Prezentujemy cukiernię "U Szarego" - zwycięzcę naszego plebiscytu na najlepszą cukiernię powiatu opatowskiego

Cukiernia powstała w 1966 roku. Dzisiaj 75-letni Edward Szary do Opatowa przyjechał z Radomia. Tam pracował u różnych mistrzów jako cukiernik. - Marzyłem o własnym zakładzie. Szukałem miasta, w którym mógłbym otworzyć cukiernię - mówi głowa rodziny. Dzisiaj firmą zajmują się synowie, Jarosław i Waldemar Szary.

RODZINNA FIRMA
- Tajemnica naszego sukcesu tkwi w więzach krwi. Jesteśmy typowo rodzinną firmą. Można powiedzieć, że wychowaliśmy się w cukierni - mówi Jarosław Szary. - Większość produktów na miejscu robimy sami od podstaw. Zatrudniamy pracowników i uczniów. Wkładamy w to serce i nie oszczędzamy na półproduktach, wobec klientów jesteśmy uczciwi.
- Jak w każdym zawodzie - kontynuuje Jarosław - tak i w cukierni są pewne tajemnice. Na przykład pączki, musi być odpowiednia ilość żółtek. Większość cukierników powtarza, że pączki powinno się smażyć na smalcu, wtedy mają odpowiedni smak. Cukiernia to cykl zamknięty. Produkujemy ptysie, potrzebujemy białek, zostają żółtka, które zużywamy do pączków. Przyjeżdża do nas wiele firm, proponują proszek. Mówią, zamieszajcie z wodą i ciasto gotowe. My pieczemy sposobami tradycyjnymi, według receptur niezmienionych od lat 60. Nie dokładamy konserwantów, nie żałujemy jajek i nie oszczędzamy.

SŁODKOŚCI IDĄ OD RĘKI
Dowodem na dobrą jakość wyrobów, jak mówi Jarosław Szary, jest to, że towaru nie trzeba rozwozić po okolicy. - W Opatowie mamy dwa sklepy. Każdy, wie jak do nas trafić. Wszystko, co wyprodukujemy, schodzi od ręki - mówią zgodnie panowie.
Na razie słodki asortyment nie powiększy się. - Nie rozszerzamy produkcji, bazujemy na jakości, ludzie przychodzą do nas od lat. Wszystko jest sukcesem taty, on stworzył markę. Teraz musimy to podtrzymać - dodaje syn Jarosław Szary.
Wyroby z cukierni trafiają na stoły nie tylko powiatu opatowskiego. Stałymi odbiorcami są instytucje z Sandomierza czy nawet Staszowa i Ostrowca Świętokrzyskiego. Marka i jakość jest na tyle znana, że po słodkości sięgają przejeżdżający przez Opatów, na przykład do Warszawy, czy Łodzi.
Dla cukierni najlepszym dniem jest tłusty czwartek. - Zakład jest za mały, nie nadążamy. Sprzedamy każdą ilość pączków, a ludzie czekają na więcej. W tym roku sprzedaliśmy wyjątkowo dużo. Kolejki ustawiały się daleko przed sklepem - opowiadają właściciele.

TRADYCYJNE RECEPTURY
W cukierni "U Szarego" kupimy ciasta drożdżowe, bułki słodkie, pączki, torty, ciasta z kremem, biszkoptowe, jabłecznik, bezy, strucle. Zakład realizuje przeróżne zamówienia. Popularnością od lat cieszą się wspaniałe torty.
- Nawet jabłka sami obieramy, potem prażymy na patelni - mówi Jarosław. Natomiast pan Edward dodaje, że za "komuny" wyroby szły lepiej. - Na rynku nie było nawet czekolady, słodyczy. Dzisiaj bazujemy na wygodzie. Kobiety coraz mniej pieką w domu, nie chcą w kuchni bałaganu i chyba lepiej na tym wychodzą finansowo, jak kupią gotowe słodkości.
W procesie produkcji od lat 60. do dziś zmieniło się niewiele. - Te same maszyny, co przed laty - tłumaczy Jarosław Szary.
Pomiędzy biurem a salą produkcyjną, w pomieszczeniu stoi ogromny piec, zbudowany w latach 70. To w nim powstają wszystkie cuda z piekarni "U Szarego".
Krystyna Kielisz, burmistrz Opatowa pamięta początki cukierni. - Kupili przy rynku działkę. Dom i wszystko zbudowali od podstaw. To prawdziwi opatowscy przedsiębiorcy - mówi pani burmistrz.