Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Niekłań ze Starachowic i jego droga do finału Mam talent [ZDJĘCIA]

Anna Bilska
Szczęśliwi rodzice Patryk Niekłań, Ania Filipowska-Niekłań z córeczką Hanią. Urodziła się 14 października.
Szczęśliwi rodzice Patryk Niekłań, Ania Filipowska-Niekłań z córeczką Hanią. Urodziła się 14 października.
O żmudnych treningach, zwątpieniu i ogromnej motywacji w dążeniu do realizacji celów opowiedział nam Patryk Niekłań, trener personalny ze Starachowic, który dzięki swoim niezwykłym zdolnościom i popisom w metalowej obręczy dostał się do finału programu Mam talent. Jaką drogę przeszedł? Jak szykuje się do kolejnego występu na żywo przed telewidzami w całej Polsce?

Cała Polska kibicuje 31-letniemu Patrykowi Niekłaniowi ze Starachowic w programie Mam talent. Trener personalny i artysta cyrkowy obecnie mieszka w Katowicach, gdzie skończył studia i założył rodzinę, ale wie, że ma silne wsparcie w rodzinnym mieście. Jak mówi - nie chce zawieść Starachowic.

To wielki przełom w życiu i karierze starachowiczanina. Finał Mam talent to nic w porównaniu z innym życiowym wyzwaniem - właśnie został ojcem! Jaki wpływ miały na jego życie narodziny córeczki? Jak wyglądały etapy jego udziału w telewizyjnym show? Zdradził to nam trener personalny, dietetyk i artysta cyrkowy Patryk Niekłań, finalista jedenastej edycji Mam talent.

To było prawdziwe show!

W minioną sobotę w odcinku na żywo Patryk zrobił oszałamiające wrażenie na publiczności w studio, jurorach i telewidzach. Pomalowany złotą farbą w swoim Cyr Wheel, czyli metalowym pierścieniu, który poprzez siły odśrodkowe wprawiany jest w ruch, stworzył prawdziwe show.

- Patryk, jestem pełna podziwu dla twoich umiejętności. Myślę, że to jest jeden z najlepszych występów w tych jedenastu edycjach - mówiła Małgorzata Foremniak po pokazie starachowiczanina.

Pod wrażeniem byli też pozostali jurorzy - Agnieszka Chylińska i Agustin Egurrola, który - przypomnijmy - już podczas castingu był oczarowany. Wcisnął wówczas „złoty przycisk”, który skierował uczestnika od razu do półfinału.

Jak 31-latkowi udało się dostać do finału popularnego programu? - Przygodę z Mam talent rozpocząłem właściwie po powrocie z krótkiego kontraktu w Pekinie z okazji Chińskiego Nowego Roku - opowiada Patryk. - Już w zeszłym roku planowałem uczestnictwo, ale nigdy nie było dogodnego momentu z powodu ciągłych wyjazdów i braku terminowości. W 2018 roku postanowiłem to zmienić.

- Po uzyskaniu informacji ze strony Mam talent, że organizowany jest precasting (to on selekcjonuje osoby do udziału w castingu), postanowiłem się zgłosić. W oczekiwaniu na decyzję otrzymałem telefon, że Mam talent zaprasza mnie oficjalnie 20 czerwca do Teatru Wyspiańskiego w Katowicach. Wymogiem było przygotowanie dwuminutowego układu. Największą trudnością dla mnie było wybranie elementów i zbudowanie choreografii pod te dwie minuty. Jest to tak mało czasu, że nie da się przekazać wszystkiego, o czym się myśli i co się czuje w danej chwili.

Krok po kroku do finału

Patryk dokładnie pamięta dzień, w którym został wyróżniony spośród setek chętnych do udziału w programie. Szczegółowo opowiada jak wyglądały jego początki w talent show. - Zapisy, zdjęcia, sprawdzanie kolejności i wypełnianie formularzy trwały 20 czerwca od godziny 8 rano. Otrzymałem informację, że mój występ przewidziany jest na godzinę 14.30. Dodatkową trudnością był fakt, że nie można sprawdzić wcześniej sceny, ani przećwiczyć układu w nowych warunkach. Na szczęście mój akt spodobał się nie tylko publiczności, ale również jury. Agustin wcisnął złoty przycisk, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się, że można mnie aż tak wyróżnić na tle tych setek osób, które były na castingu.

Już na precastingu okazało się, że to dopiero początek telewizyjnej przygody. Patryk jednak zaznacza skromnie, że nawet nie marzył o dalszych etapach. Kiedy jednak okazało się, że będą kolejne występy, i to na żywo, poczuł presję.

- Miałem w planach wziąć udział w programie bez zakładania, że wystąpią finale, czy półfinale. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę otrzymać dodatkowe wyróżnienie. Nie ukrywam, że fakt tego obarczył mnie ogromną odpowiedzialnością. Myślałem sobie „nie mogę zawieść jury w półfinale’” nie mogę zawieść rodziny, znajomych i mojego rodzinnego miasta - wspomina.

Motywacja od razu zaczęła działać. Intensywne przygotowania Patryk rozpoczął już dzień później! - To właśnie w ten dzień, 20 czerwca tak naprawdę był moim początkiem w programie. Intensywne przygotowania rozpocząłem już następnego dnia zwiększając ilość treningów i bardziej restrykcyjnie podchodząc do diety. Mój dzień opierał się na dwóch treningach dziennie od 9 do 12 oraz od 19.30 do 23. Trenowałem 6 dni w tygodniu, a siódmy przeznaczałem na regenerację, masaż, basen, odnowę biologiczną - wylicza.

Sukces ma wielu ojców

Patryk, mimo, że sam potrafi się doskonale motywować, tym razem musiał poprosić o pomoc. - W pewnym momencie, gdy nie umiałem pokonać kolejnego elementu, z którym walczyłem dwa lata, pomyślałem, że warto zaczerpnąć pomocy od kogoś lepszego, dlatego we wrześniu przyleciał do mnie trener z Kazania na dziesięć dni. Ten krótki okres dał mi ogromnego kopa i spowodował progres, dzięki któremu dopracowałem układ w najdrobniejszych szczegółach. Nie ukrywam, że na półfinał byłem przygotowany i dzień 17 listopada nie był dla mnie dużym zaskoczeniem, ale nie sądziłem, że mogę znaleźć się w finale, który przewidziany jest na 1 grudnia - mówi finalista.

Stres pokona silna motywacja

Dzień finału zbliża się wielkimi krokami! Presja czasu i nowa życiowa rola powodują stres. - Mam bardzo mało czasu i właściwie buduję wszystko od początku - mówi Patryk. - Zjada mnie zwątpienie, moją głowę przechodzi tysiące myśli, oglądam setki razy każdy element i staram się zobaczyć, czy następujące po siebie figury pasują i są płynne nie zaburzając całego układu. Myślenie chyba jest tu najtrudniejszą rzeczą, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Największą motywację od 14 października stanowi dla mnie moja nowo narodzona córka Hania.

Jak pogodzić obowiązki zawodowe, rodzicielskie i pasję? Nie jest lekko. - Aktualnie jest bardzo ciężko połączyć obowiązki rodzinne z treningami i codziennym życiem, ale jedna myśl mnie utrzymuje w nadziei i motywuje do pracy, a mianowicie gdy za 10 może 20 lat moja córka obejrzy powtórkę programu, mam nadzieję, że powie „Stary, no dałeś radę, naprawdę jestem z Ciebie dumna”.

- 1 grudnia będzie dla mnie ogromnym wyzwaniem bo czuję, że muszę dać z siebie wszystko, a przede wszystkim godnie reprezentować moje rodzinne miasto, moją uczelnię - Akademię wychowania fizycznego w Katowicach oraz wszystkich tych, którzy wysłali na mnie smsy. Gdyby nie wsparcie nie było by mnie tu, gdzie jestem. Powiedzenie „Sukces ma wielu ojców’’ nie jest mi obce od dawna - mówi finalista.

Warto dodać, że Patrykowi mocno kibicuje także jego tata, znany działacz piłkarski, Mirosław Niekłań. - Syn zaczynał od sportu w Starachowicach. Przez pewien czas trenował piłkę nożną w Juvencie Starachowice, później koszykówkę. Następnie rozpoczął pracę jako trener personalny. Świetnie sobie radzi. Jestem z niego dumny - mówił nam Mirosław Niekłań, były prezes takich klubów jak Juventa i Sokół.

Patrykowi kibicujmy w finale Mam talent w sobotę, 1 grudnia w telewizji TVN. Początek o godzinie 20.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie