Po godzinie 21 w czwartek do policyjnego dyżurnego z kieleckiej komendy zadzwonił mężczyzna. Był bardzo wzburzony. - Najpierw groził, że zrobi krzywdę swojej partnerce, a później, że zdetonuje ładunki wybuchowe i wysadzi w powietrze blok, w którym mieszka - opowiadają stróże prawa.
Mężczyzna nie chciał się przedstawić i powiedzieć skąd dzwoni. - Po wyświetlonym numerze telefonu komórkowego, z którego dzwonił mężczyzna udało nam się namierzyć miejsce, w którym się znajduje. Wezwaliśmy straż pożarną, aby pomogła nam w razie potrzeby ewakuacji bloku lub otwarcia drzwi do mieszkania mężczyzny - dodają policjanci.
Okazało się, że desperat zabarykadował się w mieszkaniu na piątym piętrze bloku przy ulicy Włoszka w Kielcach. - Nie chciał nas wpuścić, a gdy zobaczył, że do okna jego mieszkania strażacy przystawiają drabinę, zamknął okno. W końcu udało nam się rozmową nakłonić go, aby nam otworzył - relacjonują dalej stróże prawa.
W mieszkaniu, poza mężczyzną, nikogo nie było, nie było też śladu po niebezpiecznych substancjach. - Desperatem okazał się być 36-letni kielczanin, znany policji. Mężczyzna był nietrzeźwy, miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. 36-latek odpowie za wprowadzenie w błąd służb ratunkowych, jest to wykroczenie za które może grozić areszt lub grzywna w wysokości 1,5 tysiąca złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?