Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piekarniczo - miłosne prowokacje Teatru w Bodzentynie (zdjęcia)

Iza BEDNARZ [email protected]
Po co mam piec chleb, jak jej nie ma? Czasem myślimy, że ktoś tylko mówi, a on śpiewa dla kogoś - tłumaczy tkliwie liryczny Piekarz (Staszek Lodziński) egoiście Mailleferowi (kapitalny Piotr Nawrot).
Po co mam piec chleb, jak jej nie ma? Czasem myślimy, że ktoś tylko mówi, a on śpiewa dla kogoś - tłumaczy tkliwie liryczny Piekarz (Staszek Lodziński) egoiście Mailleferowi (kapitalny Piotr Nawrot). Łukasz Zarzycki
Teatr Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w Bodzentynie przygotował prowokację Marcela Pagnol "Żona piekarza". W piątek odbyła się premiera sztuki.

Twórcy spektaklu

Twórcy spektaklu

"Żona piekarza", Marcel Pagnol. Reżyseria ksiądz Marek Blady, występują: Stanisław Lodziński (piekarz), Joanna Woźniak (piekarzowa), Piotr Warchoł (Dominik), Piotr Woźniak (markiz), Kacper Borowiec (proboszcz), Mikołaj Łapka (nauczyciel), Paweł Nawrot (Maillefer), Daniel Łakomiec (Antonin), Paweł Kózka (Casimir), Marek Dziuba (Barnaba), Joanna Pożoga (Radzik), Magdalena Gryz (Celestyna), Małgorzata Świetlik (Aniela), Elżbieta Łapka (Kruszynka), Kamil Mazurkiewicz (Dziadek).

Piekarzowi uciekła żona, która była całym jego życiem, jakże tutaj piec chleb? Miłość miłością, a jeść trzeba. Jak pogodzić zdradę, sąsiedzkie kłótnie od początku świata, księdza z antyklerykałem? Takie ciasto przyrządzają aktorzy amatorzy z Bodzentyna pod kierunkiem księdza Marka Bladego.

Tym razem po "Oskarżeniu Nieśmiertelnego", "Mieczu obosiecznym" i "Igraszkach z diabłem" amatorski teatr Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w Bodzentynie przygotował prowokację Marcela Pagnol "Żona piekarza".

Do małej prowansalskiej wioski, w której wszyscy się znają, (choć niektóre rodziny nie rozmawiają ze sobą od lat z powodów, o których dziś już nikt nie pamięta) przybywa niemłody, fajtłapowaty piekarz Aimable ze swoją piękną, młodą żoną. Piekarzowej wpada w oko przystojny pasterz, z którym ucieka. Piekarz rozpacza, postanawia, że nie będzie piekł chleba, dopóki żona nie wróci do domu, ponieważ tylko z miłości do niej przygotowywał codziennie pachnące, chrupiące bochenki. Bez muzy piekarza miasteczko nie ma chleba. Trzeba działać.
Smaczku całej historii przydaje fakt, że w Bodzentynie od ponad 70 lat pieką chleb słynny na cały region, wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych.

- Nie boi się ksiądz, jak mieszkańcy miasteczka przyjmą prowokacyjną sztukę o zdradzie małżeńskiej? - pytam.
- Sztuka jest przede wszystkim o życiu - wyjaśnia ksiądz Marek. - Sprawy rodzinne, małżeńskie są każdemu bliskie, bo przecież wszyscy pochodzimy z rodzin i gdzieś tam w większej, czy mniejszej skali te problemy się pojawiają. Tak samo bliskie każdemu są sprawy kłótni sąsiedzkich od dziada pradziada, nie wiadomo o co. Myślę, że nikt się nie obrazi. W sztuce jest humor, a najlepiej uczyć się przez humor i wyciągać wnioski.

WSZYSTKO SAMI

Przyglądaliśmy się ostatnim próbom do spektaklu, przygotowanego w całości przez bardzo młodych ludzi, uczniów gimnazjum i liceum w Bodzentynie. Podobnie jak przy poprzednich spektaklach, wszystko od dekoracji po kostiumy szykowali sami. Próby trwały od grudnia, bo w tym samym czasie remontowana była sala teatralna w remizie, kilkakrotnie przekładali termin premiery, w ostatnim tygodniu ćwiczyli do późnej nocy. Kilku teatralnych zapaleńców ma samochody, więc odwozili resztę zespołu do domów. - Niestety, jak się chce coś osiągnąć, trzeba przysiąść - uważa ksiądz Marek Blady.

Twierdzą, że próby im się nie dłużyły. - Teatr to kapitalna zabawa i kupa śmiechu, jak czytaliśmy tekst po raz pierwszy, nie mogliśmy się opanować, żeby do czytać do końca - przyznają Staszek Lodziński, Joasia Woźniak i Elżbieta Łapka. Staszek, tegoroczny maturzysta, działa w teatrze księdza Marka już trzeci sezon, był lordem Cromwellem, zapomnianym diabłem Trepifajkslem, teraz kocha i cierpi jako piekarz Aimable. Nie zamierza zostać aktorem, chociaż wiele osób go namawia. Poszuka szczęścia w naukach ścisłych: chemii lub matematyce. - Ale jest tu dużo młodych talentów, pewnie wyrosną z nich wielkie gwiazdy - mówi półżartem.

TEATR PO STARSZEJ SIOSTRZE

Teatr w Bodzentynie dziedziczy się po starszym rodzeństwie albo przyjaciołach. Elę Łapkę (Kruszynkę) zaraziła starsza siostra Ania, która grała Plajznerkę w ubiegłym roku w "Zapomnianym diable" Jana Drdy. Joannę Woźniak ściągnął do teatru Staszek. - Przekonał mnie, że muszę być jego żoną Aurelią i nie miałam wyjścia - śmieje się. Obie już złapały bakcyla. - Bo w teatrze jest coś takiego, że chce się tu być, przychodzić na próby, spotykać z ludźmi, śmiać się. Tutaj ciągle coś się dzieje - mówią. Podobno teatr też uczy. - To niby jest komedia, ale sens ma głęboki. Jeśli ktoś się wsłucha, może w niej odnaleźć siebie i wiele wynieść. Ja się nauczyłam, że nie trzeba podążać za chwilowym zaślepieniem, ale kierować się wyższymi wartościami - mówi Piekarzowa Joanna Woźniak.

Staszek Lodziński: - Mnie przywróciła wiarę w prawdziwą, książkową miłość, coś takiego naprawdę może się wydarzyć również pośród nas.
Kruszynka dodaje: - Ja się nauczyłam, że muszę pilnować męża.
Mimo że to dzieciaki, są - gdy trzeba - liryczni, komiczni, a przede wszystkim bardzo wyraziści. Zresztą, najlepiej zobaczyć ich na własne oczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie