Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostre spięcie kielczanki z lekarzem przy orzekaniu niepełnosprawności

Iwona ROJEK
Małgorzata Kasza myślała, że podejdą do jej choroby ze zrozumieniem, a poczuła się jak oszust, chcący coś wyłudzić.
Małgorzata Kasza myślała, że podejdą do jej choroby ze zrozumieniem, a poczuła się jak oszust, chcący coś wyłudzić. Aleksander Piekarski
Kielczanka Małgorzata Kasza jest zbulwersowana tym jak została potraktowana w Miejskim Zespole do spraw Orzekania o Niepełnosprawności w Kielcach. Nie dość, że nie uznano jej choroby, to jeszcze poczuła się jak intruz, chcący coś wyłudzić. Ciężko to przyjęcie odchorowała.

57-letnia kobieta opowiada, że po wizycie u lekarza orzecznika ma od tygodnia bóle brzucha i wymioty, będzie się odwoływać do Wojewódzkiego Zespołu, może do Ministerstwa Zdrowia, nawet do Strasburga i złoży skargę w Świętokrzyskiej Izbie Lekarskiej.

Lekarz orzekający, który ją badał tłumaczy, że jeśli pacjent nie jest zadowolony z orzeczenia ma prawo złożyć skargę do wyższej instancji. - Na prawe ucho w ogóle nie słyszę, operacyjnie założono mi implant w Anglii, musiałam ciężko pracować, żeby na niego zarobić, w lewym uchu też mam niedosłuch - mówi pani Małgorzata. - To znacznie utrudnia mi życie, wcześniej straciłam nawet pracę z powodu swojej głuchoty. Doktor Grażyna Jarosińska, kielecki specjalista laryngolog, u której leczę się od lat powiedziała, że już dawno powinnam wystąpić o ustalenie grupy inwalidzkiej, podpisała mi stosowny wniosek. Złożyłam go do zespołu przy ulicy Zamenhofa. Ale lekarz uznał, że mam tylko lekki stopień niepełnosprawności i potraktował mnie bardzo nieprzyjemnie. A ja tam nie poszłam niczego wyłudzać, chcę tylko otrzymać to co mi się słusznie należy, II grupę inwalidzką. Ta grupa ułatwiłaby mi z moją niepełnosprawnością zdobycie pracy, czy tańsze przejazdy autobusami.

Załamana kobieta wspomina, że lekarka już od progu była bardzo nieżyczliwa, nie bardzo wierzyła w jej chorobę, nie chciała w ogóle niczego słuchać, a w końcu zapytała ją po co tu w ogóle przyszła. - Zatkało mnie, przecież nie przykleiłam sobie implanta na klej, to była poważna dwugodzinna operacja, pani doktor patrzyła na mnie z wyższością i kiwała niedowierzająco głową, aż końcu zaczęły mi się trząść głos i ręce - relacjonuje.

Pani Małgorzata opowiada, że inni pacjenci, którzy wychodzili z gabinetu lekarza byli w podobnym stanie, czerwoni, trzęsący się. - Nabawiłam się urazu na widok białego kitla, w Anglii takie zachowanie lekarza byłoby nie do pomyślenia, u nas też powinna obowiązywać kultura i empatia. Lekarz nie może się zachowywać jak pan i władca, tylko jak przyjaciel chorego.

Beata Skrońska Jachowicz, specjalista otolaryngolog, przewodnicząca składu orzekającego, która badała chorą mówi, że pacjentka nie musi się od razu odwoływać do ministerstwa, może do wojewódzkiej komisji. - Tam będzie trzech lekarzy, może podejmą inną decyzję - mówi. - Ja nie podważam diagnozy lekarzy angielskich, czy kieleckich, tylko nie może być tak, że wszystkim damy grupy i będziemy mieć całe społeczeństwo chore. Skoro ta pani ma implant, to znaczy, że słuch jej się poprawił. W obecnych realiach wszystkich z miażdżycą, z żylakami, zwyrodnieniami kręgosłupa, trzeba by było obdzielać grupami inwalidzkimi, do czego by to doprowadziło?

- Po uzyskaniu tego orzeczenia byłam z tą negatywną decyzją w Polskim Związku Głuchych i też byli nią zbulwersowani - podkreśla niesłysząca. - Mam swoją godność i honor, nie wyłudzałabym czegoś, co mi się nie należy, mimo, że żyje mi się bardzo ciężko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie