Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parking to nie kemping

Michał LESZCZYŃSKI

Podobno samochodem mieszkalnym, tak zwanym karawanem, do Polski jest super przyjeżdżać, bo na parkingach nie ma bramek wysokościowych, które pozwalają wjeżdżać tylko niskim samochodom. Turyści z Zachodu coraz częściej wybierają w Polsce postój i nocowanie na zwykłych, niestrzeżonych parkingach niż na kempingach, kilkakrotnie tańszych niż gdzie indziej w Europie. W Sandomierzu, w różnych częściach coraz częściej można spotkać stojące samochody-karawany. Dlaczego ich właściciele nie korzystają z jedynego w mieście i czwartego z kolei w województwie świętokrzyskim kempingu z prawdziwego zdarzenia?

Na terenie całej Francji jest około 11 tysięcy kempingów. Pojazdów przystosowanych do noclegu, w których jest wszystko, począwszy od toalety, a skończywszy na telewizji satelitarnej, jeżdżących po Europie jest 1,5 miliona, z czego 500 tysięcy pochodzi z samej Francji. Zachód już dawno poradził sobie z problemem nocowania turystów w karawanach na niestrzeżonych parkingach. Przy wjeździe ustawione są bramki wysokościowe. Wjechać mogą jedynie samochody osobowe, te większe już nie. Bramki szczególnie uruchamiane są na noc. W dzień parking dostępny jest dla wszystkich. Zachodnia policja śpiących "na dziko" turystów w samochodach "ściga". - Funkcjonariusze zaraz podjeżdżają, nawet kilka razy dziennie i pytają w jakim celu stoi się. Jeśli zauważą, że ktoś w aucie nocuje, odsyłają na najbliższy kemping - zauważa Wojciech Majsak, właściciel sandomierskiego pola namiotowego z kempingiem. - Zachód broni się przed zanieczyszczeniami związanymi z samochodami, bo przecież ci ludzie produkują śmieci, mają neutralizowane chemicznie toalety. Tego wszystkiego trzeba się gdzieś pozbyć - dodaje.

W Polsce na razie chyba żadne służby nie ukarały za nocowanie na parkingu. U nas jest to dość powszechne i obcokrajowcy z tego korzystają, wręcz podkreślają, że pod tym względem jest "wolna amerykanka".

- Zgłosiłem telefonicznie ten problem do Straży Miejskiej w Sandomierzu. Pan, który odebrał telefon, okazał zdziwienie i powiedział, iż pierwsze słyszy, że nie wolno na parkingu spać w karawanach. Wobec tego kazano mi dostarczyć do Straży Miejskiej podstawę prawną, z której będzie jasno wynikało, że nie wolno, to wówczas Straż Miejska podejmie odpowiednie działania. Uważam, że wszystkie tego typu służby porządkowe powinny przepisy znać, tak jak wiedzą, gdzie można parkować, a gdzie nie - kontynuuje Majsak. - Rozumiem, że w momencie kiedy dzwoniłem, funkcjonariusz nie musiał znać tego konkretnego przepisu. Poprosiłem o zanotowanie i zagłębienie w temacie.

Straż Miejska odpowiedziała nam na to tak: - Nie spotkałem się z przeciwwskazaniami prawnymi postoju takich samochodów w celach noclegowych. Nie mieliśmy póki co żadnego zgłoszenia, żeby komuś to przeszkadzało.

Inny strażnik przyznaje, że chyba nie do końca zgodne z prawem jest stanie tych samochodów. Na razie nie padło konkretne sformułowanie prawne.

Majsak postanowił sprawę wziąć w swoje ręce i zwrócił się z problemem do Polskiej Federacji Kempingu i Karawaningu. W piśmie czytamy: "...PFCC dokonała szczegółowego rozeznania sprawy u źródeł, czyli w Departamencie Turystyki Ministerstwa Gospodarki. Uzyskanie wykładni zajęło 7 dni..."

Federacja powołuje się na zapisy w ustawie o usługach turystycznych z 29 sierpnia 1997 roku, gdzie jest określone co to są usługi turystyczne, hotelarskie, kto je może świadczyć i na jakich warunkach. W piśmie czytamy dalej "...Ustawa w rozdz. 5 określa, że usługi hotelarskie (noclegowe) mogą być świadczone w obiektach hotelarskich, które spełniają wymagania co do wielkości obiektu, jego wyposażenia oraz zakresu świadczonych usług, ustalone dla rodzaju i kategorii, do których obiekt został zaszeregowany. Ustawa określa również rodzaj obiektów hotelarskich, które mogą świadczyć usługi noclegowe. Po zapoznaniu się z przytoczonym rozdziałem ustawy jasno wynika, że poza miejscem do tego przeznaczonym, nie mogą być świadczone usługi noclegowe..."

Co prawda w ustawie nie jest powiedziane, że nie wolno nocować na parkingach, ale parking nie jest miejscem świadczenia usług hotelarskich i to jest oczywiste.

Można by przypuszczać, że zmotoryzowani turyści nie mogą trafić na sandomierski kemping i właśnie stąd bierze się problem. Wszystkie trasy wlotowe do Sandomierza są oznakowane co do obecności tego miejsca. - Ci ludzie mają szczególnie wyczulony wzrok na znaki drogowe i drogowskazy prowadzące do obiektów kempingowych - stwierdza Majsak.

Obcokrajowcy zazwyczaj jeśli wjeżdżają na kemping, to tylko wówczas, kiedy już muszą. Mają pełne toalety chemiczne, które trzeba opróżnić, nie mają już wody. Wtedy przyjeżdżają po to, aby jej nabrać, zrzucić ścieki, zrobić pranie. - Robią potężne prania, czasami jak obserwuję to zjawisko, to wydaje mi się, że zabrali z sobą zawartość kilkudziesięciu szaf, a do Polski przyjeżdżają po to, aby wyprać i wysuszyć ubrania. Wtedy stoją dwa dni. Jak już są zatankowani, mają czyste ciuchy, mogą kolejnych kilka nocy nocować "na dziko" - opowiada właściciel pola namiotowego. - Turystów z zagranicy stać na nocowanie na polskich kempingach. U nas dobrej klasy obiekt kosztuje około 10 euro od samochodu. Na Zachodzie kosztuje to kilka razy więcej. Nie wynika to z tego, że ich nie stać, to wynika z ich oszczędności i skąpstwa, przynajmniej niektórych - stwierdza.

Często jest tak, że turyści w samochodach-karawanach unikają opłat parkingowych. Są doskonale zorientowani od której do której godziny pobierane są opłaty. Przyjeżdżają na nocleg wówczas, gdy już nikt nie zbiera pieniędzy. Odjeżdżają wcześnie rano, tak aby również uniknąć opłaty, która wynosiłaby więcej niż opłata za kemping.

W Sandomierzu najczęściej nocujących zagranicznych turystów zobaczymy na parkingach przy Bramie Opatowskiej, koło mleczarni i przy spichlerzu. Kiedyś jeden z nich stał na parkingu przy ulicy Słowackiego w centrum, wcale nie atrakcyjnym turystycznie.

Czy miasto powinno zwracać uwagę i kierować obcokrajowców na jedyny kemping w Sandomierzu? Można byłoby wyjść od stwierdzenia, że "miasto bogate bogactwem swoich obywateli". Skoro ktoś prywatny nie zarobi, to nie zarobi też miasto. - Przecież ja płacę od każdego turysty podatki - dochodowy i VAT. To wszystko trafia potem do budżetu gminy. Jeśli ja nie zarobię, to nikt nie zarobi. A miasto jeszcze na tym straci, bo będzie musiało posprzątać śmieci, które pozostaną po "dzikich" mieszkańcach i zapewnić bezpieczeństwo takiemu człowiekowi. A kto weźmie odpowiedzialność, jak go złupią i pobiją? - pyta Majsak.

Zaciekawieni faktem sprawdziliśmy, czy rzeczywiście turyści nocują w samochodach-karawanach, bo może przyjechali zwiedzić późną porą Sandomierz, a potem odjadą. Niestety, tak nie było. Byliśmy przed Bramą Opatowską na parkingu o różnych porach. Najpierw o dwudziestej, potem o godzinie 23, o północy i o piątej. Za każdym razem samochód stał. O godzinie piątej nie zastaliśmy już nikogo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie