Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieszczotliwie mówią na nią... Ludwiczka. SHL M11 - Motocykl Roku 2019 w powiecie buskim

Natalia Turek
W niedzielę, 25 sierpnia podczas 13. Świętokrzyskiego Zlotu Motocykli SHL i Pojazdów Zabytkowych imienia Ryszarda Mikurdy w Tokarni nagrodziliśmy laureatów plebiscytu Mistrzowie Motoryzacji. Rozmawiamy z Julianem Molisakiem, właścicielem motocykla SHL M11 z 1966 roku, Motocykla Roku w powiecie buskim.

Jak zaczęła się pana przygoda z tym modelem?

Pierwszą moją SHL-kę kupiłem w 1966 roku, był to nowy motocykl. Kosztował wtedy 14 300 złotych, to spora kwota, jak na tamte czasy. Był jednak tańszy od Junaka czy MZ 250, które kosztowały wtedy około 24 tysięcy. SHL-ka nie była moim pierwszym motocyklem. Wcześniej jeździłem też na dwóch WSK-ach. Po niej miałem także MZ-tkę 150 oraz Javę. A później przesiadłem się do samochodu.

Jednak po latach SHL-ka ponownie pojawiła się w pana garażu. Jak to się stało?

Motocykl dostałem na siedemdziesiąte urodziny, sześć lat temu. Syn w tajemnicy przede mną poszukiwał motocykla. Wiedział, że miałem ogromny sentyment do tego modelu. Ostatecznie, SHL-ka z tego samego rocznika co jej poprzedniczka, została przywieziona z okolic Przemyśla. Gdy ją dostałem, motocykl był jednak bardzo zniszczony. Musiałem włożyć w niego dużo pracy, tak, aby doprowadzić go do stanu w jakim aktualnie się znajduje. W tej chwili na motocyklu oryginalny lakier znajduje się na osłonach bocznych, na tylnym wahaczu i ramie oraz osłonie łańcucha. Resztę rzeczy trzeba było wymienić. Pognieciony był cały błotnik i wydech, trzeba było kupić nowy. Wyprostowaliśmy także zbiornik paliwa. W pracach lakierniczych pomagał mi znajomy mechanik, który także włożył dużo serca w to, żeby motocykl wyglądał jak najlepiej. Wydaje mi się, że prezentuje się teraz dość dobrze jak na swoje lata.

Prezentuje się bardzo dobrze. Widać, że ma pan do niego sentyment…

Swój motocykl pieszczotliwie nazywam Ludwiczką, od nazwy SHL - Spółki Huty Ludwików, gdzie była produkowana. Stąd właśnie wzięło się to imię.

Motocykl wygląda pięknie, a jak jest z jazdą?

W słoneczne i pogodne niedziele wyprowadzam Ludwiczkę na krótkie przejażdżki. W te podróże zazwyczaj wybieram się sam, mam tylko jeden kask typu „orzeszek” pasujący do motocykla. Żeby jej nie zmęczyć przejeżdżam zazwyczaj dystans w granicach 30-40 kilometrów. Motor sprawuje się bez zarzutów, nie słychać żadnego zająknięcia. Bez żadnego problemu pokonała także dystans kilkudziesięciu kilometrów z Buska do Skansenu w Tokarni na Motopiknik.

To ile włożył pan pracy w odrestaurowanie motocyklu świadczy, że motoryzacja to pana prawdziwa pasja. Mam rację?

Oczywiście. W latach młodości fascynacja motoryzacją była ogromna. Po pierwsze była ona trudno dostępna, kupno motoru nie było czymś tak łatwym. Wszystkie motocykle jakie miałem, naprawiałem zawsze sam, poza typowo lakierniczymi czy spawalniczymi sprawami. Na co dzień pracuję jednak jako zegarmistrz.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Rekordowe polskie budynki. Co o nich wiesz?



Zmiany klimatyczne - czarne scenariusze

Z którą partią ci po drodze? Quiz


Tu mieszka się najlepiej - ranking jakości życia


Co wiesz o grillowaniu? Quiz


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie