Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O czym mówią zwierzęta z Galapagos?

Marzena Kądziela
Podglądamy żółwie z Galapagos
Podglądamy żółwie z Galapagos Marzena Kądziela
O tym, że polskie zwierzęta w wigilijną noc mówią ludzkim głosem, wie każdy. A jak zachowują się zwierzęta na wyspach Galapagos oddalonych od Polski o tysiące kilometrów?
O czym mówią zwierzeta z Galapagos?

Galapagos. O czym mówią zwierzęta z dalekich wysp?

Ruszyliśmy szesnastoosobową łajbą ustrojoną w świąteczne ozdoby na podbój wysp Galapagos należących do Ekwadoru z portu wyspy Santa Cruz. Kapitan rzuca kotwicę niedaleko wybrzeża. Pontonem dopływamy do brzegu i stawiamy stopy na białym, drobniutkim piasku.

Piasek od czasu do czasu przedzielają czarne, wulkaniczne skały. Na nich właśnie dostrzegam mój pierwszy fotograficzny obiekt. To jaskrawo czerwony krab z pomarańczowymi i błękitnymi plamkami. Jest śliczny, szczególnie na czarnym tle. Kilka kroków dalej obserwuję kolejne kraby, potem na skały wychodzą ich dziesiątki. Zgrabnie poruszają licznymi kończynkami mocno trzymając się śliskich skał.

Mijamy wgłębienia w piasku, w których, jak mówi przewodnik, wkrótce pojawią się żółwie jaja dojrzewające przez dwa, trzy miesiące. Przykro, że tylko pięć procent wyklutych z nich gadów dożyje dorosłości...

Docieramy do laguny, po której dostojnie brodzą flamingi. Na wszystkich galapagoskich wyspach żyje ich około 800, tu widzimy zaledwie trzy różowo - czerwone ptaki. Witamy też małe smoki - czyli iguany morskie i wracamy na statek. Krótkie powitanie z mieszkańcami wyspy było bardzo udane.

Miłosne igraszki

North Seymour, niewielka wyspa na północ od Santa Cruz, wygląda zupełnie inaczej. Podpływamy na brązowe, skaliste wybrzeże, gdzie witają nas lwy morskie. Właściwie trudno mówić o powitaniu, bo tak naprawdę samica karmiąca małe prawie nie zwraca na nas uwagi. Na wszelki wypadek mijam wygrzewającą się na słońcu rodzinkę z daleka.

Z brązowych skał i piachu wystają nagie drzewa. Niewiele z nich ma liście, niektóre wyglądają tak, jakby niedawno dopadł je czerwony kur. Przyczyną jest jednak nie ogień, lecz brak opadów. Na Galapagos pora deszczowa trwa cztery miesiące, wtedy wszystko jest zielone.

Przewodnik udowadnia, że suche drzewa żyją. Zdziera nieco kory z Palo Santo (drzewa świętego Pawła), spod której wycieka pięknie pachnący sok. Sok ten podobno znakomicie odstrasza komary i kleszcze.

Legwany morskie z grzebieniem na całym ciele wygrzewają się na skałach, albo chowają w krzakach, mniejsze jaszczurki lądowe czmychają spod naszych stóp. Nagle, tuż nad moją głową przeleciał niezwykły ptak. Czarne, rozpostarte skrzydła nie zadziwiły mnie zbytnio. Za to czerwony, napompowany balon na gardle fregaty wprawił w osłupienie.
Tym napiętym podgardlem samiec fregaty wielkiej mówi samiczkom, że gotowy jest do miłosnych igraszek.

Rodzinne lwy morskie

Prawdziwym królestwem lwów morskich jest Santa Fe, a właściwie plaża, na której wygrzewają swoje ciała i odpoczywają. Opalamy się wśród całych lwich rodzin, kąpiemy ocierając o siebie. Gospodarze przyzwyczaili się do ludzi, choć samce cały czas mają się na baczności strzegąc swego haremu i młodych.

Podczas kąpieli obserwuję, jak samce pływają między brzegiem, a naszą grupą. Dają nam wyraźnie do zrozumienia, że tolerują naszą obecność, ale nie wolno nam zbliżać się zbytnio do młodych. John, przewodnik, opowiada, jak samce bronią swych rewirów przed rywalami, jak samice dbają o małe i jak doskonale rozpoznają swoje dzieci. Podziwiam ich rodzinne związki, ale przykro mi, gdy dowiaduję się, że nie opiekują się sierotami, których matki przepadły gdzieś w morskiej toni. Dla potwierdzenia słów Johna, napotykam na piasku martwe ciałko malutkiego lwiątka.

Od czasu do czasu lwy morskie głośno "kaszlą". Czy chcą nam coś powiedzieć? - Aby nurkować w oceanicznej toni w poszukiwaniu ryb, połykają kamienie - tłumaczy John. - Kamienie są obciążnikiem i rozdrabniaczem pokarmu. Gdy wychodzą na brzeg, kaszlą, by niepotrzebne już obciążenie wypluć.

Przy okazji dowiaduje się, że turyści często mylą lwy morskie z fokami. - Zobaczcie, lwy morskie mają niewielkie uszy, foki ich nie mają - w prosty sposób tłumaczy mieszkaniec Galapagos.

Solny katar

Na czarnych skałach Espanioli oglądamy niezliczone ilości legwanów morskich. Przyglądając się im bliżej dochodzę do wniosku, że Smok Wawelski jest na pewno ich pra, prawnukiem. Legawny, zwane także iguanami, mają tak samo jak polski smok na całym ciele łuski, ostre zęby i groźnie wyglądający pysk. Skóra ma kolor brunatno, złocisto - czerwony. Niektóre osobniki osiągają ponad metr długości.

Obserwuję "smoki" i dostrzegam, że niektóre z nich mają... katar. Z nozdrzy bowiem spływa gęsta ciecz. - To nie katar - śmieje się John. - Legwany morskie pobierają wraz z pokarmem mnóstwo słonej wody. Aby ustrzec się nadmiaru soli w organizmie, mają gruczoł solny, którego przewód uchodzi do jamy nosowej. Narząd ten wydziela ciecz, w której stężenie soli jest wyższe niż w wodzie morskiej. Roztwór ten zwierzęta wyrzucają z nozdrzy w postaci drobnych kropelek.

Dowiaduję się od Johna także tego, dlaczego legwany tak bardzo lubią wygrzewać się na słońcu. W poszukiwaniu pokarmu nurkują w chłodnych oceanicznych wodach nawet na głębokość kilkunastu metrów. Podczas łowów ich organizm ochładza się znacznie. Wylegiwanie się na skałach nie jest więc objawem leniuchowania, lecz dochodzenia do pożądanej temperatury ciała

Prezent miłosny

Espaniola to królestwo nie tylko legwanów, ale i ptaków. Nigdzie na świecie nie widziałam tak ogromnej ilości skrzydlatych w jednym miejscu. I, co bardzo mnie dziwiło, ptasi gospodarze, wcale nie płoszyli się na nasz widok.

Zaprzyjaźniłam się z głuptakami niebieskonogimi, chyba głównie z powodu nietypowego koloru ich kończyn. Widziałam, na czym polegają zaloty samców. Samiec przed miłosnym aktem ofiarowuje samicy stosinę pióra lub źdźbło. Mimo iż ptaki tego gatunku nie budują już gniazd (lokują je pośród ciepłych kamieni), przekazywanie materiału budulcowego odgrywa wielką rolę przy kojarzeniu się par. Gdy mijam samice wysiadujące jaja, zauważam, jak drżą. Znów John wyprowadza mnie z błędu. - Samica nie mówi ci w ten sposób, że się ciebie boi - mówi mężczyzna. - Drży, bo się w ten sposób chłodzi.

Na lotnisku

Największym skarbem Espanioli są albatrosy, które spotykane są tylko tu. Albatros galapagoski rozpościera skrzydła na szerokość ponad dwóch metrów. Gniazduje na południowej części wyspy nie bez przyczyny. Tu bowiem, nad niedostępnym urwiskiem panują najlepsze warunki do nauki latania. Stąd skrawek czarnego wybrzeża zwany jest lotniskiem.

Fale uderzają o brzeg z ogromną siłą. Woda wpadając w szczeliny, tworzy co kilkadziesiąt sekund ogromne fontanny. Nad skałami unosi się lekka mgiełka. Co roku w tej mgiełce łączą się tu w pary albatrosy. Okres miłosnych igraszek trwa zaledwie 14 dni, a pary są ze sobą tylko jeden dzień. Gdy na świat przychodzą małe, dba o nie wyłącznie matka. Potem maluchy próbują, wykorzystując prądy powietrza swoich lotniczych sił. Nauka latania trwa około pół roku.

Wierny George

Bardzo jestem ciekawa, co mogły mi powiedzieć galapagoskie żółwie. Sądzę, że ich opowieści nie byłyby zbyt miłe, zważywszy na fakt, iż gatunek ten ledwo ocalał. Gdy Galapagos były jeszcze wyspami niezamieszkałymi, urządzali sobie tu przystań piraci i wielorybnicy. A ci traktowali żółwie jako żywy prowiant, który tonami ładowali na swe statki. Wychwalali smakowitość mięsa gadów i cieszyli się, że podczas wielomiesięcznej podróży nie muszą o nie dbać. Zwierzęta potrafią bowiem bez jedzenia i picia wytrzymać bardzo długo.

Odwiedzamy gady, od których archipelag wziął nazwę, w stacji badawczej imienia Karola Darwina na Santa Cruz. Pracujący tam naukowcy z całego świata biedzą się nad przedłużeniem gatunku. Tu wykluwają się żółwie dzieci, które po osiągnięciu odpowiedniego wieku wypuszczane są na wolność.

Pracownicy stacji najwięcej kłopotu mają z Georgem, bardzo starym żółwiem, który stanowi ostatni egzemplarz jednego z podgatunków na świecie. Podobno naukowcy podsuwają mu od lat najpiękniejsze samice, na które George jest zupełnie niełasy. Ja sobie jego obojętność tłumaczę tym, że stary żółw stara się być wierny dawnej partnerce, która być może przed dziesiątkami lat zaginęła gdzieś w oceanicznej toni. Niestety, staruszek nie mógł potwierdzić tej wersji, bowiem podczas moich odwiedzin słodko spał w cieniu bujnych krzewów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie