W każdym nadleśnictwie skontrolowano (prowadząc naganki) po 10 procent powierzchni, w wybranych losowo miejscach. W przypadku Nadleśnictwa Skarżysko „przebadanie” 2100 hektarów wykazało obecność 13 sztuk. W pędzeniach wzięło udział 260 osób. W Nadleśnictwie Suchedniów sprawdzenie trzech tysięcy hektarów zakończyło się policzeniem 15 dzików. W Polsce wyszło średnio pół dzika na sto hektarów - czyli tyle, ile według unijnych zaleceń jest liczbą bezpieczną, by nie nastąpił masowy afrykański pomór świń. Do statystycznych danych z ostrożnością podchodzą zarówno leśnicy, jak i myśliwi. Panuje przekonanie, że dzików w rzeczywistości jest znacznie więcej. Liczenia zalecono w czasie, kiedy spotkać dziki jest trudniej niż wiosną.
- W pędzenia zaangażowano mnóstwo ludzi i pewnie było ono kosztowne. Taniej, a na pewno dokładniej, można było przeprowadzić liczenia za pomocą dronów z kamerami termowizyjnymi - uważa pragnący zachować anonimowość myśliwy. O wynikach Janusz Paczesny, łowczy koła Polskiego Związku Łowieckiego "Leśnik" w Suchedniowie mówi - to statystyka, w niektórych nadleśnictwach nie natrafiono na ani jedną sztukę. Wszyscy wiedzą, że dziki są. Ale trzeba ich szukać bliżej ludzkich osiedli, a nie w głębi lasów, szczególnie, że u nas unikają one wilków - mówi Janusz Paczesny. Członkowie jego koła rocznie strzelają średnio 30 dzików na obszarze 4,5 tysiąca hektarów suchedniowskich lasów. - Jak podają na swojej stronie internetowej Lasy Państwowe, w całej Polsce naliczono ponad 144 tysiące dzików. W akcji brało udział 85 tysięcy osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?