Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewiarygodna przemiana tancerki z Kielc, Kamili Drezno. Schudła 26 kilogramów! Zobaczcie, jak się zmieniła [ZDJĘCIA, WIDEO]

Paulina Baran
Paulina Baran
Kamila w pewnym momencie ważyła 77 kilogramów, teraz waży 52 i czuje się świetnie.
Kamila w pewnym momencie ważyła 77 kilogramów, teraz waży 52 i czuje się świetnie. Archiwum prywatne
Kiedy miała 21 lat przytyła dwadzieścia kilogramów w ciągu miesiąca i mimo katorżniczych diet i godzin spędzonych na siłowni, nie była w stanie schudnąć, bo okazało się, że... tyje z powietrza. 37 - letnia tancerka i choreografka z Kielc, Kamila Drezno po latach bezskutecznej walki o "odzyskanie dawnej siebie" trafiła do "doktora Housa od otyłości", który pomógł odmienić jej życie. Obecnie kielczanka waży 52 kilogramy. Zobaczcie jej niewiarygodną metamorfozę!

Problemy Kamili z wagą zaczęły się, kiedy miała 21 lat. - Brałam wtedy udział w trzeciej edycji "Tańca z Gwiazdami" i okazało się, że tydzień przed pierwszym odcinkiem programu nie zmieściłam się w sukienkę, którą dopiero co mi uszyto - wspomina tancerka wyjaśniając, że widząc zmiany w swoim ciele, od razu poszła na siłownię, zaczęła biegać, oprócz tego dwa razy dziennie trenowała taniec ze swoim partnerem. Mimo tak dużej ilości ruchu i ścisłej diety, młoda dziewczyna zaczęła przybierać na wadze w przerażającym tempie - co tydzień przybywało jej około 4 kilogramów.

- W ciągu zaledwie jednego miesiąca przytyłam ponad dwadzieścia kilogramów. Wiem, że niektórzy podejrzewali, że pewnie dużo jem, ale ja wiedziałam, że coś się dzieje, bo to, co jadłam zawsze było bardzo zdrowe i lekkie. Z każdym dniem czułam się gorzej, byłam cała zapuchnięta, dlatego szybko zrobiłam badania, ale początkowo nie wskazywały one, żebym miała jakiś problem

- mówi Kamila.

Lekarze zdiagnozowali hashimoto

Po trzech miesiącach od rozpoczęcia badań okazało się, że tancerka ma problemy z tarczycą. Badania pokazały, że ma TSH powyżej 75, a nie powinno przekraczać 4,7. Ostatecznie lekarze zdiagnozowali u niej hashimoto. - Doktor powiedział mi, że muszę z tym żyć i stwierdził, że niestety będę "tyła z powietrza". Ja absolutnie nie mogłam się z tym pogodzić, cały czas szukałam ratunku, ale nie pomagały mi nawet głodówki. W pewnym momencie musiałam zrezygnować ze swojej kariery tanecznej, wyrzucałam lub oddawałam komuś swoje ciuchy, a nawet buty, bo miałam tak zapuchnięte stopy. Ostatecznie z wagi 44 kilogramy, przeszłam na sześćdziesiąt parę, a potem już było tylko gorzej - wyznaje kielczanka.

Czuła się fatalnie, nie miała energii

Życie Kamili stało się ciągłą walka o siebie.

- Przez 7 miesięcy stosowałam dietę pudełkową 500 kalorii dziennie, brałam suplementy przyśpieszające spalanie tłuszczów i wtedy faktycznie udało mi się zrzucić osiem kilogramów, które niestety dosyć szybko wróciły, razem z wielką opuchlizną. Czułam się coraz gorzej i nie chodziło tylko o to, że przytyłam, ale oprócz tego nie miałam na nic siły, byłam cały czas senna, w ogóle nie miałam ochoty wychodzić do ludzi, a przecież zawsze uwielbiałam kontakt z ludźmi i kochałam swoją pracę. Przez pewien okres wychodziłam więc tylko do pracy, robiłam, co miałam zrobić, wracałam do domu i najchętniej to bym nie odbierała telefonów, nie odpisywała i patrzyła w sufit

- mówi kielczanka.

Trafiła do "doktora Housa od otyłości"

Życie Kamili zaczęło się zmieniać diametralnie w styczniu tego roku, kiedy trafiła na doktora Jakuba Bukowczana, nazywanego "doktorem Housem od otyłości". - Po wakacjach do mojej szkoły tańca wróciła mama jednej z dziewczynek, która u mnie tańczy. Byłam w szoku, bo pani była 40 kilogramów chudsza... Dowiedziałam się, że wykryto u niej insulinoopornosć, a lekarzem, który jej pomógł był właśnie doktor Jakub Bukowczan. Ponieważ wiedziałam, że doktor zajmuje się też problemami tarczycy i hashimoto także postanowiłam się zapisać, chociaż muszę przyznać, że nie do końca wierzyłam, że się uda. Myślałam wtedy, że byłam już u tylu lekarzy, w różnych miastach Polski, u tylu dietetyków, u bioenergoterapeutów, u trenerów personalnych, a nawet raz byłam u wróżki, że chyba nikt nie jest w stanie mi pomóc - śmieje się Kamila.

"Nie wiedziałam, czy jestem u lekarza, czy u jakiegoś jasnowidza"

Kielczanka czekała na wizytę u doktora Jakuba Bukowczana trzy miesiące, wcześniej musiała zrobić komplet badań, które jej zalecono.

- Jak weszłam do jego gabinetu i zobaczył moje wyniki to stwierdził, że dziwni się, że nie leżę w szpitalu, ponieważ wszystkie badania wyszły źle. Okazało się, że poza niedoczynnością tarczycy, miałam jeszcze anemię i insulinooporność

- wylicza kielczanka wyjaśniając, że ważyła wtedy 77 kilogramów.

- Po pierwszym szoku, pan doktor zrobił bardzo szczegółowy wywiad, wypytał mnie o to, co się działo u mnie praktycznie od dziecka, ponieważ chciał oprzeć swoje zalecenia, nie tylko na wynikach badań. Przyznam szczerze, że byłam wtedy pod ogromnym wrażeniem, bo doktor zadawał tak trafne pytania, że w pewnym momencie nie wiedziałam, czy jestem u lekarza, czy u jakiegoś jasnowidza

- uśmiecha się tancerka i dodaje, że na pierwszej wizycie doktor zbadał też jej tarczycę, zrobił USG, przeprowadził wszystkie pomiary ciała, rozpisał leki i dał nadzieję, że będzie dobrze. Myślę, że jeżeli wtedy ktoś by mi powiedział, że za kilka miesięcy będę ważyła o 20 kilogramów mniej to bym, nie uwierzyła, chociaż wiadomo, że nadzieja umiera ostatnia, więc faktycznie miałam ją gdzieś z tyłu głowy - przyznaje kielczanka.

Nie było łatwo

Po wyjściu od lekarza pani Kamila od razu wykupiła wszystkie przepisane leki, postanowiła, że będzie się bardzo rygorystycznie stosować do wszystkich jego zaleceń. Co ciekawe, kolejną wizytę wyznaczono jej dopiero za pół roku, a kielczanka przez te sześć miesięcy nie miała już żadnego, nawet telefonicznego kontaktu z doktorem Bukowczanem.

- Dokładnie wiedziałam, co mam robić, co mogę jeść, a czego mi nie wolno, moja dieta była bardzo szczegółowo rozpisana. Z jadłospisu musiałam wyrzucić wszystkie węglowodany złożone, jeśli chodzi o owoce to nie mogłam absolutnie jeść bananów i winogron, ponieważ mają wysoki indeks glikemiczny, zabronione były też ziemniaki, makarony i pieczywo, ale akurat tych produktów od dawna już nie jadłam, więc ich "odstawienie" nie stanowiło dla mnie żadnego problemu

- wyjaśnia Kamila.

Ciekawostką jest to, że tancerka podczas swojej diety nagle mogła znów jeść produkty, których wcześniej jej organizm nie tolerował. - Wcześniej miałam bardzo dużo nietolerancji pokarmowych, nie mogłam jeść jajek, ogórków, jabłek, pszenicy, czy żyta. Kiedy pokazałam doktorowi swoją książeczkę z wynikami to powiedział mi, że mogę ją wyrzucić do śmieci i że prawie każdy teraz nie może czegoś jeść, ale to nie wynika z nietolerancji pokarmowych tylko z problemów hormonalnych. Ostatecznie przepisał mi hormon, którego mi brakowało i od tej pory nie mam żadnych problemów z jedzeniem tych produktów - zdradza kielczanka.

Dużo wody, jajek, mięsa, nabiału

Jak wyglądał przykładowy, dzienny jadłospis kielczanki? - Przede wszystkim miałam pić dużo wody, rano najczęściej jadłam jajka pod każdą postacią, na obiad jakieś chude mięso w sosie oraz surówkę lub ogórki, kolację mogłam zjeść najpóźniej o godzinie 19 i zazwyczaj stanowił ją serek wiejski lub jakaś sałatka. W międzyczasie mogłam przekąsić jakieś orzeszki, byleby nie nerkowca, dozwolone były też kawy czarne lub z mlekiem - wylicza tancerka i dodaje, że chociaż posiłki wydają się skromniutkie to dla niej, ich zjedzenie było już dużym wyczynem, ponieważ leki, które brała, bardzo osłabiły jej apetyt. - Lekarz uprzedził mnie, że mam bardzo niski poziom żelaza, dlatego początkowo będę źle się czuła i faktycznie tak było. Nawet teraz, jak komuś polecam tę dietę to od razu mówię, że początki są trudne, ale jak są efekty to szybko się o nich zapomina - uśmiecha się tancerka dodając, że z każdym tygodniem czuła się coraz lepiej.

Dziś jest szczęśliwa

Kiedy Kamila po sześciu miesiącach udała się na drugą wizytę do doktora Buczana była już ponad dwadzieścia kilogramów chudsza. Doktor był z niej bardzo dumny, dał nowe zalecenia, ostatecznie kielczanka schudła 26 kilogramów.

-Obecnie ważę 52 kilogramy, ale tak naprawdę nie chodzi mi tylko o wagę. Najważniejsze jest to, że znowu mam w sobie ogromne pokłady energii, mnóstwo pomysłów i marzeń, które wreszcie mam siłę realizować

- dodaje z uśmiechem zapraszając do swojej szkoły tańca - Akademii Tańca Kamili Drezno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie