Owoce pożądania

- Truskawki ukradli zanim zdążyłem zebrać. Pory i selery też przepadły - narzeka kielecki działkowiec. W ogrodach przyszedł sezon na kradzieże kwiatów i owoców.

- Okradają nas przez cały rok. Zwykle interesują ich elementy z metalu, które noszą na złom, latem wyciągają jednak rękę także po kwiaty, truskawki, czereśnie - wylicza Stefan Majchrzyk, prezes ogródków "Zacisze" przy ulicy Warszawskiej w Kielcach.

Działkowcy z "Zacisza" pilnują swej własności. Urządzają dyżury. W ubiegłym tygodniu, podczas jednego z nich przepędzili złodzieja kwiatów. - To było nad ranem w dzień imienin Jana. Wypatrzyli faceta dźwigającego wielki bukiet. Ścigany porzucił go i dał nogę. Kwiaty do tej pory stoją w naszej świetlicy - opowiada Stefan Majchrzyk.

Ogródki "Narcyz" w Dyminach odwiedzają podobno regularnie trzy mieszkające w okolicy nastolatki. Właściciele działek już je rozpoznają. Łupem dziewcząt padają nie tylko kwiaty, ale i owoce. Niejedną grządkę ogołociły z truskawek. - Truskawki już się kończą. Teraz złodzieje biorą się za czereśnie. Trochę zjedzą z drzewa, a na drogę - ponieważ nie chce im się obrywać owoców - biorą całą odłamaną gałąź - tłumaczy Zygmunt Wójcik, prezes kieleckiego oddziału Polskiego Związku Działkowców.

Ogrodnicy narzekają, że złodzieje nie tylko kradną, ale i niszczą. Łamią gałęzie drzewek, pomidory wyrywają całymi krzakami, depczą truskawki. - Żeby chociaż zabrali, zjedli. Mniej by było żal - kwituje jeden z działkowców.

Policjanci miejskich komisariatów przyznają, że rzadko odbierają informacje o kradzieżach warzyw czy owoców. - Widać działkowcy uznają, że straty są zbyt małe. Jeśli jednak sytuacja jest taka, jak w Dyminach, jeżeli ludzie potrafią wskazać, kto regularnie ich okrada, niechże skontaktują się z dzielnicowym - apelują funkcjonariusze.