Polskie i zagraniczne specjały na "Sienkiewce". Ruszył jarmark z okazji Święta Kielc [WIDEO, ZDJĘCIA]

Ciasteczka "Kominki" i langosz od Węgrów, a także wędzone wędliny z Litwy i suszone owoce z Niemiec to tylko niektóre rarytasy, jakie można kupić na kieleckim deptaku. Tradycyjnie popularnością cieszą się też pajdy chleba z domowym smalcem. Kilkadziesiąt straganów będzie do niedzieli kusiło wyjątkowymi produktami. - Kielce to bardzo pikne miasto. I ludzie też są fajni. Wszyscy już mnie kojarzą z poprzednich lat i wiedzą, że oferuję sprawdzone sery - mówi Piotr Puchała z Zakopanego, który na co dzień sprzedaje swoje oscypki w rodzinnym mieście. W Jarmarku Kieleckim uczestniczy już piąty raz. Święto Kielc 2014 - zobacz program Większości specjałów z jarmarku nie znajdziemy w lokalnych sklepach i supermarketach. Na ulicy Sienkiewicza szczególną uwagę przyciągają węgierskie produkty. Za ciastko "Kominek", czyli tradycyjny węgierski kołacz, zwany także kurtoszem, zapłacimy 10 złotych. Dostępne są z posypką orzechową, z cynamonem, wanilią, kakao i kokosem. Z kolei Isztwan z Węgier oferuje langosza, czyli węgierski placek z różnymi dodatkami, jak czosnek i ser. Za placek bez dodatków zapłacimy 10 złotych. Na deptaku co chwilę można spotkać kogoś z pajdą chleba ze smalcem. Można ją dostać za 4-5 złotych. Bochenek chleba o wadze trzech kilogramów kosztuje od 16 do 22 złotych, a za 250 gram smalcu zapłacimy około 6 złotych. Oblegane jest też chyba najbardziej egzotyczne stoisko. Ania i Agnieszka przyjechały specjalnie do Kielc z Berlina. Panie proponują kandyzowane i suszone owoce. Wśród nich kumkwat, czyli japońska mandarynka, papaya, daktyle, mango, morwa, figi, kiwi, czy ananas. - Chyba kusimy przechodniów kolorami i smakami - śmieje się Ania z firmy berlińskiej Trockenfrüchte. Swoje produkty artystyczne i kulinarne oferują też goście z Wilna. Do ich dyspozycji jest trzynaście stoisk wzdłuż ulicy Staszica.