Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Włodzimierza Sterkowicza. Była rodzina, wykładowcy i studenci UJK, trenerzy. Piękna homilia, wzruszające pożegnanie [ZDJĘCIA]

Dorota Kułaga
Dorota Kułaga
Msza żałobna w intencji Włodzimierza Sterkowicza odprawiona została w kościele Świętego Stanisława Biskupa Męczennika na Barwinku w Kielcach.
Msza żałobna w intencji Włodzimierza Sterkowicza odprawiona została w kościele Świętego Stanisława Biskupa Męczennika na Barwinku w Kielcach. Fot. Dawid Łukasik
Rodzina, przyjaciele, wykładowcy i studenci Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, zawodnicy, trenerzy uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych Włodzimierza Sterkowicza. Msza żałobna odprawiona została w kościele Świętego Stanisława Biskupa Męczennika na Barwinku w Kielcach, dalsze uroczystości pogrzebowe na Cmentarzu Starym.

Włodzimierz Sterkowicz zmarł w czwartek, 25 marca, nad ranem w szpitalu we Włoszczowie. Przegrał walkę z koronawirusem. Był znanym i cenionym trenerem, nauczycielem akademickim, pracował na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Miał 65 lat.

Mszę żałobną odprawił ksiądz Przemysław Filipkiewicz, wikariusz w parafii świętego Stanisława Biskupa Męczennika, razem z nim koncelebrował ją i homilię wygłosił ksiądz diakon Damian Liwocha, który jako student Uniwersytetu Jana Kochanowskiego miał zajęcia z Włodzimierzem Sterkowiczem. Przez pewien czas był też kierownikiem drużyny futsalowej, którą prowadził niezwykle lubiany przez studentów nauczyciel akademicki.

- Kochany trenerze Włodku, dziś stajesz u bram nieba. Ślemy nasze modlitwy za Ciebie. Ślady Twojego życia, Twojej pracy i obecności wśród studentów i sportowców z pewnością pozostaną w nas na zawsze. Sport, piłka nożna, narty, ale przede wszystkim wrażliwość i oddanie dla młodego człowieka. Dziękujemy za to co dla nas wszystkich zrobiłeś i za to, że tak naprawdę nas wszystkich po ludzku kochałeś. Dziękuję dziś Panu Bogu za to, że mogłem Cię spotkać osobiście, że pod Twoim kierunkiem mogłem wzrastać i kształtować. Dziękuję za przykład Twojego życia, ale przede wszystkim świadectwa wiary. Jezusa nigdy się nie wstydziłeś i w Nim szukałeś oparcia - mówił w pięknej, osobistej homilii ksiądz diakon Damian Liwocha, który dziękował trenerowi za to, że był tez wychowawcą i swoim życiem dawał świadectwo wiary.

W pogrzebie, oprócz rodziny, uczestniczyli wykładowcy i studenci Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Byli też dziennikarze, piłkarze, futbolistki, trenerzy, między innymi Ireneusz Pietrzykowski. Ze względu na obostrzenia spowodowane koronawirusem do świątyni mogło wejść sto osób. Pozostali uczestniczyli w tej uroczystości stojąc na placu przy kościele.

- Dlatego Panie Jezu Chryste, Ty powiedziałeś „Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności”, proszę przyjmij naszego brata Włodzimierza, który przez całe życie szedł za Tobą, do domu Twojego Ojca. W dobrych zawodach wystąpił, bieg ukończył, wiary ustrzegł. Na ostatek odłożono mu wieniec sprawiedliwości…Zatem niech będzie tam gdzie Ty jesteś i gdzie króluje Twoja Matka - zakończył homilię ksiądz diakon Damian Liwocha.
Włodzimierz Sterkowicz pochodził z Krakowa. Od 1985 roku pracował w Kielcach na obecnym Uniwersytecie Jana Kochanowskiego, wcześniej Akademii Świętokrzyskiej i Wyższej Szkole Pedagogicznej. Był nauczycielem akademickim i trenerem piłki nożnej, trenował wiele roczników, osiągał z nimi duże sukcesy. W ostatnim czasie odnosił sukcesy z drużyną futsalu Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Włodzimierz Sterkowicz był wielką osobowością, autorytetem dla studentów i sportowców. Zawsze w świetnej kondycji, uśmiechnięty, życzliwy. Taki pozostanie w pamięci i w sercach osób, które spotkały Go w swoim życiu.
[b]Cała homilia, którą wygłosił ksiądz diakon Damian Liwocha

Zgromadziła nas dziś osoba naszego drogiego śp. Włodzimierza Sterkowicza. Jego śmierć dotknęła głębokim bólem żonę Ewę, córki, wnuczki, rodzinę bliższą i dalszą, przyjaciół, sąsiadów, znajomych, kieleckie środowisko studenckie i sportowe. Informacje o śmierci drogiego nam wszystkim śp. trenera Włodzimierza ze smutkiem przyjął także Bp Marian Florczyk, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa sportowców. W Jego imieniu przesyłam wyrazy współczucia zarówno rodzinie, bliskim jak i wszystkim studentom, wychowankom, którym śp. trener Włodzimierz służył i pomagał przez tyle lat. Ksiądz Biskup dziękuje za jego prace na rzecz środowiska studenckiego i sportowego, a dziś łączy się z nami duchowo i zapewnia o swojej modlitwie.
1. Drodzy, stoimy smutni, zamyśleni. Kierujemy nasze oczy na krzyż u stóp, którego postawiliśmy doczesne szczątki naszego brata Włodzimierza. Postawiliśmy je u stóp krzyża, bo jego życie od początku z krzyżem było związane. Już w dniu chrztu usłyszał „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Znakiem krzyża otrzymywał odpuszczenie grzechów, znak krzyża pobłogosławił związek małżeński z żoną Ewą. I my dziś przychodzimy przed krzyż Jezusa Chrystusa, przed oblicze Boga Ojca, który daje życie i je podtrzymuje, podziękować za dar życia śp. Włodzimierza. Przy krzyżu nikt nie rozpacza, bo na krzyżu zrodziło się nowe życie. Na krzyżu została pokonana śmierć.

Tak wiele religii świata, tak wiele nurtów filozoficznych poświęcało wiele rozważań ludzkiemu umieraniu. Ale nigdy do końca nie udało się im rozwiązać faktu śmierci i związanych z nią cierpień. Dopiero Jezus Chrystus, przychodząc na świat w ludzkiej naturze, swoim życiem, nauką, cierpieniem, a zwłaszcza Śmiercią i Zmartwychwstaniem, rzucił nowe spojrzenie na sens cierpienia, choroby, umierania... Do sióstr Łazarza opłakujących śmierć ich brata powiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. Stanął wtedy Jezus przed Martą i nazwał siebie Zmartwychwstaniem i Życiem. Staje dziś w liturgii przed nami i mówi o zmartwychwstaniu: „A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. Są to słowa nadziei, nadziei chrześcijańskiej a nie tragizmu i bezsensu... Lecz nadzieja zmartwychwstania domaga się życia na wzór Chrystusa.

2. Jezusowe życie, jako wzór dla naszego, obejmowało: Wypełnienie woli Ojca – „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją”. Wymagało to od Chrystusa wiele poświęcenia, wyrzeczenia i trudu. Chrystus spełnił to wszystko do końca bez narzekania. Dlatego mógł powiedzieć: „Wykonało się”. Także śp. Włodzimierz od momentu chrztu św. wypełniał wolę Ojca, wzrastał w wierze, którą pogłębiał przez Komunię świętą czy sakrament pokuty. To przed ołtarzem Jezusa ślubował żonie miłość i wierność. Przed ołtarz przynosił do chrztu dzieci i wnuki.

Jezusowe przejście przez ziemię bez wątpienia powinno być wzorem dla naszego życia. Sam przecież Piotr mówi o Jezusie: „Przeszedł On dobrze czyniąc przez ziemię” (Dz 10, 38). Na Sądzie Ostatecznym nie zapyta się Pan Bóg kto kim był za życia? Jaką spełniał władzę? Ile dorobił się bogactw? Zapyta o dobro czynione dla drugiego człowieka będącego w potrzebie. Ogromne dobro dla wszystkich czynił także śp. Włodzimierz. Przeżywając swoją ziemską pielgrzymkę pragnął tworzyć dobro. Wyrazem tej troski jest rodzina, ta najbliższa, ale i studencka. Od 1985 roku pracował w Kielcach na obecnym Uniwersytecie Jana Kochanowskiego, wcześniej Akademii Świętokrzyskiej i Wyższej Szkole Pedagogicznej. Był nauczycielem akademickim i trenerem piłki nożnej, trenował wiele roczników, osiągał z nimi duże sukcesy. Zawsze cenił pracowitość, szlachetność, ofiarność. Jego pracowite ręce zbudowały prawdziwie chrześcijański dom rodzinny, ale i dawały poczucie bezpieczeństwa setkom studentów. Dziś jego spracowane ręce „owijamy” także modlitwą różańcową, gdyż często go trzymał i modlił się nim. Dla niego najważniejsze nie były dobra materialne, ale rodzina, przyjaciele, studenci i wiara.

Jezusowe życie - jako wzór dla nas - ubogacone było modlitwą. Modlitwa była potrzebą serca śp. Włodzimierza, ale także źródłem pokrzepiającym siły w chwilach trudnych. Drogą modlitwy i zawierzenia podążał śp. trener Włodzimierz. Codziennie robił znak krzyża, posilał sakramentami, głosił Boga swoim życiem. Przechodząc przez ziemię łączył się z Bogiem modlitwą. W niej szukał mocy i duchowego wzrostu.
Jezusowe życie jako wzór dla naszego chrześcijańskiego życia, było mężnym znoszeniem wszelkich cierpień czy to natury moralnej, czy fizycznej. Choć sam nie miał grzechu, wziął na siebie grzechy wszystkich ludzi wszystkich czasów, aby za nie zadośćuczynić Bogu i wysłużyć utraconą przez grzech łaskę. W ostatnich dniach życiowej pielgrzymki Chrystus wprowadził śp. Włodzimierza na Golgotę choroby. Wówczas gasnącymi oczyma szukał Jego krzyża, aby nim wsparty mógł godnie umierać. Do takiej śmierci przygotował się przez cały swój pobyt na ziemi.

3. Drogie Siostry, drodzy Bracia!
Wszyscy obecni na tej żałobnej Mszy świętej przeżywamy swoją drogę przez życie. Czas jej nie jest nam znany. Znamy natomiast zadanie, do którego jesteśmy wezwani przez Boga. Powinniśmy swoje życie wypełnić wolą Bożą. W codziennym rozmodleniu dążyć do zjednoczenia z Nim. Każde dobro spełnione w życiu jest przygotowaniem się do szczęśliwej śmierci, a każdy grzech groźbą dramatu wiecznego potępienia.
Spotkane cierpienie chociaż boli, to oczyszcza, pogłębia duchowo i jest zadośćuczynieniem za grzechy. W przeżywaniu śmierci śp. trenera słowa Chrystusa „Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności” (J 8, 12) nabierają głębokiego realizmu i mobilizują do pójścia nie za głosem świata, ale za światłem Ewangelii. Jezus przecież przyjmuje każdego, kto do Niego przychodzi. Dziś może drogi komuś z nas się pomieszały, może ktoś z nas stracił dobry kierunek życiowy, może dzisiejsza uroczystość i świadectwo życia trenera Włodzimierza pomoże wrócić do Jezusa.

Kochany trenerze Włodku, dziś stajesz u bram nieba. Ślemy nasze modlitwy za Ciebie. Ślady Twojego życia, Twojej pracy i obecności wśród studentów i sportowców z pewnością pozostaną w nas na zawsze. Sport, piłka nożna, narty, ale przede wszystkim wrażliwość i oddanie dla młodego człowieka. Dziękujemy za to co dla nas wszystkich zrobiłeś i za to, że tak naprawdę nas wszystkich po ludzku kochałeś. Dziękuję dziś Panu Bogu za to, że mogłem Cię spotkać osobiście, że pod Twoim kierunkiem mogłem wzrastać i kształtować. Dziękuję za przykład Twojego życia, ale przede wszystkim świadectwa wiary. Jezusa nigdy się nie wstydziłeś i w Nim szukałeś oparcia.

Dlatego Panie Jezu Chryste, Ty powiedziałeś „Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności”, proszę przyjmij naszego brata Włodzimierza, który przez całe życie szedł za Tobą, do domu Twojego Ojca. W dobrych zawodach wystąpił, bieg ukończył, wiary ustrzegł. Na ostatek odłożono mu wieniec sprawiedliwości…Zatem niech będzie tam gdzie Ty jesteś i gdzie króluje Twoja Matka. Amen.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie