Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pupilek to problem

Agnieszka Kuraś
Szczeniak jest jednym z trzech wyrzuconych piesków na osiedlu w Osieku. Pod swój dach przygarnęła go Martyna Macias, mieszkanka osiedla.
Szczeniak jest jednym z trzech wyrzuconych piesków na osiedlu w Osieku. Pod swój dach przygarnęła go Martyna Macias, mieszkanka osiedla. E. Król
Kochani piesek, kotek, świnka morska. Zwierzaki są świetnymi towarzyszami zabaw, dopóki nie okazują się kłopotem. Jak to jest w powiecie staszowskim?

Scenariusz tego typu historii jest niemal identyczny za każdym razem. Rodzice kupują dziecku wymarzone zwierzątko. Jest małe, można je bez końca przytulać, wszyscy są zadowoleni. Czar pryska, kiedy zbliżają się wakacje lub gdy zwierzak zaczyna być zbyt uciążliwy.

ZBĘDNY BALAST

Wakacje. Opłacony pobyt, bilety, przygotowane ubrania i zapas baterii do aparatu. A zwierzak? Nie ma z kim zostać. Dla wielu dorosłych rozwiązanie jest proste. Wystarczy pojechać do lasu, otworzyć drzwi i niech się dzieje, co chce. Dzieciaki cieszą się latem i zapominają o ukochanym zwierzaku. - Jak ktoś wywozi psa do lasu, to ma on jeszcze jakieś szanse. Gorzej, jak pies zostaje przywiązany do drzewa i dusi się na sznurku albo umiera z głodu, a tak też się dzieje - mówi Tomasz Miodyński, lekarz weterynarii z Osieka.

Niemal po każdym poniedziałkowym bazarze w Staszowie na placu zostaje kilka "nowych" psów, które są wielką niewiadomą. Tak samo dzieje się na przykład w Połańcu w piątek. Niekoniecznie ktoś wyrzuca zwierzęta, bo były kłopotem przy planowaniu wczasów. Powodów mogło być wiele. Być może zwierzę było agresywne, nie tolerowało dzieci lub było chore i właściciel nie miał zamiaru go leczyć. - Każde przygarnięte zwierzę należy najpierw przebadać - dodaje weterynarz.

UTRZYMANIE KOSZTUJE, ALE NIE WŁAŚCICIELI

Proceder pozbywania się niewygodnych "domowników" jest dość popularny w naszym rejonie. Przybłędami opiekują się więc gminy. Nie wiadomo, ile psów czy kotów zostaje wyrzuconych w ciągu roku przez mieszkańców Staszowa i okolic. Utrzymanie jednego psa w schronisku to wydatek rzędu 1000 złotych. Tylko w ubiegłym roku w Staszowie podczas kilku akcji wyłapywania wałęsających się psów do schroniska w podkieleckich Dyminach trafiło 40 czworonogów. W tym roku gmina przeznaczy na tego typu "łapanki" 35 tysięcy złotych. - Te pieniądze można przecież inaczej zagospodarować - mówi Andrzej Iskra, burmistrz Staszowa.

Zapowiada, że już w niedługim czasie właściciele, którzy pozbywają się zwierząt, będą pociągani do odpowiedzialności i to oni, a nie gmina będą utrzymywali zwierzęta w schronisku. - Trzeba wreszcie skończyć z ciągłą edukacją i wziąć się za egzekwowanie prawa - dodaje Iskra.
HISTORIE Z HAPPY ENDEM

Zdarzają się jednak przypadki, że bezdomnymi pieskami ma się kto zaopiekować, choć tak naprawdę są to wyjątki. Osoby, które opiekują się porzuconymi zwierzakami w poszczególnych gminach, można policzyć na palcach jednej ręki.

- Ktoś wyrzucił trzy szczeniaczki u nas na osiedlu. Kuleczka trafiła do mnie, dwa pozostałe też znalazły nowych właścicieli. Nie mieliśmy serca tak po prostu zostawić te maleństwa. To nieludzkie - mówi Martyna Macias z Osieka. Nie każdy zwierzak ma jednak to szczęście, że zostanie przygarnięty.

Niezbyt modne są jeszcze hotele dla zwierząt, gdzie przed urlopem można oddać "gościa" pod opiekę. Najbliższe hotele dla zwierzaków mieszczą się w Kielcach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie