Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddział ratunkowy pęka w szwach! Pacjenci kłębią się w poczekalni, lekarze mają pełne ręce roboty

Iwona ROJEK rojek@ echodnia.eu
Dorota Adamczyk Krupska, ordynator oddziału nie odpoczęła  nawet przez moment, tylu było potrzebujących.
Dorota Adamczyk Krupska, ordynator oddziału nie odpoczęła nawet przez moment, tylu było potrzebujących. Fot. Łukasz Zarzycki
- Każdego dnia przyjmujemy 200, 300 pacjentów - mówi Dorota Adamczyk Krupska, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na Czarnowie. - Chorzy trafiają do nas co minutę, dajemy z siebie wszystko ale fizycznie nie jesteśmy stanie obsłużyć tylu chorych.

W taką pogodę, jaka panuje obecnie jedyny w Kielcach Szpitalny Oddział Ratunkowy na Czarnowie pęka w szwach. Co chwila przywożeni są pacjenci ze złamaniami, stłuczeniami, urazami, po ciężkich wypadkach i wszelkiego rodzaju bólami. Lekarze i pielęgniarki dwoją się i troją, ale ciężko poradzić sobie z taką ilością chorych. - Upadłem na przystanku, wszystko mnie boli, nie wytrzymam, jęczał starszy mężczyzna siedzący na wózku. - Chora ma ciężki uraz głowy, musi być szybko przyjęta na neurochirurgię - mówił stojący obok ratownik medyczny, który przywiózł chorą na noszach.

- Muszę wziąć jak najszybciej potas, jestem w ciąży - niecierpliwiła się pacjentka. W oddziale kłębiło się od potrzebujących. Lekarze biegali, aby nieść pomoc, w kolejnych minutach przywożono następnych chorych po wypadkach, z bólami brzucha, serca i klatki piersiowej.

NIKT TEGO NIE CHCE

Tymczasem mimo wielu interwencji, próśb i pism, choć wielokrotnie apelowali w tej sprawie radni Włodzimierz Wielgus i radny Jan Gierada, sugerując, aby powołać w mieście drugi oddział ratunkowy, nic się nie zmienia.

Trud pomocy wszystkim chorym wziął na siebie szpital na Czarnowie, inne placówki się przez tym bronią. - Osiemdziesięcioletnia mama miała potworny ból brzucha, koło godziny 18 zaczęłam dla niej szukać ratunku - opowiada kielczanka mieszkająca na Sadach.

- Ból nie mijał od kilkunastu godzin, mimo o podawania środków przeciwbólowych. Bałam się, że to nagły atak woreczka, który może pęknąć i będzie koniec. Mama omdlewała, najbliższy nas był Szpital Kielecki przy ul. Kościuszki. Postanowiłam zawieź ją na izbę przyjęć, przed wyjazdem zadzwoniłam czy zostaniemy przyjęte. Lekarz z oddziału chirurgicznego powiedział mi, że o tej godzinie nie ma u nich już radiologa, radził pojechać do szpitalnego oddziału ratunkowego na Czarnów. Podobnie nie dano nam żadnej nadziei na pomoc w dyżurującej poradni chirurgiczno ortopedycznej przy ulicy Paderewskiego. - Proszę nie przyjeżdżać, bo u nas wieczorem nie można wykonać USG - poinformowała nas pani w placówce powołanej po to, aby nieść pomoc. Byłam załamana w jakiej sytuacji jest chory-dodaje kielczanka.

RADIOLOG MOŻE PRZYJECHAĆ?

Artur Lepiarczyk, dyrektor do spraw medycznych Szpitala Kieleckiego zapytany o to dlaczego w szpitalu, w którym jest izba przyjęć nie ma wieczorem radiologa wyjaśnia, że radiolog może przyjechać na żądanie lekarza. - Gdyby ta chora zjawiła się u nas , na pewno udzielono by jej pomocy, dziwi mnie, że lekarz udzielił takiej odpowiedzi, wyjaśnię to. Z drugiej strony chora powinna najpierw pojechać do przychodni rejonowej dyżurującej i tam być zbadana przez lekarza, a dopiero potem ze skierowaniem udać się do szpitala. Takie są procedury. Lekarz pierwszego kontaktu decyduje o losie chorego, pacjenci nie mogą od razu kierować się do szpitala. Dyrektor Lepiarczyk tłumaczy, że nie mają warunków u siebie na stworzenie oddziału ratunkowego.

Jan Gierada, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na Czarnowie uważa, że takie zachowanie jest skandalem. - Wiele razy interweniowałem w tej sprawie, że z Kościuszki odsyłają pacjentów, ale nic to nie dało - oburza się. - Prawda jest tak, że jeśli pacjent przyjmowany jest w trybie planowym, szpital zaoszczędza 20 procent w stosunku do chorego przyjętego w trybie nagłym. Biorą spore pieniądze za izbę przyjęć i nie leczą tak jak powinni.

- Zanim przyjechałby radiolog w taką śnieżną pogodę, pacjent mogły do tej pory umrzeć - obrusza się kielczanka.

W piśmie napisanym przez Świętokrzyskie Centrum Ratownictwa Medycznego napisano, że zdarza się, że w Szpitalu Kieleckim lekarz odmawia zejścia na izbę przyjęć, jeśli w zespole karetki nie ma lekarza. Odmowa przyjęcia pacjenta zarówno w tym szpitalu jak i w MSW tłumaczona jest brakiem tomografu komputerowego, RTG czy USG.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie