Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Old Marinners - nie grają popu, a na koncertach zawsze są tłumy

Mateusz BOLECHOWSKI [email protected]
Nasi muzycy ze statuetką Muzycznego Scyzoryka.
Nasi muzycy ze statuetką Muzycznego Scyzoryka. Mateusz Bolechowski
Skarżysko - suchedniowski zespół szantowy jest już znany w całej Polsce. Marinnersi nie tylko grają, ale i tworzą kulturę w naszym powiecie. Niedawno zdobyli nagrodę Muzycznego Scyzoryka.

Skarżysko od morza daleko, ale związków nie trzeba długo szukać. W końcu to jedno z niewielu miast, gdzie jeszcze przed wojną postawiono pomnik Odzyskania Dostępu do Morza. W czasie II wojny światowej skarżyszczanin Tadeusz Bernas był dowódcą słynnego okrętu podwodnego Sokół, a potem kolejny mieszkaniec miasta, Dionizy Wiśniewski, był konstruktorem kutrów torpedowych 664, z których ostatni, Odważny, jest dziś perełką Muzeum Orła Białego. Nasza młodzież rok po roku zdobywa laury w ogólnopolskich konkursach marynistycznych. Tę chlubną listę dopełnia skarżysko - suchedniowski zespół Old Marinners. Powstał zaledwie cztery lata temu, a już liczy się w polskim światku szantowym. Skąd nazwa? - Postanowiliśmy zawrzeć w niej fascynację tradycjami żeglarskimi i jakoś nazwa Old Marinners (choć często przekręcana) została przy nas - wyjaśnia Arkadiusz Rurarz, twórca grupy.

ZESPÓŁ NA PIĄTKĘ

Liczy pięć osób. - Już zarysował się optymalny trzon zespołu, choć gościnnie występują z nami różni muzycy. Niełatwo zebrać grupę muzykujących osób z naszych okolic, interesujących się folkiem - wyjaśnia Arek. On sam pisze teksty piosenek, śpiewa, oraz gra na gitarze i mandolinie, ledwo mieszczącej się w potęznych dłoniach. Od lat żegluje, choć jak sam przyznaje, to żeglarstwo szuwarowe. Znaczy - po wodach słodkich. Muzycznym autorytetem Marinnersów jest Grzegorz Ziętkowski. Nauczyciel wielu pokoleń skarżyskich gitarzystów, kompletny muzyk z doskonałym warsztatem, wiedzą teoretyczną i praktyczną. Zaczynał od buesa, grał rocka, fascynowało go country. Od kilku lat na pierwszym miejscu jest folk. Bo to źródło innych gatunków. Jego muzyczne werdykty są ostateczne. Dodajmy, od niedawna występuje z niezwykłej piękności inkrustowaną gitarą, wykonaną przez szwagra, Tomasza Wronę. Na podobnej gra choćby Wojciech Waglewski. Prawdziwe cudo!

SUCHEDNIOWSKI ATAK

Gościnnie, choć nie do końca, bo już od dawna, z Marinnersami koncertuje rzetelny basista Leszek Nowak. Najnowsze nabytki zespołu (sprzed dwóch lat) to suchedniowianki Martyna Mik i Magdalena Piasta - Bolechowska. Obie z wykształceniem muzycznym. Martyna, nazywana Marcysią, gra na flecie poprzecznym i flażolecie, tradycyjnym wyspiarskim instrumencie. Mistrzyni ciętej riposty dodaje grupie luzu. Tegoroczna maturzystka udziela się też w… zespole pielgrzymkowym. Magdalena Piasta - Bolechowska śpiewa i gra na skrzypcach. Przez lata występowała w kameralnym zespole Arco, prawdziwą frajdę dało jej granie folku. Nikt nie ma wątpliwości, że flet i skrzypce to w Old Marinners instrumenty wiodące. Dzięki dziewczynom zespół nie tylko lepiej brzmi, ale i się prezentuje.

NIE TYLKO SZANTY

Jeśli ktoś zechce zdenerwować Arka, powinien powiedzieć, że każda piosenka o morzu to szanta. Musi być przygotowany na wykład, że szanta to pieśń pracy na dawnych żaglowcach, śpiewana w odpowiednim rytmie - innym do pompowania zęzy, innej do kabestanu i jeszcze odmiennej do pracy na rejach lub przy stawianiu żagli. Refowa, fałowa… to cała nauka. Zdecydowanie bardziej poprawnym okresleniem będzie "piosenka marynistyczna". Skarzyscy muzycy śpiewają szanty, ale głównie autorskie teksty dopasowują do folku z wysp brytyjskich. Czasem nostalgiczna, najczęściej porywająca muzyka opowiada o polowaniach na wieloryby, walce z żywiołami i tym, co najbardziej interesowało żeglaży spod wszystkich bander - piciu i dziewczynach.

SKĄD TYLU FANÓW?

Gdziekolwiek pojawi się informacja - grają Marinnersi, można być pewnym, ze sala, niezależnie od wielkości, będzie pękać w szwach. W rodzinnym mieście grają kilka razy w roku. Oprócz stałej grupy miejscowych fanów zawsze pojawiają się ekipy ze Starachowic, Ostrowca, Kielc i Radomia. Każdy koncert zmienia się w marynarską biesiadę z tańcami i wspólnym śpiewaniem. Skąd takie zainteresowanie morskim folkiem? - Tego do końca wytłumaczyć się nie da, bo w porównaniu do Anglii czy Irlandii Polska wielkich tradycji morskich nie ma. Ale żeglarstwo jest masowo uprawianym sportem, więc i muzyka marynarzy cieszy się zainteresowaniem - wyjaśnia Arek Rurarz. Nasz zespół każdego roku organizuje dwie sztandarowe imprezy. Wieczór Opowieści Wiatru i Wody, oraz ogólnopolskiej sławy festiwal Szantyskar, ściągający nie tylko liczną publiczność, ale i najlepsze zespoły szantowe w kraju.

NA KONIEC SCYZORYK

Nagród w konkursach Old Marinners zdobyli niemało, choć najważniejsze dla nich jest uznanie publiczności. W tym roku po raz pierwszy zgłosili się do muzycznych Scyzoryków. Z tradycyjnym utworem Czas Powrotów, słowa autorstwa Arkadiusza Rurarza. Po pierwszym etapie byli drudzy. Koncertowali w klubie Pooder w ramach Scyzoryków Live. Kielecka publiczność doceniła ich. Zaledwie jednym głosem przegrali ze świetną grupą Innkai. W finale pokonali rywali i zasłużenie odebrali muzycznego Scyzoryka 2012 w kategorii Etno/Folk. Krótko potem grali dla kilkutysięcznej publiczności podczas suchedniowskich Świętojanek i podczas wielkiego festynu w Morawicy. Niebawem wystapią w Zwoleniu. Już są doskonałą wizytówką powiatu skarżyskiego i planują wydanie pierwszej płyty. - Jesteśmy w trakcie zbierania utworów. Za około rok zamierzamy wejść do studia - zapowiada Arek. Na ich krążek czeka rzesza fanów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie