Choć produkcja tu pomniejszyła się o małe gospodarstwa, to powiat jędrzejowski nadal przoduje w produkcji trzody chlewnej. Wedle danych Świętokrzyskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa liczba stad w tym roku wynosi 2 677, a sztuk - 107 701. W 2009 roku liczba stad sięgała tu 2 928.
-Powiat jędrzejowski jest dwunastym w kraju pod względem liczebności produkcji trzody - przekazuje Wiesław Ciosk, główny specjalista do spraw produkcji rolnej w oddziale terenowym Świętokrzyskiej Izby Rolniczej w Jędrzejowie. - Małych stad już nie ma, koszty bioasekuracji przeciw wirusowi afrykańskiego pomoru świń są dla nich zbyt duże. Druga sprawa, spada cena żywca, co właścicieli stad przygniata. Coraz więcej ludzi chce rezygnować z hodowli - mówi rolnik i członek zarządu Świętokrzyskiej Izby Rolniczej Zdzisław Wójcik.
- ASF jest za miedzą, strach jest ogromny - zaznacza. Dzik, u którego wykryto wirusa został potrącony przez auto w końcu października tuż przy wschodniej granicy Świętokrzyskiego, strefę ochronną wprowadzono w pięciu gminach powiatów sandomierskiego i opatowskiego. - Trzeba się mocno przygotować, bo jesteśmy na terenie, który jest zagłębiem trzodziarstwa w regionie - podkreśla. - My robimy wszystko, by wirus do nas nie dotarł, dostosowaliśmy się do wymogów zabezpieczenia gospodarstw przed ASF, jakie narzucili na nas ministerstwo rolnictwa i weterynaria. I uważam, że roznoszeniu choroby najmniejsza wina jest rolnika. Głównym wektorem w roznoszeniu wirusa jest dzik, nie jesteśmy wstanie sprawdzić, czy pasza, którą zwozimy z pola jest wolna od wirusa, nie wiemy jak jest z paszą, którą kupujemy. A przecież musimy zwierzętom podawać żywność - tłumaczy Zdzisław Wójcik apelując o zwiększony odstrzał dzików, większą ochronę ze strony rządu, badanie pasz.
Jarosław Mikołajczyk, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach przekazuje, że myśliwi postępują zgodnie z nałożonymi wytycznymi. Od kwietnia do grudnia odstrzelono 2394 sztuk dzików w całym okręgu, do którego zalicza się powiat. Do końca marca mają doprowadzić do stanu 1 dzik na tysiąc hektarów.
- ASF to nie wszystko. Cena 3,80, czy 3,90 netto za kilogram to rozpacz. Jeśli nie zahamuje się importu, a mięso zza granicy nas dziś zalewa, my nie będziemy mieć po co produkować i przestaniemy. Trzeba mieć na uwadze, że nasi rolnicy dbają o chów, dostarczają znakomitej jakości mięso. Dlatego apelujemy do rządu o reakcję na zbyt duży import, potrzebna jest interwencja - mówi działacz izby rolniczej. - Wystąpiliśmy już kilkakrotnie o dopłaty do stada podstawowego. Łatwo policzyć, że przy takiej liczbie gospodarstw w kraju, pomoc kosztowałaby 150 - 200 milionów w skali roku. To nie jest dużo, a pozwoliłoby na zachowanie rodzimej produkcji i zahamowanie nieuczciwego importu i cen. Rolnicy duńscy, niemieccy mają inny system dopłat niż my i dziś nie jesteśmy wstanie z nimi konkurować. Bez takich dopłat, bez pomocy, sprawa skończy się klęską dla rodzimych hodowców trzody - podkreśla.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. SKLEPY WYCOFUJĄ SIĘ ZE SPRZEDAŻY ŻYWYCH KARPI
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
