Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddali 30 tysięcy strzałów

Kazimierz CUCH [email protected]
Tak wyglądało strzelanie na jednym z 12 stanowisk - Fort Samter.
Tak wyglądało strzelanie na jednym z 12 stanowisk - Fort Samter.
Kowboje z Europy i Ameryki w Starachowicach. Wszyscy chwalili sobie pobyt w naszym mieście. Szczególnie podobała im się strzelnica w środku lasu

Strzelania kowbojskie w Starachowicach

Bardzo widowiskowe, dynamiczne strzelania kowbojskie przez cztery dni odbywały się w Starachowicach. Przyjechało 120 zawodników z 11 krajów Europy i Ameryki. Wszyscy byli zadowoleni z przyjęcia w Polsce, w Starachowicach.

Od środy do soboty, na strzelnicy Klubu Sportowego Świt Starachowice rywalizowali oni w ramach VIII Mistrzostw Europy w CAS (Cowboy Action Schootin - Kowbojskie Strzelania Dynamiczne) pod nazwą "DNI PRAWDY 2011" oraz V Mistrzostw Polski w CAS pod nazwą "DZIKIE POGRANICZE 2011".
Przed strzelnicą Świtu wyrosło miasteczko międzynarodowego karawaningu. Większość zawodników z Niemiec, Danii, Czech miała swoje przyczepy kempingowe, namioty, a nawet polowy prysznic.

MIĘDZYNARODOWA PROMOCJA STARACHOWIC
Karol Kopeć - prezes Klubu Sportowego Świt jest przekonany, że była to wspaniała, międzynarodowa promocja Starachowic.
Z naszych rozmów, które prowadziliśmy z Niemcami, Czechami i Duńczykami nasuwa się taki sam wniosek. Wszyscy bardzo sobie chwalili pobyt w Starachowicach. Bardzo podobała im się strzelnica, w środku lasu, polska gościnność.
- To, co pozytywnie wyróżnia Starachowice od innych miast w Europie, gdzie strzelaliśmy, to fakt, że wszystko jest w jednym miejscu, hotel, stołówka, strzelnice. Wszystko jest ładnie położone, w środku lasu. Bywało tak, że z hotelu do strzelnicy mieliśmy nawet 40 km. Bardzo życzliwa jest obsługa strzelnicy, niezła organizacja. Na pewno jeszcze tu przyjedziemy- zapewniali nas Czesi i Słowacy. Podobne opinie wypowiadali Niemcy, Duńczycy czy Polacy.
- My przygotowaliśmy strzelnice, w Starachowicach i Skarżysku-Kamiennej, obsługę sędziowską, instruktorską, medyczną. Zrobiliśmy pełną inscenizację, skrzynie, worki z piaskiem, makiety i inne. Włodzimierz Łuczyński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Strzelectwa Westernowego, odpowiadał za merytoryczną organizację strzelań. Dzięki patronatowi Wojciecha Bernatowicza, prezydenta Starachowic, jego wsparciu finansowemu, mogliśmy się podjąć organizacji tak wielkiej imprezy- informuje prezes Karol Kopeć.
Jedynym mankamentem śródleśnej strzelnicy są żmije, które wchodzą także na stanowiska strzeleckie. Ostrzeżenia o żmijach, w kilku językach, wisiały na terenie całej strzelnicy.
W Polsce jest tylko około 30 strzelców strzelań kowbojskich, westernowych, obojga płci. Czesi powiedzieli nam, że u nich członków stowarzyszenia strzelectwa westernowego jest około 500. Z tego 200-300 systematycznie uczestniczy w zawodach.

WYNIKI NA DRUGIM PLANIE
Obserwując zachowania zawodników po oddaniu swojej serii strzałów, odnosiło się wrażenie, że najważniejszy był dla nich udział, prezentacja strojów, broni, wyposażenia. Było zadowolenie, że broń nie odmówiła posłuszeństwa. Wyniki były skrupulatnie rejestrowane, ale jakby na drugim miejscu.
Strzelali na 12 specjalnych stanowiskach. W tych mistrzostwach nosiły one nazwy miejsc znanych bitew wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Były takie nazwy, jak Fort Samter, Fort Pulaski, Chikamauga, Siloh, Carthaga i inne.
W sytuacji, gdy strzelało 120 zawodników, każdy oddawał ponad 20 strzałów na każdym stanowisku (5+5 z dwóch pistoletów, 4 do 6 strzałów z broni długiej i 9-10 strzałów z rewolweru colta), to zużyto około 30 tys. sztuk amunicji. Większość strzelała polską, tańszą amunicją.
Każdy strzelec ma pseudonim związany z Indianami, z historią Stanów Zjednoczonych Ameryki, z Dzikim Zachodem. Pseudonim przeważnie nawiązuje do stroju uczestnika mistrzostw. Nie wszyscy mieli stroje kowbojskie. Wielu miało umundurowanie amerykańskich konfederatów. Broń, amunicję, flagi swoich państw wozili na specjalnych wózkach.

W Starachowicach byli zawodnicy z Niemiec, Danii, Słowacji, Czech, Szwecji, Luksemburga, Serbii, Węgier, Austrii, Stanów Zjednoczonych Ameryki i Polski. Ostatecznie sklasyfikowano 101 zawodników i zawodniczek.

W ogólnej klasyfikacji wygrał Słowak Milan Deak (pseudonim Dedo), przed swoim rodakiem Luboszem Radakovicem (Oreilly) i Czechem Evzenem Horakiem (Ace Curly). Najlepszy z Polaków, Włodzimierz Łuczyński z Łodzi (Tigger Hawkeye), prezes Polskiego Stowarzyszenia Strzelectwa Westernowego był na 74 miejscu. Sklasyfikowano też dwie panie, Polki. Była to Aneta Marcinkiewicz (Tangerine Stone) na 86 miejscu i Agnieszka Kroczak z Wrocławia (Loulu) na 99 miejscu. Pań w kowbojskich strojach z Czech i Niemiec było kilka, ale wspomagały sędziów zawodów.
Nagrody rzeczowe i dyplomy przygotowane przez Polskie Stowarzyszenie Strzelectwa Westernowego i europejską federację wręczali wspólnie Małgorzata Szlęzak - wiceprezydent Starachowic, Aleksander Łącki - dyrektor Urzędu Miejskiego w Starachowicach i Włodzimierz Łuczyński - prezes Polskiego Stowarzyszenia Strzelectwa Westernowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie