Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa Słupia. Plan wielkiej inwestycji legnie w gruzach?

red
Czarne chmury zawisły nad słynnym już Parkiem Dziedzictwa Gór Świętokrzyskich w Nowej Słupi. Ale awantura o dofinansowanie tego przedsięwzięcia to tylko wierzchołek góry problemów.

Głośno zapowiadano budowę Parku Dziedzictwa Gór Świętokrzyskich w Nowej Słupi. W ramach projektu opiewającego na 21 milionów złotych miał powstać gigantyczny, nowoczesny, multimedialny park, prezentujący najbardziej znane legendy z Gór Świętokrzyskich i promujący walory turystyczne całego województwa. Umowę dotyczącą współpracy przy realizacji projektu kilka miesięcy temu podpisała gmina Nowa Słupia z Regionalną Organizacją Turystyczną Województwa Świętokrzyskiego. Realizacja inwestycji nie jest jednak możliwa bez unijnych pieniędzy, które miał przekazać Zarząd Województwa. Teraz pojawiły się spekulacje, że z różnych względów unijna kasa przeznaczona zostanie na inną inwestycję, która nie będzie skupiona na jednym terenie, lecz zostanie rozproszona na terenie czterech gmin. Przedsiębiorcy, hotelarze i regionaliści lobbujący za projektem z Nowej Słupi połączyli siły i występując jako Komitet Rozwoju Turystyki Gór Świętokrzyskich, napisali list otwarty, o pomoc poprosili też marszałka województwa świętokrzyskiego. Uważają, że wnioski powinni rozpatrywać niezależni eksperci, a nie pracownicy departamentu Funduszy Europejskich Urzędu Marszałkowskiego, gdyż jako osoby niezwiązane z branżą nie są w stanie ocenić wpływu danego projektu na rozwój społeczno- gospodarczy i ustalić, który projekt ma realny wpływ na podniesienie atrakcyjności turystycznej obszaru Gór Świętokrzyskich.

Szlak Benedyktyński, a benedyktynów nie było

Z listu otwartego do mieszkańców wynika, że do przedsiębiorców docierają informacje, iż unijne dofinansowanie przekazane zostanie nie na budowę Parku Dziedzictwa Gór Świętokrzyskich, lecz na budowę Szlaku Benedyktyńskiego, który miałby przebiegać przez gminy Bieliny, Bodzentyn, Łagów i Pawłów. Zdaniem przedsiębiorców, projekt ten jest bardzo słaby, bo benedyktynów nigdy w tym miejscu nie było….

- Benedyktyni stacjonowali tylko na Świętym Krzyżu, na terenie Nowej Słupi. Nie jesteśmy przekonani, czy sztuczny twór i przekłamania historyczne to jest to, czym chcemy karmić przybywających do nas turystów oraz przyszłe pokolenia - czytamy w liście otwartym. - Jako przedsiębiorcy jesteśmy pewni, że koncentracja środków w jednym miejscu wywoła synergię, a to jest biznesowo i ekonomicznie uzasadnione. (…) Nie bójmy się rozmachu, jakim będzie jedna, duża inwestycja w esencję województwa świętokrzyskiego. Odnieśmy sukces, którego efekty promieniować będą zarówno terytorialnie, jak i ekonomicznie, że o wizerunku już nie wspominamy. Rozsławimy się na całą Europę! - zaznaczają przedsiębiorcy.

Chcą niezależnych ekspertów

Mocne słowa przekazano też marszałkowi województwa świętokrzyskiego Adamowi Jarubasowi. Przedsiębiorcy podkreślają, że jeżeli inwestycja polegająca na budowie Szlaku Benedyktyńskiego faktycznie zostanie dofinansowana, to będzie „istnym bublem historycznym, który może stać się pośmiewiskiem i totalną kompromitacją Gór Świętokrzyskich”.

Za projektem budowy Parku Dziedzictwa środowisko turystyczne opowiedziało się w czasie szerokich konsultacji społecznych, prowadzonych w ramach „Strategii Rozwoju Turystyki Województwa Świętokrzyskiego na lata 2014- 2020”.

- Jako przedsiębiorcy, instytucje proturystyczne, regionaliści i przewodnicy zdecydowanie protestujemy przeciw powstaniu takiego sztucznego tworu, z którego będą się naśmiewać inne regiony naszego kraju, a który i tak nie byłby w stanie być konkurencyjnym produktem turystycznym, jakiego potrzebują obecnie Góry Świętokrzyskie - piszą do marszałka.

Przedsiębiorcy, widząc, że coś „się święci”, ujawniają, że projekty nie są oceniane przez niezależnych ekspertów zewnętrznych, a przez pracowników Urzędu Marszałkowskiego. - Ocena obu projektów powinna się odbywać przede wszystkich pod kątem ekonomicznym, a projekty tego typu powinny być oceniane przez fachowców od turystyki, którzy znają rynek oraz dotychczasowe inwestycje w turystyce, wiedzą, które z nich w Polsce okazały się sukcesem, a które porażką. - Wyrażamy głębokie zaniepokojenie dotychczasową polityką Urzędu Marszałkowskiego, który w ramach środków przyznawanych w działaniu 4.4 Zachowanie dziedzictwa kulturowego i naturalnego pominął znaczące projekty oparte na potencjale dziedzictwa kulturowego, a istotne dla gospodarki turystycznej, a w działaniu 7.2 Rozwój potencjału endogenicznego pominął praktycznie przedsiębiorców, pomimo że działanie to było im również dedykowane. Dotyczyło to między innymi choćby Parku Wodnego, budowanego przy hotelu Binkowski w Kielcach. Tymczasem praktyka w branży turystycznej pokazuje, że atrakcje turystyczne budowane i zarządzane jedynie przez samorządy są najczęściej inwestycyjną pomyłką, stają się kulą u nogi lokalnych społeczności, które muszą potem z własnych podatków utrzymywać nierentowne pomysły. Tak stało się w wielu gminach, gdzie po pięciu latach funkcjonowania inwestycji, w które zainwestowano olbrzymie środki unijne, nie ma żadnego przełożenia na ruch turystyczny, a gminy te dalej występują o wsparcie nierentownych projektów, tylko po to aby przetrwać i mieć na utrzymanie kadry pracowniczej - dodają już w rozmowie z nami. Tu musi zwyciężyć ekonomia, a nie polityka - zaznaczają.

Konkurencja: „To próba nacisku na oceniających”

Takim obrotem sprawy zniesmaczony jest wójt gminy Bieliny Sławomir Kopacz. Włodarz zaznacza, że projekt przygotowany przez cztery gminy przedstawia kompletną ofertę turystyczną. Wyjaśnia, że znajduje się w nim między innymi renowacja zamku w Bodzentynie, realizowana pod opieką konserwatora zabytków. - W ramach renowacji zamku powstać miałby element wystawienniczy, gdzie za pomocą multimediów turysta będzie mógł przenieść się w dawne czasy. W gminie Bieliny planowana jest rozbudowa Osady Średniowiecznej, w Pawłowie ma być natomiast skryptorium, gdzie za pomocą multimediów będzie można zobaczyć, jak kiedyś pisano księgi - wyjaśnia wójt Kopacz. Podkreśla, że nikt nie dyskutuje z faktem, że benedyktyni to przede wszystkim klasztor na Świętym Krzyżu, ale dodaje, że jednym z elementów wspólnego projektu jest renowacja właśnie tego obiektu, i podkreśla, że oceny w Urzędzie Marszałkowskim dokonują niezależni eksperci. - Zupełnie nie rozumiem próby wywierania nacisków na oceniających. Czekajmy spokojnie na wyniki konkursu. Jeśli o nas chodzi, to uważamy, że nasz projekt jest świetnie przygotowany - podsumowuje Sławomir Kopacz.

Marszałek przyznaje: „emocje są ogromne”

Który projekt dostanie dofinansowanie? Dowiemy się za kilka dni, bo właśnie kończy się procedowanie. - Mamy przyjęte procedury i je realizujemy, wnioski zawsze oceniają pracownicy urzędu, opinia będzie do wglądu, każdy będzie mógł się zapoznać z kryteriami, na których podstawie je ocenialiśmy - mówi marszałek. Dodaje, że na razie nie jest w stanie powiedzieć, który projekt wygra, ale osobiście odczuwa ogromne emocje, jakie są z nim związane, ponieważ dostaje w tej sprawie mnóstwo pism i telefonów.

QUIZ. Czy dostałbyś się do Policji? Oto prawdziwe pytania z testu MultiSelect

ZOBACZ TAKŻE: Dyrektorka szkoły wynosiła jedzenie ze stołówki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie