Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezesie Kuleszo, najwyższy czas zająć się sędziami! Ileż jeszcze można słuchać chamską przyśpiewkę "J...ć, j...ć, PZPN!"?

Jacek Kmiecik
Jacek Kmiecik
Sędzia Damian Sylwestrzak pozbawił Lecha Poznań zwycięstwa nie dyktując ewidentnego rzutu karnego przeciwko Legii Warszawa
Sędzia Damian Sylwestrzak pozbawił Lecha Poznań zwycięstwa nie dyktując ewidentnego rzutu karnego przeciwko Legii Warszawa Adam Jastrzebowski
W wyścigu po mistrzostwo Polski sypnęło… skandalami sędziowskimi. W 28. kolejce Ekstraklasy dwaj pretendenci do tytułu – Lech Poznań i Pogoń Szczecin zostali ewidentnie skrzywdzeni, czy jak twierdzi większość kibiców, oszukani przez arbitrów i VAR. Bijące się o mistrzostwo Lech i Pogoń straciły punkty, czego nie wykorzystał ten trzeci – Raków Częstochowa.

Pogoń w piątek, a Lech w sobotę zostały ograbione z punktów w identyczny sam sposób. W doliczonym czasie gry przeciwnicy, stojący w polu karnym, odbili ręką (powiększając przy tym obwód ciała) piłkę zmierzającą w światło bramki, za co bezsprzecznie powinien być podyktowany rzut karny.

Zarówno w meczu Pogoni z Wisłą Płock (1:2), jak i Lecha z Legią Warszawa (1:1) sędziowie zignorowali bezsporny fakt naruszenia przepisów, trzymając się widocznie mitologicznej zasady, iż temida jest ślepa. Szkoda jedynie, że opacznie zrozumieli ten symbol obiektywności i bezstronności, udając niewidomych przy sprawiedliwej ocenie sytuacji na rzut karny. Bardziej oczywistego zdarzenia, wymagającego wskazania na jedenasty metr, trudno sobie bowiem wyobrazić.

Dziwi to jeszcze dobitniej, że sędziowie Piotr Lasyk w Szczecinie oraz Damian Sylwestrzak w Poznaniu, skorzystali podobno z podpowiedzi VAR-u, który zagranie piłki ręką w polu karnym mógł obejrzeć na powtórkach z różnych ujęć kamery TV kilkanaście razy i wnikliwie przeanalizować sytuację. Zarówno VAR w meczu Pogoń – Wisła Płock, w osobach Tomasz Kwiatkowski i Marcin Boniek, jak i w spotkaniu Lech – Legia, w duecie Krzysztof Jakubik i Radosław Siejka, nie dopatrzyli się przewinienia obrońcy Wisły Dusana Lagatora oraz defensora Lindsaya Rose, uznając dotknięcie piłki ręką w polu karnym jako niezamierzone. Ot, tak sobie sędziowie to zatrzymanie i odbicie futbolówki zmierzającej do bramki zgodnie zinterpretowali, choć cały piłkarski świat, dzięki telewizyjnym powtórkom widział te zdarzenia zupełnie inaczej.

Skandaliczne decyzje sędziów ograbiły piłkarzy Pogoni i Lecha, zaciekle walczących o mistrzostwo, z punktów i premii. Kibiców odarły ze złudzeń sprawiedliwego prowadzenia zawodów. Arbitrzy natomiast nadal bezkarnie pobierać będą wynagrodzenie z PZPN za popełniane kardynalne błędy i tłumaczyć się będą jedynie swoistą interpretacją przepisów oraz zdaniami wytrychami, iż „sędzia jest tylko człowiekiem i zdarza mu się popełniać błędy” lub co gorsza „piłka nożna to tylko sport i dobra zabawa, więc nie ma co się czepiać”.

Jak długo jeszcze będzie trwała ta sędziowska ciuciubabka pod auspicjami jej przewodniczącego Tomasza Mikulskiego? Kiedy PZPN położy wreszcie kres tej beznadziejnej grze pozorów? Zeszłoroczna wymiana na stanowisku prezesa PZPN Cezarego Kuleszy w miejsce Zbigniewa Bońka miała przynieść oczekiwane zmiany również w głośno przez ostatnie lata krytykowanym Polskim Kolegium Sędziów. Ale nic z tych rzeczy!

Nieudolnego przewodniczącego PKS, Zbigniewa Przesmyckiego wymienił jego dotychczasowy zastępca Tomasz Mikulski, lekarz, który na co dzień prowadzi klinikę w Lublinie i więcej swojego niezwykle cennego czasu poświęca, co zrozumiałe, na ratowanie zdrowia pacjentów niż ratowanie nieporadnego sędziowania. Zmiana więc była jedynie pozorna, by nie powiedzieć kosmetyczna – tak zwane pudrowanie trupa. Środowisko sędziowskie bowiem wciąż jest w stanie agonalnym, bez żadnych perspektyw poprawy, o czym świadczą powtarzające się notorycznie co kolejkę niegodziwe błędy arbitrów i tak zwanych VAR-owców, wypaczające wyniki sportowej rywalizacji.

Najwyższy więc czas zająć się sędziami, prezesie Kuleszo! PKS wymaga gruntowego przewietrzenia, wymiany kadry kierowniczej, reorganizacji struktur, odcięcia od skostniałych poprzedników, wpuszczenia świeżej krwi, wprowadzenia znaczących reform w ocenie i obsadzie arbitrów.

Bez tego nadal sędziowie będą wyzywani, a cała nasza ligowa piłka wyszydzana i na trybunach nieustająco brzmieć będzie chamska przyśpiewka „J...ć, j...ć, PZPN!”. Czy tego oczekiwano po nowym szefie polskiej piłki? Czy przejmując stery po Bońku, miał pan utwierdzić stary porządek czy jednak wprowadzić tak zwany nowy ład? Czy nie może pan wreszcie odciąć się od starych ligowych zaszłości i przestać być zakładnikiem sędziowskiego układu? Nadszedł odpowiedni moment na pokazanie, że nie jest pan zależny od arbitrów i trzeba ich wreszcie zdyscyplinować. Tego oczekuje od pana piłkarskie środowisko.

W ostatnich miesiącach coraz częściej słyszy się o polskich piłkarzach, którzy borykają się z bardzo poważnym urazem, jakim jest zerwanie więzadeł krzyżowych. Jakub Moder, Paweł Dawidowicz, Bartosz Kapustka, Dawid Kownacki, Arkadiusz Milik, Bartosz Białek, Marcel Wędrychowski, Rafał Wolski. To tylko niektóre nazwiska, które jednoznacznie kojarzą nam się z tego typu urazem. W niektórych przypadkach nawet kilkukrotnie! Czym spowodowane jest odnoszenie przez zawodników tej kontuzji tak często? Oto 4 powody stworzone przez nowojorskie centrum zdrowia Northwell Health.

Dlaczego polscy piłkarze tak często mają zerwane więzadła? [4 POWODY]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie