największe zastrzeżenia budzą sposoby aneksowania umów i wysokości odpłatności przez firmę, która dzierżawi spalarnię odpadów. - Te umowy były podczas trwania umowy zmniejszane, co jest moim zdaniem niedopuszczalne - tłumaczy Marcin Piwnik. - Takie działanie jednoznacznie skutkuje mniejszymi wpływami do budżetu szpitala. To jest moim zdaniem nie do zaakceptowania.

Umowa na dzierżawę spalarni została podpisana na dziesięć lat i traci swoją ważność w czerwcu przyszłego roku. - Ostatnia obowiązująca kwota za dzierżawę spalarni wnosi 10 tysięcy złotych netto miesięcznie plus VAT. Pierwotna za dzierżawę wynosiła 17 tysięcy złotych netto plus VAT. Audyt wskazał, że poprzez zaniżenie dzierżawy szpital mógł stracić jeśli chodzi o dochody własne 510 tysięcy złotych.

Wyniki drugiej części audytu radni powiatowi otrzymali podczas poniedziałkowej sesji. Wcześniej zapoznał się z jego treścią zarząd powiatu, Rada Społecznego Specjalistycznego Szpitala Ducha Świętego w Sandomierzu i członkowie komisji zdrowia w starostwie. Dlatego starosta na forum publicznym tłumaczył dlaczego złożył zawiadomienie do prokuratury w temacie spalarni.

- Mając wyniki audytu, złożyłem zawiadomienie do prokuratury, bo prokuratura jest właściwym organem, aby wyjaśniać wszelkie wątpliwości i nieścisłości w zawieraniu umów, które w mojej ocenie były niekorzystne dla gospodarki finansowej szpitala - mówił starosta.

Wiele kontrowersji i pytań budzą także wykazane w audycie umowy najmu pomieszczeń szpitalnych. Umowy dotyczyły najmu lokali, w których świadczone są przeróżne usługi, to sklepiki spożywcze, zakład fryzjerski, wszelkie działania usługowe.

- Nikogo nie skazuję i nie mówię o zakresie, jakie to miało konsekwencje finansowe dla szpitala, ponieważ tu chodzi tylko o to, że zgodnie z prawem dyrektor jednostki, która na mieniu powiatu, w tym momencie szpitala, prowadzi działalność, ma obowiązek, wystąpienia do rady powiatu o zgodę na zawieranie wszelkich umów dłuższych jak trzy lata. Tutaj, jak pokazuje audyt, mamy sytuację, że umowy najmu były dłuższe niż trzy lata i były zawierane na czas nieokreślony, co jest niezgodne z prawem - mówi starosta.

Dlatego starosta Piwnik w piśmie skierowanym do obecnego dyrektora lecznicy doktora Marka Kosa poprosił o przedstawienie harmonogramu działań, które mają te wszystkie niedociągnięcia i wykazane w audycie nieprawidłowości wyeliminować.

Janusz Sikorski, były dyrektor Specjalistycznego Szpitala Ducha Świętego w Sandomierzu tłumaczy, że umowa z dzierżawcą spalarni była aneksowana tylko raz. - I to dlatego, bo nam zagrozili odstąpieniem od umowy, a wtedy byśmy zostali na lodzie - mówi Janusz Sikorski. - A wtedy byłby problem bo ceny byłyby dużo wyższe. Generalnie ta umowa to było dwa w jednym. Płaciliśmy za utylizację odpadów i kupowaliśmy parę. Ta umowa była bardzo dobra, bo potem ceny poszły w górę i ta cena była nieadekwatna do ceny rynkowej.

W kwestii umów jakie z dyrekcją lecznicy podpisywali najemcy szpitalnych pomieszczeń Janusz Sikorski przypomina, że on jako dyrektor tych umów nie podpisywał. - Ja tych umów nie zawierałem, ja je już zastałem - dodaje dyrektor Sikorski. - W zasadzie podnosiliśmy ceny najmu co rok o wskaźnik inflacji. Ja się tym osobiście nie zajmowałem, tylko jeden z pracowników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie