Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Po meczu w Gliwicach ludzie zrobili już pogrzeb"

Dorota KUŁAGA [email protected]
Pod wodzą trenera Marcina Sasala Korona bardzo dobrze radzi sobie na wyjazdach - w tym sezonie nie przegrała na boisku rywala.
Pod wodzą trenera Marcina Sasala Korona bardzo dobrze radzi sobie na wyjazdach - w tym sezonie nie przegrała na boisku rywala. fot. Kamil Markiewicz
Piłkarze Korony Kielce po jedenastu kolejkach są wiceliderem ekstraklasy. W sobotę wygrali w Gdańsku z Lechią 1:0 i w tym sezonie w lidze nadal są niepokonani na boiskach rywali.

Dorota Kułaga: * Jak z perspektywy trzech dni ocenia pan występ swojej drużyny w Gdańsku?
Marcin Sasal: - Zagraliśmy poprawnie taktycznie. Mieliśmy też sporo szczęścia, którego zabrakło w innych meczach. Dopisało nam zwłaszcza w tej sytuacji po strzale Lukjanovsa, kiedy piłka odbiła się od słupka, a później od pleców Radka Cierzniaka, ale nie wpadła do bramki. W takich sytuacjach decydują milimetry. Gdyby Radek miał inne ułożenie ciała, to piłka mogłaby wpaść do bramki i mecz potoczyłby się inaczej. Ale szczęście było z nami. Być może Lechia miała przewagę, ktoś podkreślił, że miała 44 dośrodkowania. Ja też mogę tak ustawić zespół, że będziemy grali na wrzutki. Zrobimy ich sto, ale nic z tego nie wyniknie. Najważniejszy jest wynik. Wiedzieliśmy, że Lechia ma groźne boki, staraliśmy się je zneutralizować i dzięki temu udało się na trudnym terenie wywalczyć trzy punkty.

* ...Mimo że zagraliście bez kilku podstawowych zawodników - Zbigniewa Małkowskiego, Andrzeja Niedzielana, Nikoli Mijailovicia i Hernaniego.
- Ale część zawodników godnie zastąpiła tych rzekomo podstawowych, chociażby Piotrek Malarczyk. Czekają na swoją szansę, jak ją dostają, to jedni ją wykorzystują, drudzy nie. Piotrek ją wykorzystał. Zresztą obserwuję też innych zawodników. Nie mamy tylko jedenastu piłkarzy, ale znacznie więcej. Nie musimy drżeć o wynik, jak ktoś wypada z powodu kontuzji czy kartek.

* Wcześniej piętą achillesową Korony były mecze na wyjazdach. Od pewnego czasu radzicie sobie jednak znakomicie - na boisku rywala ostatnio przegraliście 3 kwietnia.
- Pamiętam, że po meczu z Piastem Gliwice w poprzednim sezonie (Korona przegrała 0:1 - przyp. red.) wszyscy zrobili pogrzeb, dotyczyło to też mnie. Wiele osób myślało wtedy, że po tej porażce Korona spadnie z ekstraklasy. Nie tylko nie spadła, ale od tego czasu na wyjeździe nie przegrała. Jakoś sobie radzimy z psychiką. Zawodnicy są odporni na pewne rzeczy, dobrze nam się układa gra na wyjazdach. Ale trzeba też przyznać, że terminarz jest taki, iż z niektórymi mocnymi zespołami nie graliśmy ostatnio na wyjazdach. Dlatego trzeba do tego podejść spokojnie, nie ekscytować się za bardzo, bo w każdej chwili można przegrać. W tym sezonie jest tak, że Jagiellonia Białystok gra bardzo dobrze u siebie, my dobrze na wyjazdach, niech tak będzie.

* Teraz czeka was kolejny daleki wyjazd, w sobotę zagracie z Arką Gdynia. Na ten mecz również wybieracie się pociągiem?
- Jest pewien problem z powrotem do Kielc. Pociąg z Gdyni jest o 21.10, a mecz skończy się około 21. Nie zdążymy więc na pociąg powrotny. Dzisiaj rozwiążemy sprawę, w poniedziałek nie można było tego zrobić ze względu na Wszystkich Świętych. Trzeba znaleźć takie wyjście z tej sytuacji, żeby drużyna korzystnie się zaprezentowała. Ja cieszę się z terminarza, bo następny mecz z Jagiellonią Białystok gramy w niedzielę, więc będzie więcej czasu na odpoczynek. Zresztą gdybyśmy mieli grać w piątek, to też byśmy sobie poradzili. Nie ma co narzekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie