Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prostytutki i zwykły dureń - potężny konflikt w kieleckim klubie radnych SLD

Paweł WIĘCEK
Konflikt pomiędzy radnymi kieleckiego SLD Janem Gieradą i Stanisławem Rupniewskim.
Konflikt pomiędzy radnymi kieleckiego SLD Janem Gieradą i Stanisławem Rupniewskim.
Na posiedzeniu jednego z kieleckich kół SLD Stanisław Rupniewski miał nazwać publicznie Alicję Obarę, Joannę Grzelę i Jana Gieradę prostytutkami politycznymi.

Rupniewski zaprzecza, ale Gierada od tego czasu nie podaje mu ręki. - Bo jest zwykłym durniem - mówi.

Tłem tej historii jest sesja Rady Miasta Kielce z 17 maja, na której rozpętała się awantura wokół przekazania 3,8 miliona złotych spółce Korona Kielce. Uchwała w tej kontrowersyjnej sprawie nie przeszła. Głosowanie pokazało brak jednomyślności wśród radnych SLD. Za udzieleniem wsparcia Koronie wraz z radnymi prezydenckiego Porozumienia Samorządowego rękę podnieśli: Alicja Obara, Joanna Grzela i Jan Gierada. Sam Rupniewski oraz Oleg Magdziarz wstrzymali się.

23 maja na posiedzeniu koła numer 2 w Kielcach Stanisław Rupniewski odniósł się do tej sytuacji. W obecności około 30 działaczy miał powiedzieć, że Obara, Grzela i Gierada zachowali się jak polityczne prostytutki.

Od tego czasu Jan Gierada nie podaje Rupniewskiemu ręki. - Mnie jeszcze może wyzywać, ale kobiety? Popełnił potężny nietakt. Jeśli tak powiedział, jest zwykłym durniem, a ja z durniami się nie zadaję. Proszę to napisać! - mówi Gierada. Jak dodaje, nie poda ręki partyjnemu koledze, dopóki ten nie przeprosi.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że świadkiem zajścia była Alicja Obara. Radna jednak nie chce niczego komentować. - Wewnętrzne sprawy partyjne załatwiamy we własnym gronie, nie na łamach gazet. Poradzimy sobie z tym - zapewnia. Komentarza odmawiają też Joanna Grzela oraz Edyta Parandyk, szefowa koła numer 2, która uczestniczyła w posiedzeniu.

Stanisław Rupniewski przekonuje, że z jego ust nie padła ta obraźliwa wypowiedź. - Absolutnie tego nie powiedziałem. To były zupełnie inne słowa, nieadresowane imiennie i mam na to świadków. Nie użyłem słów, które podaje pan Jan - mówi.

- Jest taka zasada, że jeśli usłyszałbym, że ktoś powiedział na mnie coś złego, to bym zapytał tę osobę, czy tak powiedziała, ale to pytanie ze strony pana Jana w stosunku do mnie nie padło. Sprawę można było spokojnie wyjaśnić na klubie radnych SLD, ale taki klub nie odbył się od kilku tygodni - podkreśla Rupniewski.

Andrzej Szejna, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przyznaje, że słyszał o zajściu. Jak podkreśla, ma nadzieję na szybkie zakończenie konfliktu. - Liczę, że znowu zwyciężą dobre, pozytywne emocje, a poróżnieni koledzy się pogodzą - mówi.

Sprawa jednak nie rozejdzie się tak szybko po kościach. Od jednego z działaczy dowiadujemy się, że obrażeni radni zgłoszą incydent do sądu partyjnego. - Jakaś forma ukarania powinna spotkać Rupniewskiego za tę skandaliczną wypowiedź - słyszymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie