Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pińczowianka wyjątkowym rękodzielnikiem. Zamiast zmarszczek i lat liczy... słomki

Agata Chrobot
Zamiast zmarszczek, lat i kilogramów, liczę słomki - tak mówi o sobie Halina Zarzycka z Pińczowa, studentka Uniwersytetu Trzeciego Wieku, która daje gazetom drugie życie. Robi z nich papierową wiklinę, z której powstają wyjątkowe dzieła.

Wszystko zaczęło się od uniwersytetu
- Cztery lata temu zapisałyśmy się z koleżanką do Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Pińczowie. I to była bardzo dobra decyzja, ponieważ to właśnie tam odkryłam swoje talenty, o których nie miałam pojęcia - mówi pani Halina. - Nigdy nie myślałam, że zacznę malować - wydawało mi się to trudne. Dopóki nie zaczął nas uczyć artysta plastyk Andrzej Kozera. To dzięki niemu powstały moje pierwsze obrazy. Później uczyłam się coraz więcej i kupiłam książki z poradami jak rysować. Wspierały mnie dzieci, mąż i znajomi. I tak w tym roku miałam własną wystawę w pińczowskim domu kultury - opowiada pani Halina. - Natomiast podczas kolejnych dwóch lat studiowania dzięki Barbarze Górzyńskiej, która jest jedną z słuchaczek naszego uniwersytetu, dowiedziałam się czym jest papierowa wiklina.

Pasja wymagająca dużo pracy
Halina Zarzycka obecnie tworzy piękne rzeczy z papierowej wikliny. Każdy kosz, wazon, misa, podstawka pod kubek i talerz są wyjątkowe i niepowtarzalne, nie ma dwóch takich samych. Proces tworzenia wymaga wiele pracy i cierpliwości.

- Zaczynam od zebrania gazet. Później tnę je w pasy, a następnie każdy z nich skręcam w cienką słomkę, w określony sposób, aby uzyskać taki kolor jakiego potrzebuję. Każdy kosz, każda rzecz, którą tworzę ma w sobie miłość. Dlatego, że gdy siadam przy kuchennym stole i zaczynam wyplatać słomki myślę o moich dzieciach. Myślę, czy im się to spodoba i czy im się to przyda w domu - opowiada.

Tworzenie przedmiotów z papierowej wikliny to nie tylko pasja, ale sposób na życie pani Haliny. Nad każdą słomką spędza około czterech minut, a czasami wykonuje kosze, które składają się z tysiąca słomek. Stworzyła już ponad 17,5 tysiąca słomek.

- Moja pasja wymaga wiele pracy, zaangażowania i cierpliwości. Robienie słomek i wyplatanie to nie koniec, jeszcze później trzeba pokryć to lakierem akrylowym. Dzięki niemu kosze i inne naczynia są bardzo trwałe i bardzo praktyczne. Mogą posłużyć za misę na owoce, mogą być pojemnikiem na długopisy, osłonką na doniczki, ozdobą na Boże Narodzenie, święta wielkanocne lub kosmetyczką. Każda rzecz, którą wykonuję jest niepowtarzalna, bo nie ma dwóch jednakowych papierowych słomek. Myślę, że to jest właśnie ich urok - kiedy kolor biały jest taki jakby perłowy i kiedy widać literki artykułów... - mówi pani Halina i zaprasza do siebie te osoby, które chciałyby dowiedzieć się więcej o jej dziełach, a także zobaczyć na własne oczy lub nauczyć się jak się je wykonuje.

Humor to podstawa
Pani Halina pisze także wiersze (zdobyła wyróżnienie w pińczowskim konkursie Pięć S(ł)ów w 2016 roku za „Legendę dla wnuczka”) i maluje. Tym co ją wyróżnia jest ogromne poczucie humoru. - Podziękowania należą się mojemu mężowi za pomoc w wykończeniach moich wiklinowych dzieł, a także za to, że nie gniewa się, gdy po nocy pieszczę słomki gazetowe, a nie jego - mówi ze śmiechem Halina Zarzycka.

ZOBACZ TAKŻE: 60SekundBiznesu - o sponsoringu w piłce nożnej

(Źródło:vivi24)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie