Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces starachowickich pielęgniarek: Nie mogły samowolnie opuścić stanowisk

M.K.
Dalszy ciąg sprawy w Sądzie Pracy w Starachowicach z powództwa położnych i lekarzy ze starachowickiego szpitala zwolnionych z pracy po porodzie w szpitalu, gdzie kobieta urodziła na podłodze w sali szpitalnej martwe dziecko. Położne chcą powrotu do pracy i wypłaty pensji, za czas, kiedy byli bez pracy. Lekarze, którzy już znaleźli pracę w szpitalu w Skarżysku, chcą wypłaty odszkodowania.

We wtorek przed sądem zeznawały kierowniczka do spraw administracyjnych lecznicy i dyrektor do spraw pielęgniarstwa. Sąd zajął się głównie organizacją pracy na oddziale, zakresami obowiązków poszczególnych osób, obsadą kadrową oddziału. Kierowniczka do spraw administracyjnych opowiadała dużo o procedurach, ale jak przyznała, nie orientuje się w topografii oddziału ginekologiczno-położniczego, który do listopada znajdował się na dwóch piętrach. Poród, który stał się przyczyną przeniesienia oddziału na jedno piętro, przyspieszył decyzję w tej sprawie.

Dyrektor do spraw pielęgniarstwa podkreślała, że dążyła do zwiększania obsady na oddziale ginekologiczno-położniczym, tak aby na odcinkach: położniczym, ginekologicznym i patologii ciąży dyżurowały stale po dwie osoby. Feralnego dnia w pracy było jednak pięć a nie sześć położnych. Dyrektor powiedziała, że szczegółowe grafiki ustala położna oddziałowa. Podkreślała, że wszystkie położne mają takie same zakresy obowiązków. Dodała, że położne z innych oddziałów mogły udzielić pomocy na innym oddziale, ale tylko po tym jak zostałyby o to poproszone przez lekarza, oddziałową lub położną z danego oddziału. Jeśli nie były poproszone nie mogły samowolnie opuszczać stanowiska pracy. Dyrektor powiedziała też, że była przeciwna zwolnieniu osób, które nie pracowały na patologii ciąży tego dnia. Rekomendowała zawieszenie w pracy dyżurujące na patologii ciąży położną i lekarkę do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę i policję. O zwolnieniu większej grupy osób dowiedziała się od dyrektora szpitala Grzegorza Fitasa tuż przed konferencją prasową, na której ten ogłosił zwolnienie z pracy ośmiu osób. Dodała też, że na konferencji prasowej nie zdementowała słów dyrektora, że żadna z położnych nie udzieliła pomocy rodzącej, bo była w szoku.

Dyrektor pozytywnie wypowiedziała się o pracy pielęgniarki oddziałowej, chwaliła jedną z położnych z wieloletnim stażem.
- Myślę, że położna oddziałowa błędów nie popełniła. To bardzo doświadczona osoba z wieloletnim stażem - powiedziała dyrektor. W superlatywach wyrażała się też o jednej z położnych z długim stażem, ukończonymi wieloma kursami dokształcającymi i uprawnieniami do pracy w szkole rodzenia.

Była to ostatnia rozprawa, na której świadkowie w sprawie przesłuchiwali byli wspólnie. Sąd zdecydował o rozdzieleniu procesu. Osobno prowadzona będzie sprawa zwolnień lekarzy, osobno położnych z ginekologii, osobno położnych z patologii ciąży i położnictwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie