Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pułapki kredytów we frankach szwajcarskich

Redakcja
Kredyt hipoteczny we frankach opłacało się brać przede wszystkim wtedy, gdy szwajcarska waluta była bardzo droga.
Kredyt hipoteczny we frankach opłacało się brać przede wszystkim wtedy, gdy szwajcarska waluta była bardzo droga.
Po ostatnich podwyżkach stóp procentowych kredyt denominowany we franku szwajcarskim znów jest rynkowym przebojem.

Sprawdzimy, dlaczego, ale też podpowiemy, jak uniknąć pewnych pułapek, które niesie za sobą szwajcarska waluta.

Wiele banków od kilku lat przekonuje do pożyczania pieniędzy tylko w złotych. Nie wierzmy, że robią to z troski o nas, to nieprawda. Ci, którzy uwierzyli zatroskanym o klienta bankom, sprzedającym kredyty tylko złotowe, fatalnie na tym wyszli, a ich rata kredytowa przy długu rzędu 200 tysięcy złotych, zaciągniętym na 20-30 lat, jest o 200-300 złotych wyższa niż w przypadku kredytu we franku. Żeby było śmieszniej, bankowcy radzili brać kredyty w złotych, bo rzekomo pożyczanie we frankach niosło za sobą ryzyko kursowe. Rzeczywiście, w pewnym momencie koszty spłat kredytu hipotecznego zarówno w złotych, i jak i we frankach wyrównały się, ale na krótko. Ci, którzy zaryzykowali kursem, wygrali, a ci którzy wybrali "bezpieczną" złotówkę, przegrali, bo wprawdzie uniknęli ryzyka kursowego, ale wpadli za to w ryzyko podwyżki polskich stóp procentowych. Mówienie, że jeden kredyt jest bezpieczny, a inny nie, to zwyczajne kłamstwo. Pożyczanie zarówno w złotych, jak i w walutach obcych niesie, jak widać, dokładnie takie samo ryzyko, czego na złotych właśnie jesteśmy świadkami.

KILKA PUŁAPEK
SZWAJCARSKIEJ WALUTY

Ale uwaga, kredyt hipoteczny we franku niesie z sobą kilka pułapek. Jeśli w nie wpadniemy, może się okazać, że rzeczywiście zapłacimy niewiele mniej niż w przypadku złotówki, a może nawet tyle samo, no a przecież jeszcze chodzi o to słynne ryzyko kursowe. Ryzyko w tym momencie spore, bo frank jest już tak tani, że coraz więcej analityków zastanawia się, czy wkrótce trend się nie zmieni i szwajcarska waluta nie zacznie drożeć. Kredyt hipoteczny we frankach opłacało się brać przede wszystkim wtedy, gdy szwajcarska waluta była bardzo droga. Teraz kurs jest tak niski, że trend istotnie może się odwrócić. Na razie jednak większość analityków spodziewa się dalszego umacniania złotówki i spadku kursu franka nawet do 1,90-2 złotych, co oznacza, że ci, którzy wezmą kredyt hipoteczny w szwajcarskiej walucie teraz, jeszcze na tym zarobią. Gdzie tkwią więc te pułapki, przed którymi przestrzegamy?

Spieszymy z odpowiedzią. Pierwsza pułapka może tkwić w… kursie franka. Przychodzimy do banku, widzimy fantastycznie oprocentowany kredyt na 3,8 procent w skali rocznej i... No właśnie. Oprocentowanie jest może niskie, ale trzeba zapytać, czy możemy sami co miesiąc kupować franki w kantorze i przynosić go do banku celem spłaty raty czy też jesteśmy w umowie zmuszeni do spłacania złotówek, które nasz bank sam dopiero zamienia na franki po dziwnie wysokim kursie, jakiego nie znajdziemy w żadnym kantorze. Niektóre banki tak niestety robią. Najpierw kokietują niskim oprocentowaniem, ale to, co na tym stracą, odrobią sobie na franku, bardzo drogo nam go sprzedając. Właściwie większość banków stosuje przymus kupowania u nich franków szwajcarskich, tylko że jedne z nich mają kursy wybitnie niekorzystne, a drugie zbliżone do kantorowych. Sprawdźmy to, zanim podpiszemy umowę.

Druga pułapka tkwi również w kursie franka, a właściwie w jego tajemniczym drożeniu w dniu, kiedy przypada data spłaty kolejnej raty. Sprawdźmy, na jaki dzień miesiąca wypadnie nasza spłata i zobaczmy, jaki tego dnia jest bankowy kurs franka. Dopiero potem podpiszmy umowę.

Trzecia pułapka tkwi w dodatkowym ubezpieczeniu kredytu. Oprocentowanie jest rewelacyjne, tyle że co miesiąc musimy dodatkowo płacić za przymusowe ubezpieczenie na życie albo od utraty pracy, albo od jeszcze czegoś innego. Gdy chcemy zrezygnować z tego dodatkowego obciążenia, oczywiście możemy to zrobić, ale oprocentowanie natychmiast rośnie.

UWAGA NA SPREAD

I wreszcie czwarta pułapka, tak zwany spread. Powinien być najważniejszy dla tych, którzy przenoszą swój kredyt denominowany we franku z jednego banku do drugiego, skuszeni niższym oprocentowaniem. Pamiętajmy, że bank, który udziela nam kredytu w szwajcarskiej walucie, przelicza całość zadłużenia na franki po kursie niższym, a oddajemy ratę po kursie wyższym.

Różnica między oboma kursami wynosi kilka procent, zwykle od 5 do nawet 9 procent. Spread to zysk banku. Jeśli więc gdzieś zaciągnęliśmy taki kredyt powiedzmy rok wcześniej, to nawet mimo niższego oprocentowania, nie opłaca się go nam przenosić do konkurenta, bo cały potencjał zysku, wynikający z mniejszego oprocentowania, zostanie "zjedzony" przez spread, czyli różnicę, jaką dopłacimy, spłacając wcześniej cały kredyt naszemu pierwszemu bankowi. Taka przeprowadzka jest opłacalna, gdy ktoś pożyczył franki kilka lat temu, gdy kurs wynosił 2,50-2,80 i mimo kilkuprocentowego spreadu i tak na tej operacji jeszcze może zarobić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie