Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożyteczny szkodnik. W świętokrzyskim jest już kilkanaście tysięcy bobrów. Czym skutkuje ich nadmiar? Zobaczcie zdjęcia

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Bóbr - jest ich w Świętokrzyskiem tysiące. Na kolejnych zdjęciach skutki działalności bobrów.
Bóbr - jest ich w Świętokrzyskiem tysiące. Na kolejnych zdjęciach skutki działalności bobrów.
W regionie świętokrzyskim liczba bobrów rośnie w niesamowitym tempie. Jest ich u nas już kilkanaście tysięcy. Ci świetni budowniczowie załatwiają za ludzi kwestię retencji wody, ale i powodują coraz większe szkody, idące w miliony złotych. Jak rozwiązać problem?

Bobry jeszcze w latach 80 – tych XX wieku były w Polsce gatunkiem ginącym, żyły zaledwie w kilku miejscach w kraju. W świętokrzyskim nie było ani jednej sztuki, choć w przeszłości z pewnością u nas żyły, na co wskazuje choćby nazwa rzeki Bobrza.

Warto dodać, że już w XI wieku Bolesław Chrobry zakazał polowań na te zwierzęta, kolejni królowie mianowali urzędników do ochrony żeremi. Mimo to ludzie niemal doszczętnie wytępili bobry.

Prawie 40 lat temu naukowcy rozpoczęli akcję reintrodukcji tego gatunku. Z terenów dawnego Związku Radzieckiego sprowadzono pierwsze bobrze pary, które osiedlano w różnych miejscach kraju. Program przywracania bobrów naturze prowadzono do 1992 roku. Pierwsza rodzina na naszym terenie zasiedliła rezerwat Białe Ługi. Czas pokazał, że reintrodukcja udała się bardziej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Dziś trudno znaleźć miejscowość w naszym regionie, w której nie byłoby bobrów. Widywane są nawet w Kielcach. Zasiedlają wszystkie świętokrzyskie rzeki. Ostatnio żeremie zbudowały we wsi Michniów, tuż za domami. I to w miejscu, gdzie jedynym źródłem wody jest mikroskopijny strumyk.

Liczebność bobrów w świętokrzyskim rośnie w niesamowitym tempie

Liczebność bobrów w świętokrzyskim rośnie w niesamowitym tempie. Z szacunkowych danych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wynika, że jest ich około 13 tysięcy sztuk! Choć może być jeszcze więcej, bo poza wilkami nie mają naturalnych wrogów.

Przyrodnik Łukasz Misiuna podkreśla ważną rolę tych zwierząt w środowisku. Budowane przez nie tamy tworzą rozlewiska i małe zbiorniki wodne, co w czasach deficytu wody w przyrodzie jest bardzo ważne. Bobry zastępują ludzi w „małej retencji” i są w tym znacznie skuteczniejsze. Ich tamy, budowane z gałęzi, darni i kamieni mogą mieć ponad dwa metry wysokości i kilkadziesiąt metrów długości. Są tak mocne, że bez trudu może po nich przejść dorosły człowiek. Mokradła są niezbędne do życia wielu innym zwierzętom. Tam, gdzie pojawiają się bobry, osiedlają się żurawie, bekasy, płazy zyskują miejsca do rozrodu.

Problem małych świętokrzyskich rzek

Czy natura ma z bobrów same korzyści? Niestety, nie. Przy obecnej liczebności, te zwierzęta zmieniają charakter niewielkich rzek i strumieni. Budowane nawet co kilkaset metrów tamy spowalniają przepływ wody, cieki o górskim charakterze zmieniając w zastoiska. To powoduje, że chronione gatunki ryb, jak głowacze, strzeble potokowe, rzadkie u nas pstrągi, oraz minogi tracą swoje siedliska i miejsca rozrodu, bo potrzebują bystrzyn i kamienistego dna. Dodatkowo bobry masowo wycinają drzewa nad brzegami, zapewniające cień. W efekcie woda się nagrzewa i gatunki „górskie” nie mogą tam żyć.

Bóbr w konflikcie z człowiekiem

Coraz częściej dochodzi do konfliktów na linii bóbr – człowiek. Budowane tamy powodują zalewanie pól, największe europejskie gryzonie potrafią w jedną noc przekopać groblę stawu rybnego i spuścić całą wodę, co dla hodowców oznacza potężne straty. Takie sytuacje miały miejsce choćby w okolicy Rudy Malenieckiej. Populacja bobrów jest tak liczna, że zaczęły wycinać nawet drzewa iglaste w lasach, a nawet drzewa owocowe w sadach. Dziś normalnym widokiem są drzewa owinięte stalową siatką, by zabezpieczyć je przed bobrami.

Problem narasta. W regionie świętokrzyskim w 2019 roku za szkody wyrządzone przez bobry państwo wypłaciło nieco ponad milion złotych na odszkodowania. 740 tysięcy za zniszczone groble stawów i 280 tysięcy za szkody w sadach. W 2020 roku ta kwota wzrosła do ponad 1,1 miliona złotych, a w 2021 roku wyniosła 1,3 miliona złotych. Do tego trzeba dodać koszty rozbiórek tam, czym zajmują się Wody Polskie. Dodajmy, bobry potrafią je odbudować w ciągu jednej nocy.

Bobry chronione, ale można polować

Bobry nie są zwierzętami łownymi. Gdyby tak było, odszkodowania wypłacałby Polski Związek Łowiecki. Ale myśliwi mogą na nie polować. Świętokrzyska Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydaje w uzasadnionych przypadkach zgody na odstrzał.

Ekolodzy, którzy też zdają sobie sprawę z ogromnego wzrostu liczebności bobrów, często postulują odławianie, zamiast zabijania. Nie mówią tylko, gdzie je wypuszczać. A bobrów w całej Polsce jest mnóstwo. Regionalna Dyrekcja w 2020 roku wydała zgodę na odstrzał kilkuset bobrów. Efekty były mizerne. Myśliwi upolowali tylko 42 sztuki. W ubiegłym zezwolono na odstrzał 461 zwierząt w okresie od 1 października 2021 do 15 marca 2022 roku. Do tej pory spłynęła tylko część raportów, wynika z nich, że odstrzelono 19 sztuk. Na koniec liczba będzie z pewnością wyższa.

Upolować bobra - trudna sztuka

Jakub Kuszewski, myśliwy z Suchedniowa, przyznaje, że polowanie na bobry jest trudną sztuką, choć sam w tym sezonie strzelił ich pięć.

- U nas nie ma tradycji polowań na te zwierzęta i niewielu myśliwych zajmuje się tym rodzajem łowiectwa. Zwykle polowanie odbywa się nocą, na bagnistych terenach. Nie wystarczy wypatrzeć bobra. Strzelać można tylko wtedy, gdy ma się pewność, że zwierzę będzie można podjąć, czyli, gdy jest na brzegu lub blisko niego. Jeśli decyduję się na strzał, to tylko wtedy, jeśli pozyskane zwierzę można będzie wykorzystać. W Polsce mięso bobra nie jest specjalnie cenione, inaczej niż na Litwie, gdzie kielnie bobrów, czyli ogony, się wędzi, a z mięsa wyrabia kiełbasę. Niegdyś futro tego zwierzęcia było bardzo cenne. Dziś nie ma skupów futer, brakuje też garbarni. Sądzę, że to wszystko powoduje nikłe zainteresowanie myśliwych polowaniem na bobry – wyjaśnia Jakub Kuszewski.

Bóbr, pożyteczny szkodnik

Populację bobrów z pewnością należy redukować, przynajmniej w niektórych miejscach.

- Bobra można nazwać pożytecznym szkodnikiem. Powodują piętrzenie wody, zwalniają jej przepływ. To pomaga w zachowaniu cennych przyrodniczo terenów podmokłych. Magazynują wodę, której w Polsce zaczyna brakować. Słowem - załatwiają za nas sprawę retencji. Szkody dla gospodarki są wymierne. Pożytki dla natury - niewymierne, ale chyba jednak większe od szkód – mówił w wywiadzie dla Echa Dnia Zbigniew Dąbrowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Skarżysko i myśliwy.

Bóbr europejski jest największym europejskim gryzoniem. Łącznie z ogonem może osiągnąć długość ponad metra, przy wadze do 30 kilogramów. Palce tylnych odnóży połączone są błoną pławną, ogon, tak zwana kielnie, przypomina fakturą rybią łuskę. Bobry żyją w pobliżu wód, są doskonałymi pływakami. Mogą wytrzymać pod wodą nawet kwadrans. Mieszkają w wykopanych przez siebie norach lub zbudowanych z gałęzi i mułu żeremiach. Odżywiają się roślinami i łykiem drzew. Dzięki potężnym siekaczom potrafią ścinać nawet duże drzewa. Bobry znane są z budowania tam na ciekach wodnych. Te gryzonie żyją w rodzinach liczących po kilka osobników. Rozmnażają się zimą, ciąża trwa trzy i pół miesiąca. Samica wydaje na świat od 2do 6 młodych.

Maszyny rolnicze

Materiały promocyjne partnera
od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie