Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokazali, jak dawniej koszono, suszono i składowano siano. W Tokarni odbyły się tradycyjne sianokosy

Bartłomiej Bitner
Bartłomiej Bitner
Zespół Obrzędowy „Kowalanki” dał w niedzielę w skansenie w Tokarni pokaz, jak w dawnej polskiej wsi wyglądały sianokosy.
Zespół Obrzędowy „Kowalanki” dał w niedzielę w skansenie w Tokarni pokaz, jak w dawnej polskiej wsi wyglądały sianokosy. Dawid Łukasik
Jak w XIX wieku wyglądały na wsi sianokosy? Można było to zobaczyć w niedzielę, 8 lipca, na terenie skansenu w podkieleckiej Tokarni, gdzie Zespół Obrzędowy „Kowalanki” z Kowali dał pokaz „kośby” – tradycyjnego koszenia.

Inscenizacja rozpoczęła się wyjściem z domu na łąkę, a następnie koszeniem, klepaniem kosy, przewracaniem siana i formowaniem stogów. Czynnościom tym towarzyszyło śpiewanie tradycyjnych pieśni związanych z sianokosami. Zresztą samo wyjście na łąkę rozpoczęło się pieśnią „Na moim podwórku”.

Za koszenie odpowiedzialni byli mężczyźni. Tylko im było wolno chwytać za sierp czy kosę i żąć trawę. – Taki był przesąd, żeby, jak to mówili dawniej na wsi, baby nie kosiły. Uważali, że jak tak się stanie, to potem siano spleśnieje, a zwierzęta domowe zaatakują choroby – mówi Jadwiga Brzoza, przewodnicząca Zespołu Obrzędowego „Kowalanki”, która takimi ciekawostkami związanymi z dawnymi ludowymi zwyczajami okraszała oglądającym sianokosy widzom.

Co zatem robiły kobiety? Brały grabie i grabiły. Robiły to bardzo prostymi narzędziami, nawet rozwidlonymi kijami. – A przeważnie, to rozrzucały trawę rękami. Dawniej na wsi, a mówimy tu o XIX wieku, była bieda ze sprzętami potrzebnymi do pracy w polu. Często bywało tak, że ludzie robili byle jakie kosy czy grabie, byle tylko służyły – dodaje Jadwiga Brzoza.

W XIX wieku, jak mówią pielęgnujące tradycje polskiej wsi „Kowalanki”, kobiety szły w pole na sianokosy nawet tuż po porodzie. – Nie miały tak pięknie, jak dzisiaj. Bywało tak, że matka niedługo po urodzeniu dziecka zawijała je w tobołek i brała na miedzę, by pomagać chłopom. Takie to były czasy – mówi Barbara Misztal z Zespołu Obrzędowego „Kowalanki”.

W sianokosach uczestniczyły także dzieci. Nieprzypadkowo. „Kowalanki” dbają, by młode pokolenie nauczyło się pewnych obrzędów i przekazywało je potomkom. – Dlatego wciągamy w nasze inscenizacje najmłodszych, żeby się uczyły i zapamiętywały, jak ich praprababcie czy prapradziadkowie żyli i co robili na wsi – podkreśla Jadwiga Brzoza.

Około półgodzinne pokazy sianokosów odbyły się w niedzielę dwukrotnie. Za każdym razem przyglądała się im liczna grupka turystów, którzy zostali poczęstowani – zgodnie z klimatem spotkania z cyklu „Rodzinne niedziele w skansenie” – zsiadłym mlekiem oraz kaszą ze skwarkami.

Imprezie towarzyszyła wystawa sprzętu służącego niegdyś do koszenia, suszenia i składowania siana: kos, osełek, babek oraz kosiarek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie