Quadowcy zniszczyli siedlisko rzadkiego ślimaka w Umianowicach. "Szczyt bezmyślności"

Przyroda Ponidzia ma wielki problem z właścicielami quadów i motocykli terenowych, którzy regularnie ją niszczą. Nie tak dawno Zespół Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych apelował w sprawie Garbu Pińczowskiego (czytaj więcej: Quady i motocykle dewastują Garb Pińczowski! Parki Krajobrazowe instalują fotopułapki). Teraz dowiadujemy się o kolejnym wyczynie "mistrzów kierownicy". W ostatnią niedzielę doszczętnie rozjeździli oni siedlisko rzadkiego ślimaka.

- Lać po gołym tyłku to mało - mówi Wojciech Sołtysiak. W Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parkach Krajobrazowych jest kierownikiem projektu Life4Delta, którego cel to ochrona unikatowej przyrody delty Nidy. Pan Wojciech opowiada, co stało się w Umianowicach.

- Ubiegłej zimy wybudowaliśmy czwarty z pięciu stawików hodowlanych. One są ukierunkowane na wsiedlanie zwierząt, które hodujemy w naszych kontenerach. To przede wszystkim kumak nizinny, traszka grzebieniasta i zatoczek łamliwy. Ten ostatni jest malutkim ślimakiem wodnym. To gatunek zagrożony. Jest go bardzo mało w Polsce. Próbujemy wielkim nakładem sił odtwarzać populację - relacjonuje.

- Slimak został niedawno wsiedlony. Wszystko było dobrze, ale przez chwilę. Ostatniej niedzieli okazało się, że grupa około 12 quadowców zjechała się, by pojeździć na terenach delty Nidy. Rezultat jest taki, że wszystko zostało kompletnie zniszczone - dodaje.

Na zdjęciach, udostępnionych przez parki widać stawik hodowlany, którego linia brzegowa jest zryta przez ciężkie koła terenowe quadów.

- No bo przecież tam jest bardzo fajnie - dużo wody, dużo błotka, po których oni bardzo lubią jeździć. Oczywiście wszystko są to siedliska wodne w ramach Natury 2000, które zostały po prostu zniszczone, bo ktoś postanowił się dobrze zabawić. Bo przecież błoto dobrze trzyma koła, można się wyżyć. Piasek się sypie za plecami, jest super. Szczyt bezmyślności - komentuje Wojciech Sołtysiak.

Według niego nie jest to pierwsza taka sytuacja. - Pierwszego dnia, kiedy skończyliśmy hakowanie i konserwację Smugi Umianowickiej, zrobiliśmy tam dwa brody. Przyjechaliśmy na odbiór prac i zobaczyliśmy ślady quada. Przyjechał on na środek Smugi, odwrócił się i pociął bezpośrednio jego osią w górę cieku. Ręce opadają - mówi.

- Nie są to mieszkańcy, bo oni są świadomi wartości tego terenu. Quadowcy przyjeżdżają najprawdopodobniej z innych miejscowości. Na razie nie zgłaszaliśmy tego na policję, ale zasadniczo sprawa może podpadać pod artykuł 181 paragraf 1 Kodeksu Karnego, który mówi o niszczeniu przyrody. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat - podsumowuje Wojciech Sołtysiak.