Wiosenne pożary traw to problem, z którym od lat nie potrafią sobie poradzić ani strażacy, ani policja. Nie skutkują apele ani akcje edukacyjne, nawet apele proboszczów nic nie dają. Podpaleń wcale nie ubywa.
- Liczyliśmy, że w związku z zakazem wychodzenia w tym roku będzie mniej pożarów nieużytków. Niestety, jest ich nie mniej, niż w poprzednich latach. Codziennie przynajmniej kilka razy jeździmy do akcji - mówi brygadier Michał Ślusarczyk, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku.
W tym roku tylko do środy strażacy do gaszenia płonących traw wyjeżdżali już 94 razy; 56 razy w marcu i 33 w kwietniu. Najwięcej podpaleń miało miejsce na terenie gminy Bliżyn, aż 39. Po 20 pożarów było w gminach Skarżysko - Kamienna i Suchedniów, 11 w gminie Łączna i tylko 4 w Skarżysku Kościelnym. Kolejne dni przyniosły następne przypadki podpaleń.
W Wielką Sobotę strażacy wyjeżdżali do akcji 9 razy, w tym trzykrotnie w okolice wsi Krzyżka w gminie Suchedniów.
W Nadleśnictwie Suchedniów spaliło się 2,5 hektara cennego, jodłowego młodnika. W akcji gaśniczej brało udział 6 jednostek straży pożarnej, leśnicy, pracownicy Zakładu Usług Leśnych, trzykrotnie dokonywano zrzut wody z samolotów. Tylko dzięki nim nie spaliła się większa połać lasu.
"Czyjaś głupota zabiła las i unicestwiła efekt pracy kilku pokoleń leśników. To trzeci pożar w ciągu tygodnia na tym terenie. Najpierw "zapalił się" las prywatny, przedwczoraj o godzinie 22 czujność przypadkowo przejeżdżającego kierowcy (który dosłownie zadeptał zarzewie ognia i powiadomił strażaków) uratowała kawałek lasu. A wczoraj... cóż z dymem poszło 2,5 hektara młodego lasu (...) Mogło być gorzej, dlatego proszę o rozwagę. W całej Polsce jest najwyższy, trzeci stopień zagrożenia pożarowego i ogromna susza (...) pamiętajmy - las rośnie wolno, płonie szybko" - napisał Piotr Fitas, nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów.
Niestety, od lat nie udało się schwytać ani jednego podpalacza. - Przekazujemy policji informacje o pożarach nieużytków, bo są skutkami podpaleń. Dostarczyliśmy też mapę powiatu z zaznaczonymi miejscami, gdzie do pożarów dochodzi regularnie - informuje brygadier Ślusarczyk.
Jak widać, policji to nie wystarcza. Schwytać podpalacza z pewnością nie jest tak łatwo, jak biegacza czy zakochaną parę w lesie nad zalewem rejowskim. Ale skoro regularnie do podpaleń dochodzi w tych samych miejscach, może należałoby zebrać siły - poprosić o pomoc strażaków, myśliwych i leśników, zamontować w wybranych miejscach foto pułapki i kamery. Państwowe służby mają do dyspozycji nawet drony. Gdyby choć kilka razy zasadzki na piromanów się powiodły, a oni sami zostaliby przykładnie ukarani, inni dwa razy zastanowili by się przed sięgnięciem po zapałki.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?