Przed decydującym starciem

Przedstawiamy wyniki najnowszego sondażu "Echa Dnia" - ostatniego przed II turą wyborów na prezydenta Ostrowca Świętokrzyskiego.

Inga Kamińska 63 procent głosów, Jarosław Wilczyński - 37 procent. Takie poparcie wskazuje nasz ostatni sondaż przedwyborczy, przeprowadzonego wśród mieszkańców Ostrowca.

Spośród kilkuset osób, które wzięły udział w przeprowadzanym przez wolontariuszy w ciągu kilku dni sondażu prezydenckim, zdecydowana większość opowiedziała się za rządami Ingi Kamińskiej, obecnej wiceprezydent Ostrowca Świętokrzyskiego. Na fotelu prezydenta miasta chciałoby ją widzieć aż 63 procent spośród zapytanych przez nas osób. Za Jarosławem Wilczyńskim, byłym wiceprezydentem miasta, opowiedziało się 37 procent ankietowanych osób.

NA KOGO W PIERWSZEJ TURZE

Mieszkańców, którzy zadeklarowali na kogo będą głosować zapytaliśmy również, na kogo oddali swój głos w pierwszej turze wyborów. Okazało się, że spośród osób, które opowiedziały się w sondażu prezydenckim za Ingą Kamińską, prawie jedna trzecia, bo 31 procent, głosowała w pierwszej turze właśnie na nią. Niewiele mniej, bo 30 procent w pierwszej turze oddało swój głos na Lecha Janiszewskiego, z grona pytanych 15,6 procent osób głosowało dwa tygodnie temu na Wojciecha Siporskiego, zaś 13,9 na Włodzimierza Jakubowskiego. Natomiast 9,5 procent osób, które zapowiedziały, że oddadzą swój głos na Ingę Kamińską, w pierwszej turze głosowało na Jarosława Wilczyńskiego.

- Zmieniłam zdanie. Może dlatego, że teraz - gdy jest tylko dwoje kandydatów - mogłam się im baczniej przyjrzeć. Nie spodobały mi się niektóre wystąpienia telewizyjne pana Wilczyńskiego. Pojawiał się razem ze starostą, starosta mówił, pan Wilczyński przytakiwał, a ja zaczęłam się zastanawiać, który z tych dwóch kandyduje na prezydenta - wyjaśnia Wanda Mroczek, mieszkanka osiedla Słoneczne, która dwa tygodnie wcześniej głosowała na Wilczyńskiego.

POPARCIE MIESZKAŃCÓW, NIE KANDYDATÓW

Wśród osób, które deklarują, że w wyborach prezydenckich oddadzą głos na Jarosława Wilczyńskiego, 40,5 w pierwszej turze opowiedziało się właśnie za nim. Sporo mniej, bo 22,7 procent, to głosujący 12 listopada na Lecha Janiszewskiego. Spośród tych osób 18,6 procent w pierwszej turze oddało swój głos na Włodzimierza Jakubowskiego, zaś 13,2 procent na Wojciecha Siporskiego. W gronie zapytanych osób, 5 procent głosowało wcześniej na Ingę Kamińską.

- Kiedy prezydent Szostak zapowiedział, że wycofuje się z polityki, zacząłem się zastanawiać, czy kobieta da sobie radę z nawałem różnych spraw, zagadnień i potrafi zrobić tak, żeby jej słuchali - analizuje Krzysztof, emeryt mieszkający w osiedlu Ogrody.

Wśród setek osób, z którymi rozmawialiśmy, byli również i tacy, którzy chociaż głosowali w pierwszej turze, do drugiej iść nie zamierzają.

- Wiemy, że głosowanie, to prawie obowiązek, ale zniechęciło nas publiczne ciąganie się po sądach przez kolejnych kandydatów. Nie podoba nam się też "czarna kampania", której pełno w debatach i niektórych mediach. W tym roku to widać od kilku tygodni. To ohydne - ocenia starsze małżeństwo, mieszkańcy ulicy Zagłoby.

NIE ZAHANDLUJĄ GŁOSAMI

Wyniki sondażu, który prowadzany był przez kilka dni - już po udzieleniu poparcia dwojgu kandydatom przez tych, którzy odpadli w pierwszej turze - pokazują jasno, że głosami mieszkańców nie da się "handlować". Jarosława Wilczyńskiego poparli Lech Janiszewski i Włodzimierz Jakubowski, tymczasem wiele z osób, które głosowały w pierwszej turze właśnie na nich, teraz opowiada się za Ingą Kamińską. Podobnie w przypadku Wojciecha Siporskiego i posła Leszka Sułka, którzy poparli Ingę Kamińską.

Głosy dotychczasowych zwolenników Siporskiego rozłożyły się w miarę równomiernie na obydwoje kandydatów. O ostatecznych wynikach zdecydują osoby, które pójdą głosować. Wiadomo, że będzie liczył się każdy głos. I właśnie o jak najliczniejszą obecność na wyborach apelują przed ostatecznym starciem, tym razem wyjątkowo zgodnie, obydwoje kandydaci na prezydenta naszego miasta - Inga Kamińska i Jarosław Wilczyński.