Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O 30 latach rządów w 30. rocznicę istnienia samorządu w Polsce, Marcin Majcher, burmistrz Ożarowa: - Coś po sobie zostawię

Paweł Więcek
Paweł Więcek
Burmistrz Ożarowa Marcin Majcher pełni funkcję od 30 lat.
Burmistrz Ożarowa Marcin Majcher pełni funkcję od 30 lat.
W cyklu rozmów z ludźmi, którzy rządzili w swoich gminach przez 30 lat, w 30. rocznicę istnienia samorządu w Polsce. O przestrogach rodziców, funkcji, która miała być tylko epizodem, zgrzytach na linii rząd- samorząd, dokonaniach i przepisie na sukces - rozmowa z burmistrzem Ożarowa Marcinem Majcherem urzędującym na stanowisku od 30 lat.

Jak zaczęła się Pana przygoda z samorządem?
Przed 1990 roku pracowałem w przychodni jako lekarz weterynarii. Moja aktywność nie ograniczała się tylko do kwestii zawodowych. Starałem się udzielać społecznie. Były to czasy napięć społecznych, więc dla każdego, kto chciał się włączyć w życie lokalnej wspólnoty, znalazło się miejsce do działania. Aktywność doprowadziła do tego, że zostałem wybrany na przewodniczącego komitetu obywatelskiego ziem ożarowskiej. W momencie, gdy zaproponowano mi stanowisko burmistrza, moi rodzice zareagowali wręcz negatywnie. Mama z płaczem oświadczyła, że będę żałował tak zaszczytnej i honorowej pracy, jaką pełnię. Tata był mniej oporny, ale przestrzegał, żebym nie liczył na wdzięczność ludzi. Ale ja widziałem problemy niezbędne do rozwiązania w naszym środowisku. Oceniając swoje możliwości byłem przekonany, że uda się to zrealizować.

Rodzice mieli rację przestrzegając przed pracą w sektorze publicznym?
W wielu wypadkach mieli rację - na przykład z tą wdzięcznością, której oczywiście nie oczekiwałem, ale też nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo rozwinie się zjawisko roszczeniowości. Szczególnie u tych, którzy nic nie wnosili, ale chcieli wiele.

Ale z perspektywy 30 lat nie żałuje Pan tamtej decyzji?
Nie, choć początkowo uznałem, że będzie to epizod w moim życiu, że spróbuję rozwiązać kilka problemów i wrócę do swojego ulubionego zawodu.

To co pana zatrzymało na dłużej?
Człowiek wsiąkał w te problemy. Im dalej się posuwałem, tym więcej uważałem, że powinienem wypełniać swoje obietnice oraz realizować określone zamierzenia. Tym bardziej, iż w pierwszej kadencji udało nam się zrealizować wiele niezbędnych tematów jak choćby wodociągowanie gminy. Radziłem sobie z tym całkiem nieźle, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że i kolejne etapy mogę realizować. Bez poparcia społecznego tego bym nie uzyskał. Moje kolejne etapy sprawowania funkcji samorządowej opierały się na tym, że miałem ogromne wsparcie i zachętę ze strony społeczności lokalnej. Pokażdej kończącej się kadencji byłem namawiamy przez znajomych, przyjaciół, radnych i mieszkańców, bym kandydował dalej.

Kiedy Pan sobie uświadomił, że już nie ma powrotu do zawodu weterynarza?
Gdy zaczęły się wybory powszechne i wygrałem z wynikiem ponad 70 procent, pomyślałem, że to już nie są żarty. Toutwierdziło mnie w przekonaniu, że mam powszechną akceptacje do sprawowania funkcji i powinienem się z najlepsza wiedzą i sumieniem wywiązać z obietnic.

Przed jakimi wyzwaniami stanął Pan na początku lat 90.? Jakie były Pana pierwsze działania?
Po spotkaniach z członkami Rady Miejskiej oraz mieszkańcami uznaliśmy, że podstawowe zadania to zwodociągowanie gminy, bo 70 procent mieszkańców nie posiadało dostępu do wody z sieci. Przy bardzo dobrze rozwiniętej wtedy hodowli to było wielkie utrapienia dla rolników. W pierwszej kadencji wykonaliśmy ponad 20 kilometrów sieci wodociągowej, a kolejne lata doprowadziły do tego, że zrealizowaliśmy ponad 130 kilometrów. Dziś w gminie nie ma domu, w którym nie byłoby sieci wodociągowej. W owym czasie były niezwykły zapał społeczny i aktywność, zaangażowanie. Pamiętam, że dopłacaliśmy do każdego numeru po 500 złotych, by zachęcić mieszkańców do podpięcia się do linii telefonicznej.

Do 1998 roku Ożarów znajdował się w granicach administracyjnych województwa tarnobrzeskiego. Pamiątką po tym jest wciąż obowiązujący numer kierunkowy: 15. Dlaczego opowiedzieliście się za przyłączeniem do Świętokrzyskiego?
Tarnobrzeskie było małe, ale mieliśmy szczęście do wojewodów. Pewne tematy bardzo intensywnie się rozwijały, ale nieco słabiej szła modernizacja i doposażanie placówek oświatowych w porównaniu do województwa kieleckiego. Poza tym w tradycji i pamięci mieszkańców zachowało się zachowało się przekonanie, że kieleckie było naszym rodowitym województwem jeszcze od zaborów. Ciążenie było więc w tym kierunku. Jednoznacznie opowiedzieliśmy się za Świętokrzyskiem. To był dobry wybór.

Zatrzymajmy się na chwilę przy ustawie o samorządzie gminnym. Czy w ciągu lat ten dokument przeszedł pozytywną ewolucję, w dobrym kierunku?
Pierwotna ustawa samorządowa stworzyła szeroki zakres funkcjonowania samorządu wsparty odpowiednimi środkami finansowymi. Pozyskanie środków pozwoliło na działania inwestycyjne w gminach. Powstawały świetlice, budowaliśmy wspólnie drogi, remizy strażackie. Nowy duch. Władze rządowe głosiły wtedy ideę, że wszystko budujemy dla siebie, że to jest nasze zadanie, że my decydujemy, jak będziemy żyć, że sami musimy wypracować sobie warunki do życia. To motywowało ludzi, którzy chcieli dołożyć cegiełkę do życia społecznego. Z biegiem lat zaczęły się rozchodzić ścieżki administracji rządowej i samorządowej. Doszła zazdrość, która wynika z tego, że samorządy realizują ponad 60 procent inwestycji w kraju z własnych środków. Często oszczędnie gospodarując budżetem starają się stworzyć jak najwięcej nowych dóbr niezbędnych dla egzystencji mieszkańców. Samorząd jest bardzo mocno kontrolowany przez społeczność lokalną, stąd nie trafiają się inwestycje niecelowe nie mające uzasadnienia w rzeczywistości i to zadecydowało tym, że w miarę wzrostu zaufania do samorządów administracja rządowa zaczęła tracić wskaźnik zaufania. Obciążanie samorządów nowymi zadaniami bez wsparcia finansowego powodowało, że dochodziło do zadrażnień pomiędzy administracją rządową i samorządową. I dziwnie zaczęła się tworzyć opinia „my i wy”. Samorządy miały poparcie społeczne, rząd nie każdy i nie zawsze, bo nie zawsze decyzje rządowe były przemyślanie i w opinii społecznej często oceniane negatywnie.

Którą ze zmian uznaje Pan za najgorszą?
Oświata. Z chwilą przejęcia przez samorządy oświaty zaczęły się pojawiać problemy z jej finansowaniem. Zamożniejsze samorządy mogły dołożyć z własnych środków, ale te, które balansowały na granicy zdolności ekonomicznej, zaczęły mieć problemy. Z subwencji oświatowej, jaka płynie z budżetu centralnego, nie sposób pokryć wszystkich wydatków. To zjawisko zaczęło się pogłębiać i dziś doszło do sytuacji, w której samorządy pokrywają w 40 procentach potrzeby oświaty, a to skutkuje ograniczaniem środków na inne zadania gminy oczekiwane przez mieszkańców.

