Krótka historia Państwa Markiewiczów
Pani Irena w tym roku skończy 80, a Pan Marian - 86 lat. Poznali się właśnie w Tumlinie. Często widywali się w kościele a po pewnym czasie zaczęli się spotykać poza nim. Po dwóch latach znajomości zdecydowali się wziąć ślub i założyć rodzinę. Dziś mają czwórkę dzieci siedmioro wnuków i jednego prawnuka, a drugi w drodze. Swoją 60 rocznicę małżeństwa świętują właśnie w gronie najbliższych. Sami swoi - mówi Pan Marian.
- Rodzice mieli ciężkie życie w młodości - wspomina córka państwa Markiewiczów, Halina. - Opowiadali nam, że kiedy brali ślub gdzieś pod pobliskim lasem to później musieli iść na drugi koniec wsi by prosić gości. I mamusia z tym welonem 15 kilometrów szła, bo kiedyś, w małych miejscowościach, był taki zwyczaj, że się chodziło do gości i prosiło się ich dwa razy. Mamusia mówi, że nigdy tego dnia nie zapomni!- dodaje.
Początki młodej pary
Jak przyznają jubilaci, początki nie były proste. Państwo Markiewiczowie, jako młode małżeństwo sami musieli się wszystkiego dorobić. Zaczęli więc od wybudowania domu na rodzinnej działce Pani Ireny. Z czasem przyszło pierwsze dziecko, drugie i tak rodzina Markiewiczów się rozrosła.
- Jak żeśmy się pobrali to byliśmy na tak zwanym komornym i tak mieszkaliśmy dwa lata. - wspomina Pan Marian - Potem przeprowadziliśmy się do domu rodzinnego mojej żony. W roku 1965 zaczęliśmy budować własny dom i na Mikołaja w roku 1970 się wprowadziliśmy. - dodaje.
- Nie mieliśmy nigdy tak bogato. Nie zawsze mogliśmy posłać dzieci na wycieczkę, ale pod tym względem były one bardzo wyrozumiałe - mówi Pani Irena. - Wszystkiego dorabialiśmy się sami. Moi rodzice zmarli, gdy miałam 14 lat, dlatego nie miałam kogoś w rodzinie kto byłby w stanie pomóc mi przy dzieciach. Ale zawsze mogłam liczyć na swoje sąsiadki - wspomina. - A jak mi troszkę dzieci podrosły to zaczęłam szyć. Nigdy się szycia nie uczyłam, ale to robiłam. I chociaż w ten sposób ludziom pomogłam, bo a to spodnie uszyłam, a to sukienkę - wylicza.
Markiewiczowie w oczach córek
Państwo Markiewiczowie mają bardzo dobry kontakt z rodziną. Większość ich dzieci wyprowadziła się z Tumlina, ale pozostali na terenie województwa świętokrzyskiego. Dzięki temu rodzina często się widuje i nie narzeka na braki lub utrudnienia w kontaktach.
-Życzę każdemu takich rodziców. Zawsze jak przyjeżdżały do mnie koleżanki to mówiły: Jak Ty masz dobrze, że masz taką wspaniałą rodzinę - opowiada córka Halina. - Nigdy nie zostałam przez nich odtrącona czy było źle, czy dobrze. Zawsze wspierają swoje dzieci i wnuki zarówno finansowo jak i duchowo. Ja nie słyszałam jeszcze od moich znajomych żeby ktoś takich rodziców miał - podkreśla i zapewnia, że jako rodzice dla swoich dzieci starają się być tacy sami. - Staramy się ich wspierać, żeby było u nich tak jak kiedy my byliśmy dziećmi - mówią córki Markiewiczów, Halina i Justyna - Cieszymy się, że są z nami, oby jak najdłużej i żeby wspierali nas jak długo się da - zapewniają.
Jaki jest przepis Państwa Markiewiczów na udany związek ?
Dziś małżeństwo świętuje 60 rocznicę zawarcia sakramentu. Jaką rady mają dla młodych, którzy dopiero wkroczyli na ścieżkę małżeńską?
- Po prostu, żeby była zgoda i pomoc. Nie tak, że mąż pójdzie w pole i będzie pracować, a żona będzie w domu i nie zrobi nic. U nas zawsze, czy w pracy, czy w domu jedno drugiemu pomagało. Mieliśmy też bardzo posłuszne, wyrozumiałe i grzeczne dzieci. Nigdy nie mieliśmy problemów z wychowaniem ich. To też bardzo nam pomogło w zachowaniu zgody w związku - podkreśla.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?