Pies na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
Jego historia zaczęła się jak u większości psów w Polsce. Psia mama urodziła pięcioro szczeniaków, wszystkie szybko znalazły dom, ale on początkowo nie miał tyle szczęścia. Znaleźli się jednak dobrzy ludzie.
- Zmarł mój sąsiad, właściciel suczki, która była w zaawansowanej ciąży – mówi nam Aleksandra Czwartos, pracowniczka dziekanatu. - Nie mogłam zostawić jej w potrzebie, więc wzięłam ją pod swoją opiekę. Zarówno matką jak i czwórką jej dzieci błyskawicznie zainteresowali się ludzie. Został mały Boćko, który nikogo nie zaciekawił, bo miał czarno-białe umaszczenie. Los chciał, że mój kolega, doktor Maciej Zdanowicz, prodziekan do spraw kształcenia i współpracy z zagranicą, zgodził zaopiekować się szczeniakiem – dodaje.
Właśnie te barwy, uznane przez potencjalnych adoptujących za nieciekawe, sprawiły, że zwierzak został na wydziale okrzyknięty "psem graficznym". Jego nowy właściciel błyskawicznie zakochał się w dużych, ciemnych oczach i merdającym na wszystkie strony ogonku Boćka. Jako, że doktor spędza na uczelni często do dziesięciu godzin dziennie, postanowił, że zacznie zabierać pieska ze sobą do pracy. Okazało się to strzałem w dziesiątkę.
- Mogę powiedzieć, że Boćko pojawił się na uczelni z dużej potrzeby, a jednocześnie z zupełnego przypadku. Kiedy dowiedziałem się od Aleksandry, że jest taki samotny maluch, postanowiłem mu pomóc. Decyzja o wzięciu go do siebie zapadła w ciągu jednego popołudnia, był przełom listopada i grudnia, nie mogłem pozwolić, by szczeniak marzł gdzieś na dworze
- mówi jego opiekun, doktor Maciej Zdanowicz.
Typowy dzień psa-studenta na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
- Boćko budzi mnie bardzo wcześnie. Idziemy na spacer, jemy śniadanie, a potem kierujemy się do pracy. Tu pies uczęszcza na zajęcia, bawi się ze studentami i podkrada śniadanie ze stołu wykładowców. Potem przysypia pod moim biurkiem czy też biurkiem pani dziekan Wydziału Sztuki - profesor Katarzyny Ziołowicz, która z resztą jest z tego powodu bardzo zadowolona. Byłem zaskoczony niesamowicie entuzjastycznym przyjęciem Boćka przez studentów i wykładowców. Nawet jedna z grup powiedziała mi, że teraz już nie będą mieli wyjścia, muszą chodzić na zajęcia. Tak więc szczeniak przez przypadek przyczynił się do zwiększenia frekwencji na uczelni – dodaje ze śmiechem właściciel Boćka.
Moc terapeutyczna zwierząt. Przy Boćku egzamin studentom niestraszny
Po czasie pandemii i wojny w Ukrainie, wzrosła ilość problemów natury psychologicznej wśród dzieci, młodzieży ale i osób dorosłych. Boćko przynosi studentom i nauczycielom akademickim pewien rodzaj wytchnienia i odprężenia.
- Pies, mimo że bywa żywiołowy, głośny i energiczny, sprzyja skupieniu uwagi, rozładowuje stres i napięcie oraz sprawia, że nawet w pochmurny dzień uczelniana społeczność jest pogodniejsza
– stwierdza prodziekan.
Jak więc Boćko działa na młodych adeptów sztuki? O tym opowiedziały nam dwie studentki pierwszego roku studiów magisterskich Sztuk Plastycznych.
Estera Piotrak wprost przyznaje, że obecność Boćka na wydziale jest bardzo terapeutyczna. - Zwierzę to zawsze element pozytywny na zajęciach. Obszczekuje spóźnialskich, ogląda naszą pracę, wnosi dobrą energię, szczególnie w te nieszczęsne poniedziałki… To nasz dobry duszek, ja osobiście marzę, by "studiował" z nami jeszcze kot, może by się dogadali? – mówi Estera, która w momencie rozmowy ma rękę okrytą taśmą klejącą i gipsem, bo akurat ma artystyczne warsztaty.
Klaudia Domagała najczęściej ze wszystkich studentów wychodzi z Boćkiem na spacery.
- On nam daje tyle miłości! Często kiedy malujemy, podbiega i zabiera nam farbę, trzyma ją w pyszczku i efekt jest taki, że musimy gonić go po całej uczelni. Dzięki temu możemy się odstresować, odejść na chwilę od obowiązków i pobawić się z nim. Spędzanie z psem czasu na powietrzu sprawia, że mogę ochłonąć, uspokoić na przykład przed przemówieniem na zajęciach. Dzięki niemu jestem szczęśliwsza
- przyznaje dziewczyna.
Studenci Wydziału Sztuki na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach stworzyli pieskowy manifest, który ma zachęcić inne uczelnie do przyjęcia w swoje szeregi zwierzaka takiego jak Boćko:
"Wszyscy musimy zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie: dlaczego po naszej uczelni nie biegają pieski? Wyobraźcie sobie, że tuż przed wejściem na Wydział Sztuki wita was mokry nosek, brązowe, wielkie, przepełnione miłością oczka, mięciutka lśniąca sierść, a na samym końcu merdający ogonek. Dzień od razu staje się lepszy!"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?