Zgadza się Pan z opinią, iż obecny rząd sukcesywnie osłabia rolę samorządu na rzecz wzmocnienia władzy centralnej?
Rząd swoje poczynania zawiera w takiej formule, że dajemy wam wolną rękę, macie szansę rozwoju, ale nie damy wam na to pieniędzy. Niestety, nie ma możliwości, by z podatków i opłat lokalnych zrealizować wszystkie zadania ciążące na gminach. Jeżeli słyszymy, że samorządy mają furę pieniędzy, to osoba, która uzyskuje taką informację, zaczyna analizować i stwierdza, że coś tu jest nie tak, skoro nie mam korzyści z tych dóbr. Czyli samorząd nie wywiązuje się, bo rząd dał, a my tego nie mamy. To na krótkim etapie owocuje, a później może różnie być. Rząd nie uważa nas za partnera tylko przeciwnika w realizacji lokalnych zadań. To niedobrze.

Urzęduje Pan 30 lat. To wystarczająco dużo czasu, by zgromadzić wiele powodów do satysfakcji. Z czego jest Pan najbardziej dumny w kontekście pracy na rzecz gminy?
Z dokonań i przemian, jakie zaszły w mojej gminie. Infrastruktura została wzbogacona w wodociągi, sieci kanalizacyjne, nowe drogi, obiekty oświatowe, socjalne i sportowe. Mamy pływalnię. Przeprowadziliśmy rewitalizację miejscowości Gliniany, Lasocin i Janików – byłych miast. Rynek pracy opiera się na dużym zakładzie, jakim jest cementownia Ożarów, ale istnieją drobne firmy podwykonawcze służące temu zakładowi. W ostatnich latach położyliśmy ogromny nacisk na wsparcie osób starszych z racji tego, że przybywa osób „60 plus”. Utworzyliśmy dom seniora i klub seniora w Ożarowie. Z uwagi na ogromne zainteresowanie przygotowaliśmy już trzy kolejne obiekty służące seniorom w środowiskach wiejskich w miejscowościach Pisary, Jakubowice i Lasocin. Jesteśmy w przededniu rozpoczęcia ich funkcjonowania. Mocno inwestowaliśmy także w oświatę doposażając placówki szkolne i tworząc świetlice środowiskowe, w których prowadzone są zajęcia z dziećmi. Świetlice cieszą się dużym zainteresowaniem.

Co by Pan podpowiedział koleżankom i kolegom samorządowcom, którzy chcieliby odnosić sukcesy wyborcze w samorządzie?
Nikt nie ma monopolu na mądrość, bo mądrość buduje się słuchając innych i analizując te głosy. Wtedy zawsze udaje się realizować najtrudniejsze tematy. Bez społecznego wsparcia, bez akceptacji społecznej nikt nigdy nie osiągnął sukcesów. Trzeba ludzi słuchać. Każdy przychodzi do burmistrza ze swoim problemem - dla mnie może być błahy, ale dla tej osoby najważniejszy i trzeba znaleźć złoty środek, by rozwiązać problem z korzyścią dla tej osoby i dla samorządu, aby obywatel nie czuł się odrzucony.

Jak w tym wszystkim zachować energię, zapał, świeżość? Jak nie popaść w rutynę?
Jak wpada się w rutynę, to jest bardzo źle. Warunki zewnętrzne tak się zmieniają, że nie można mówić o działaniach rutynowych. Mam też chwile zwątpienia, ale ciągle sobie tłumaczę, że skoro moje poczynana i decyzje były trafne, to dlaczego nie mam tego dalej realizować. Miałem szczęście trafić na wartościowych ludzi, którzy przez wiele kadencji ze mną współpracowali. Z radnymi można się było dogadać. Mieli swoje potrzeby, ale potrafili też zrozumieć hierarchię potrzeb i ich realizacji w skali całej gminy. Jestem człowiekiem z natury ugodowym, potrafię z każdym nawiązać kontakty, dlatego mam dobre relacje z mieszkańcami, a to jest czynnik bardzo ważny, jeśli chce się zyskać społeczne zaufanie.

Myśli Pan o kolejnej kadencji?
Mam 67 lat i trzeba iść na emeryturę. Nie przespałem życia, coś zostawię po sobie, jakąś pamiątkę. Mam nadzieję, że przysłużyłem się ludziom. Moje hasło z wyborów brzmiało „Służba ludziom to moje powołanie”. Myślę, że spełniłem się w tym haśle.

W województwie świętokrzyskim 30 lat rządzi tylko czterech włodarzy - w Ożarowie, Morawicy, Stopnicy i Waśniowie.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie