Polski gang w Wielkiej Brytanii. Zwabiali rodaków na Wyspy i robili z nich niewolników

Kusili Polaków dobrymi zarobkami w Wielkiej Brytanii. Wabili głównie bezdomnych, uzależnionych od alkoholu i tych, którzy wyszli niedawno z więzienia.

Na Wyspach traktowani byli przez polski gang niczym niewolnicy. Musieli pracować po kilkanaście godzin dziennie, dostawali za to mniej niż pół funta zapłaty, oddawali też zasiłki, o które musieli się starać.

Policja brytyjska rozbiła w końcu polski gang, mógł on zmuszać do niewolniczej pracy nawet 440 rodaków. Takiej afery nie było nie tylko na Wyspach, ale w całej Europie. - Nie mieliśmy z czymś takim jeszcze do czynienia- mówili brytyjscy sędziowie.

„Parszywą ósemkę”, bo tyle osób liczył polski, tworzyły osoby ze sobą spokrewnione. Rozpoczęli proceder w roku 2012 i przez kolejne lata zmuszali rodaków do nieludzkiej pracy. Gang tworzyli Marek B., Ignacy B., Wojciech N., Justyna P., Julianna Ch., Jan S., Marek Ch. i Natalia Ż. Poszkodowani mieli od 17 do 60 lat i pracowali przy hodowlach drobiu, w sortowniach śmieci i na farmach w wielu brytyjskich miejscowościach.

Dniówka wynosiła równowartość 2.5 zł! Gangsterzy tłumaczyli, że pracujący muszą najpierw spłacić długi: transport, wyżywienie, noclegi, itd. Tymczasem Polacy mieszkali w nieludzkich warunkach, niekiedy na kilku przypadał jeden materac, w mieszkaniach były myszy i szczury, niektórzy musieli się myć w przydrożnych rowach. Oporni i krytykujący warunki byli przez bandziorów bici i zastrasza ni. A ponieważ ofiary najczęściej nie znały języka angielskiego i miejscowych zwyczajów, byli bezwolni, nie chcieli ryzykować pobicia.

Cały proceder, jak ustalili śledczy, został starannie przygotowany, najpierw odbierano ściągniętym na Wyspy Polakom paszporty, potem na ich nazwiska zakładano konta bankowe, zgłaszano ich również do ubezpieczenia. Kiedy któryś z niewolników, wyrzucano go na bruk. Kiedy zaś jedna z ofiar zmarła, jeszcze przed przyjazdem karetki pogotowia, zabrano jej wszystko, by uniemożliwić identyfikację.
Kiedy niewolnicy żyli w skrajnej nędzy i poniżeniu, ich „ pracodawcy” zbili na tym procederze fortunę. Sami pławili się w luksusach, ochłapy były dla reszty. Brytyjscy śledczy szacują, że na wykorzystywaniu rodaków z polski gang zarobił 2 miliony funtów, około 10 milionów złotych.

Śledztwo było bardzo trudne, rozpoczęło się w 2015 roku i w końcu sprawa trafiła do sądu w Birmingham. Sygnały o przestępstwie napływały do organizacji Hope For Justice (zajmującej se między innymi takimi przestępstwami) już cztery lata temu. Ośmioro Polaków trafiło za kraty w 2017 roku i po jakimś czasie stanęli przed sądem. Szokujące było to, że z tej ogromnej masy pokrzywdzonych przez nich ludzi zeznawało tylko 50. Dlaczego tak mało? Przypuszcza się, że część pokrzywdzonych wróciła do kraju i nie chcieli wracać do tych koszmarnych lat. Inni z kolei, bali się zeznawać, wreszcie kolejnych poszkodowanych, mimo starań policji, nie udało się odnaleźć.

Odbyły się już w tym roku dwa procesy w tej bulwersującej sprawie. W pierwszym Marek Ch., Natalia Ż., Marek B., Julianna Ch. i Justyna P. dostali kary od 4,5 do 11 lat więzienia. W drugim procesie sądzono Wojciecha N.( dostał 5.5 roku więzienia) oraz szefa gangu, Ignacego B.. który został skazany na 11 lat. Ten ostatni szpanował swoim luksusem, jeździł bentleyem, pojawiał się w najdroższych lokalach. Mówiono, że prawdziwym macherem tego interesu były jednak jego żona, wspomniana Justyna P. Jej sąd w Birmingham wymierzył 8 lat więzienia. Co ciekawe, cała ósemka oficjalnie żyła z... zasiłku socjalnego.