Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptak z "rejestracją"

Lidia Cichocka, <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Krzysiek Dudzik - student ostatniego roku biologii Uni-wersytetu Łódzkiego. Mieszka w Woli Wiśniowskiej pod Włosz-czową.
Krzysiek Dudzik - student ostatniego roku biologii Uni-wersytetu Łódzkiego. Mieszka w Woli Wiśniowskiej pod Włosz-czową. L. Masakalon
Tyralierą trzeba wejść w trzciny.
Tyralierą trzeba wejść w trzciny. L. Masakalon

Tyralierą trzeba wejść w trzciny.
(fot. L. Masakalon)

Do stawu wchodzą całą grupą. Brną po pas w wodzie, między trzcinami wypatrując szarego kształtu. Młody ptak nie odfrunie, wystarczy zapędzić go w kąt, złapać tak, by nie dać się podrapać. Takie bezkrwawe polowanie na łabędzie krzykliwe odbywa się raz w roku. Organizatorem polowania jest Krzy-siek Dudzik, student ostatniego roku biologii Uniwersytetu Łódzkiego, mieszkający w Woli Wiśniowskiej pod Włoszczową. Krzysiek zakochany jest we wszystkich ptakach, ale najbardziej w tych łabędziach. Może dlatego, że to taka rzadkość u nas.

Ptak z "rejestracją"
L. Masakalon

(fot. L. Masakalon)

- Orłów bielików jest w Polsce 500, a tych łabędzi tylko 25 par - podkreśla. - I właśnie u nas jest najbardziej na południe wysunięte stanowisko tych łabędzi.

Pierwsza para pojawiła się na stawach dwa lata temu. To było wydarzenie.

Dziwak z lornetką

Krzysiek ptaki podgląda od zawsze. Taki się urodził, bo ani mama, ani tata nie mieli głowy do podobnych rzeczy. Kiedy z lornetką chodził po okolicy, ludzie myśleli, że coś z nim jest nie tak. Dzisiaj, po tylu latach przyzwyczaili się, patrzą z pobłażliwością: dziwak i tyle.

A dziwak zdziwaczał jeszcze bardziej w liceum we Włoszczowie, gdzie profesor biologii Roman Wojtalczyk pomógł mu usystematyzować zainteresowanie ornitologią. Krzysiek znalazł podobnych pasjonatów, uczył się od nich, potem sam uczył innych. Należy do Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody. Studia wybrał oczywiście takie, które pozwalały mu jak najwięcej czasu poświęcić ptakom. Kiedy dwa lata temu na stawach zo-baczył łabędzie, zupełnie stracił głowę. Chciał im nawet poświęcić pracę magisterską, ale ostatecznie pisze o terenach zamieszkiwanych przez łabędzie.

Krzykliwe i agresywne

Krzyśka wiedza o dwóch łabędzich rodzinach, które za-mieszkały w pobliżu, jest ogromna. Podziwiał je, kiedy wyganiały ze swojego terytorium innych konkurentów, chociażby poczciwe łabędzie nieme. Mimo że krzykliwe są mniejsze, za to znacznie bardziej agresywne. Podziwiał też ich toki i tańce godowe. Obserwował w czasie wysiadywania jaj i kiedy wykluły się młode. Jedna para miała cztery pisklęta, druga pięć. Niestety, zimna wiosna sprawiła, że dwójka z czworaczków padła. Z drugiej rodziny zginęło jedno pisklę. Pozostałe trzeba było zła-pać, by założyć im obrączki.

Krzysiek skrzyknął pomocników, w ubiegłym roku pomagali mu harcerze, w tym przyszli przyjaciele i znajomi, także z Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody. - Bardzo im dziękuję za pomoc. Podziwiałem zwłaszcza dziewczyny - mówi. Wiedziały przecież, że trzeba brnąć w mule, wśród trzcin, które są tak ostre, że przecinają skórę, a jednak zjawiły się znowu.

Łapanie łabędzi trwało od godziny 9 do 14. Piętnastoosobową grupą wchodzili do stawu, przeczesywali trzciny, bo łabędzie nieme są bardzo płochliwe i kryją się przed człowiekiem. Musieli się rozglądać bardzo uważnie, bo kiedy dorosłe ptaki uciekną, małe rozbiegają się w różnych kierunkach i starają się wtopić w tło. Jednemu udało się to całkiem nieźle, bo go nie znaleziono. Pozostałe ptaki złapano.

Uwaga na pazury!

- Trzeba bardzo uważać - mówi Krzysiek o polowaniu na łabędzie. - Niebezpieczną są ich skrzydła - uderzeniem potrafią złamać rękę człowieka. Niebezpieczne są też łapy, które mają wielkość ludzkiej dłoni, bardzo silne i wyposażone w potężne pazury. A rany po nich fatalnie się goją. Na szczęście tym razem obeszło się bez ofiar, jeśli nie liczyć pijawek, które wszyscy wynieśli na rękach i nogach.

Udało się. Ptaki mimo ich protestów zostały zmierzone, zważone, założono im na łapy obrączki, a na szyje żółte taśmy z numerami, które są jak tablice rejestracyjne.

- Dzięki nim z daleka można zidentyfikować ptaka, bo po-dejść do niego się nie da - wyjaśnia Krzysiek. - Teraz będziemy mogli śledzić ich poczynania. Łabędzie zaobrączkowane w ubiegłym roku zimę spędziły w Brandenburgii, a jeden na lato poleciał na Łotwę. Jeden dorosły samiec zginął i samica przyleciała sama.

Wierne, bo praktyczne

Krzysiek bardzo prosto tłumaczy mit o wierności łabędzi. - Rzeczywiście zazwyczaj mają one jednego partnera na całe życie, a zmiana partnera spowodowana jest najczęściej wydarzeniami losowymi - któreś ginie. Jednak to przywiązanie wynika raczej z praktycznego podejścia do życia. Lepiej trzymać się sprawdzonego partnera aniżeli tracić czas na eksperymenty.

Łabędzie nieme odlatują od nas na przełomie października i listopada. Wracają w marcu, a nawet lutym. Wtedy okaże się, czy zaobrączkowane ptaki dotrą pod Włoszczowę. Warunki tutaj mają bardzo dobre, wody i pożywienia sporo, a właściciele prywatnych stawów są dumni z tych rzadkich gości.

Krzysiek natomiast uporawszy się z łabędziami jedzie na sześć tygodni na Krym, by tam razem z innymi ornitologami badać ptaki wróblowate. Wróci na początku roku akademickiego, ale pierwsze kroki na pewno skieruje nad stawy, by zobaczyć jak się mają jego pierzaci znajomi. Czy brzydkie kaczątka zamieniły się już w piękne, śnieżnobiałe łabędzie.

Łabędź krzykliwy

Krewniak łabędzia niemego. Charakteryzuje się cytryno-wożółtym dziobem z czarnym zakończeniem. Jego donośny głos słychać z odległości 1,5 kilometra. W czasie lotu nie wyda-je charakterystycznego szumu skrzydeł. Żyje od Kamczatki, przez Skandynawię, do Islandii. Gatunek objęty jest ścisłą ochroną.

Za motolotnią jak za matką

Podglądanie łabędzi krzykliwych jest bardzo trudne, ale osoby, które chcą je zobaczyć, powinny obejrzeć film "Makro-kosmos". Realizatorzy poświecili kilka lat na nakręcenie zdjęć ptaków, a szczytowym osiągnięciem są sceny, kiedy klucz ła-będzi leci za motolotnią. Te ptaki wychowywały się w obecności człowieka i zaczęły traktować go jak swego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie