Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewyobrażalne nieszczęście. 28-letnia Kasi Garbat z Tumlina zmaga się z groźnym oponiakiem mózgu. Błaga o ratunek [ZDJĘCIA]

Iwona Rojek
Iwona Rojek
28 letnia Kasia Garbat, mama dwóch dziewczynek nagle zachorowała na oponiaka mózgu, prosi o ratunek lekarzy.
28 letnia Kasia Garbat, mama dwóch dziewczynek nagle zachorowała na oponiaka mózgu, prosi o ratunek lekarzy. Iwona Rojek
- To co przydarzyło się mojej 28 letniej bratanicy jest wprost niewiarygodne- mówi jej ciocia Krystyna Reczyńska. - Jeszcze dwa lata temu była śliczną, zdrową, młoda kobietą, wychowującą dwie córeczki. Nagle zachorowała na oponiaka i jej stan zdrowia się pogarsza. Błaga o pomoc. Żyje z 800 złotowej renty.

Katarzyna Garbat mieszka w Tumlinie-Osowa w domu po rodzicach. Zajmuje część domu na parterze, na piętrze mieszka jej przyrodni brat z żoną.

- Skończyłam Technikum Fryzjerskie, urodziłam dwie córeczki, Jowitę i Maję, które mają 6 i 9 lat, byłam pewna, że dam sobie radę, mimo, że nie miałam wsparcia bliskich – mówi powoli Katarzyna Garbat. - Wszystko układało mi się dobrze, sił do działania dodawały mi moje dzieci, aż do dnia, kiedy nagle w lutym 2019 roku obudziłam się z bardzo silnym bólem głowy i zaczęłam wymiotować. Sytuacja zaczęła się powtarzać, traciłam przytomność, miałam ciągłe wymioty. Po tygodniu ból był tak potężny, że nie widziałam na oczy. Poprosiłam sąsiada, żeby zawiózł mnie z dziewczynkami do przychodni rodzinnej. Stamtąd od razu karetka zabrała mnie do szpitala na Czarnowie w Kielcach, córki wróciły pod opiekę cioci - mówi.

-Po tygodniu pobytu na oddziale neurochirurgii w Kielcach i zrobieniu badań okazało się, że mam w głowie oponiaka, który ciągle rośnie. Wtedy miał już kilkanaście centymetrów. Był duży i usytuowany w niekorzystnym miejscu. Skierowano mnie na operację do Wojewódzkiego Szpitalu imienia Świętej Barbary w Sosnowcu -mówi Kasia.

- Po skomplikowanym, wielogodzinnym zabiegu jakiś czas czułam się dobrze, ale po pewnym czasie pojawiło się wodogłowie, niedowłady, utrata pamięci, konieczna była druga operacja. Odbyła się rok później na Śląsku w tym samym szpitalu, operowała mnie ta sama pani doktor. Założono mi zastawkę w głowie - dodaje.

Ciocia Krystyna Reczyńska: – Z tej racji, że nie da się usunąć całego oponiaka, jego wycięcie zagrażałoby życiu bratanicy, jego pozostałości powodują porażenia nerwowe, jedna ręka jest całkiem niewładna, na oko Kasia nie widzi, ma poważne problemy z chodzeniem i dodatkowo doszły jeszcze uciążliwe ataki padaczki, które trwają nawet około godziny. Przed drugą operacja oponiak zaatakował nawet nos.

- Córeczki Kasi zabrał na wychowanie jej przyrodni brat, który mieszka na piętrze, co Kasia też bardzo przeżywa, bo była z nimi bardzo związana - opowiada dalej o ciężkiej sytuacji ciocia. - Dziewczynki też nie rozumieją, co dokładnie się dzieje. Bratanica wie, że nie jest się nimi w stanie sama zajmować, jest załamana, że tak nagle straciła zdrowie i dzieci. Jednym słowem dramat. Przychodzę do niej prawie każdego dnia, żeby ugotować, posprzątać , zrobić zakupy, bo jest mi bardzo żal Kasi, że nie ma się nią kto zająć.

Oponiaka nie da się całkowicie usunąć
Rozmawiamy z doktor Patrycją Larysz, specjalistą neurochirurgiem z Wojewódzkiego Szpitala Świętej Barbary w Sosnowcu, która dwukrotnie operowała Kasię Garbat. – To były bardzo skomplikowane zabiegi, tę pacjentkę przysłano do nas z kieleckiego szpitala - mówi. – Oponiaki tworzą się spontanicznie, bez żadnej znanej przyczyny. Mogłam wyciąć tylko jego część, usunięcie całego zagrażałoby jej życiu, mogłoby naruszyć inne ważne partie mózgu - dodaje.

- Zaleciłam radioterapię, która mogłaby sprawić, że oponiak nie powiększałby się – mówi doktor Larysz. - Nie wiem co jeszcze mogłoby jej pomóc, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma się kto tą młodą kobietą zająć. Powinna mieć stałą, codzienną opiekę, rehabilitację, kogoś, kto woziłby ją na radioterapię, kontrolę, choćby do mnie, a takiej osoby w jej otoczeniu nie ma. Nie powinna w takim stanie mieszkać sama. Dla jednej osoby , jej cioci to nadludzki wysiłek, tym, bardziej, że nie mają samochodu. Jak mają dojechać na radioterapię i to jeszcze w okresie pandemii? - mówi doktor Larysz.

Tego samego zdania jest lekarz rodzinny Elżbieta Beska-Mróz, właścicielka Naszej Przychodzi w Samsonowie, do której Katarzyna Garbat należy. – To największy dramat, z jakim spotkałam się w całym swoim życiu – mówi lekarka. – Dziewczyna zachorowała nagle na dość rzadką chorobę i nie ma kto jej pomóc. Co ona może czuć w swojej duszy - lęk, bezradność, rozpacz? - mówi.

-Pielęgniarka środowiskowa jeździ od nas do niej dwa razy w tygodniu na rehabilitację, usprawniać rękę, czy mowę, ale to jest niewystarczające. Powinna mieć kogoś, jakiegoś asystenta z Ośrodka Pomocy w Zagnańsku codziennie, żeby wszystkiego dopilnował, a najlepiej osobę, która by z nią mieszkała. Taki asystent rodzinny mógłby dopilnować leczenia, umówić i zawieźć ją na radioterapię czy do neurologa. Wiem, że jej ciocia marzy o tym, żeby stał się cud, żeby odezwał się jakiś lekarz z Ameryki czy innego kraju i spróbował wyleczyć Kasię, przede wszystkim dla jej dzieci, ciocia nie może się z tym wszystkim pogodzić. Rozumiemy ją, bo też jesteśmy bezsilni - mówi doktor Beska-Mróz.

Czeka na pomoc
Kiedy odwiedzamy Kasię w Tumlinie i widzimy jak bardzo jest samotna, zagubiona i przestraszona, to serce się kraje. Ciocia Krystyna Reczyńska przytula ją do siebie, wtedy zaczyna popłakiwać. – Byłam w Ośrodku Pomocy w Zagnańsku, to powiedziano mi, że opiekunka mogłaby przychodzić dwa razy w tygodniu na dwie godziny, a to jest stanowczo za mało – uważa ciocia.

Kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy w Zagnańsku, Agata Sykulska mówi, że dobrze zna przypadek Kasi Garbat. – To jest niewiarygodnie skomplikowana sytuacja rodzinna – mówi . - Młoda kobieta jest ciężko chora, nie ma się kto nią zająć, a my też dysponujemy ograniczonymi środkami i możemy przyznawać opiekę jedynie na określone godziny. Do tej zawsze pory korzystała z naszej pomocy socjalnej . Mogę tylko obiecać, że wybierze się do niej nasz pracownik socjalny i zorientuje się jak można jej dodatkowo pomóc. Na pewno dostanie zapomogę i gdyby potrzebowała opiekunki, ciocia będzie mogła do nas zadzwonić i my ją zapewnimy.

Dla Kasi Garbat najważniejsze jest to, żeby gdzieś w Polsce, albo świecie znalazł się lekarz, który specjalizuje się w leczeniu oponiaków i pomógł jej.

– Podaję mój numer telefonu 608 681 771 i z ogromną nadzieją będziemy czekały na sygnał od kogoś, kto wiedziałby, co dalej trzeba robić – mówi Krystyna Reczyńska. - Bez takiej pomocy moja bratanica nie przeżyje.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie